Ambasador specjalny MSZ Ukrainy: przywódcy Rosji powinni być traktowani jak naziści

2022-08-07 07:31 aktualizacja: 2022-08-07, 20:31
Anton Korynewycz, ambasador specjalny ukraińskiego MSZ ds. międzynarodowego prawa karnego. Fot. PAP
Anton Korynewycz, ambasador specjalny ukraińskiego MSZ ds. międzynarodowego prawa karnego. Fot. PAP
Za agresję przeciwko Ukrainie przywódcy Rosji powinni być traktowani, jak naziści. Właśnie dlatego Kijów dąży do powołania specjalnego trybunału do zbadania rosyjskich zbrodni wojennych - powiedział w wywiadzie dla PAP Anton Korynewycz, ambasador specjalny ukraińskiego MSZ ds. międzynarodowego prawa karnego. "Chcemy międzynarodowego organu sądowego, który mógłby ścigać wyższe kierownictwo Rosji za dokonanie zbrodni agresji przeciwko Ukrainie" - oświadczył dyplomata.

PAP: Dlaczego Ukraina chce powołania specjalnego trybunału do zbadania rosyjskich zbrodni wojennych? Czy nie wystarczy do tego Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze? Czy powodem jest to, że ani Rosja ani Ukraina, nie są stronami Statutu Rzymskiego, który ustanowił ten trybunał?

Anton Korynewycz: Nie zważając na to, że Ukraina nie ratyfikowała Statutu Rzymskiego, uznaliśmy jurysdykcję Międzynarodowego Trybunału Karnego i prowadzi on śledztwo w sprawie sytuacji w Ukrainie, a jego przedstawiciele byli w naszym kraju już wiele razy. Trybunał jest więc dla nas bardzo ważny, ale to za mało. Wobec Ukrainy Międzynarodowy Trybunał Karny może rozpatrywać trzy kategorie zbrodni: ludobójstwa, przeciwko ludzkości i wojenne. Nie może natomiast rozpatrywać zbrodni agresji przeciwko Ukrainie.

Ogólnie rzecz biorąc jego jurysdykcja obejmuje zbrodnię agresji, ale w jego statucie zawarte są bardzo konkretne ograniczenia. Oznacza to, że aby Trybunał zajął się agresją przeciwko Ukrainie, dwa kraje (Ukraina i Rosja) miałyby ratyfikować Statut Rzymski wraz z tzw. poprawkami kampalskimi mówiącymi o zbrodni agresji, a to, ze względu na sytuację, jest obecnie absolutnie niemożliwe. Drugim wariantem byłoby przyjęcie przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucji, która uznałaby fakt agresji przeciwko Ukrainie i przekazała wniosek o rozpatrzenie tej sprawy do Międzynarodowego Trybunał Karnego, do czego również nie dojdzie.

Dlatego ideą naszego trybunału jest jedynie uzupełnienie działalności Międzynarodowego Trybunału Karnego. My nie chcemy tworzyć żadnych alternatywnych praktyk prawnych, my po prostu chcemy międzynarodowego organu sądowego, który mógłby ścigać wyższe kierownictwo Rosji za dokonanie zbrodni agresji przeciwko Ukrainie.

PAP: Ten trybunał również miałby być trybunałem międzynarodowym?

A.K: Tak, jego nazwa robocza to Trybunał Specjalny do Zbadania Zbrodni Agresji Przeciwko Ukrainie. Ten sąd musi być międzynarodowy, ponieważ tylko tak możemy pociągnąć wyższe wojskowe i polityczne kierownictwo Rosji do odpowiedzialności.

PAP: Dla powołania takiego trybunału niezbędne jest uzyskanie poparcia ze strony innych państw. Na które państwa możecie liczyć?

A.K.: Każdego dnia omawiamy tę kwestię z naszymi partnerami międzynarodowymi. Nie chciałbym teraz mówić o konkretnych krajach, ale chcemy mieć takie jądro naszych przyjaciół i partnerów, którzy wraz z nami będą szli w kierunku powołania takiego trybunału. Mamy, oczywiście, ogromną nadzieję, że Polska, jako nasz dawny przyjaciel i partner, w tej kwestii będzie po naszej stronie.

PAP: Jak do idei stworzenia trybunału do spraw agresji Rosji na Ukrainę odnosi się Moskwa?

A.K.: Ten pomysł z pewnością wywołuje ich zaniepokojenie i jest to widoczne. Rosjanie już nieraz reagowali na to w sposób bardzo emocjonalny twierdząc, na przykład, że nie może być trybunału wymierzonego w państwo posiadające broń jądrową, że jeżeli dojdzie do jego stworzenia, to takie państwo rzuci bombę atomową, czyli, jak zwykle, groźby. Sądzimy, że im bliżej będzie do powołania trybunału, tym takich gróźb będzie więcej.

My jednak uważamy, że musimy robić swoje. Jesteśmy przekonani, że ten trybunał jest potrzebny. Jeśli dojdzie do jego utworzenia, to będzie to drugi przypadek w historii, po norymberskim i tokijskim trybunale wojskowym, kiedy za zbrodnię agresji sądzeni będą przywódcy państwa.

Wydaje mi się, że historycznie jest to bardzo ważne. Chcemy, aby rosyjscy przywódcy polityczni i dowódcy wojskowi, którzy napadli na Ukrainę, pozostali w pamięci świata nie jako tak zwani „sobiratieli”, czyli ci, którzy powiększają i zbierają dla Rosji ziemie, lecz żeby byli traktowani przez historię, jak zbrodniarze, tak, jak naziści.

PAP: W czerwcu delegacja Ukrainy w ONZ mówiła o 200-300 zbrodniach, popełnianych dziennie przez Rosjan na Ukrainie. Mówiono wówczas o ogólnej liczbie 15 tysięcy zbrodni.

A.K.: Dzisiaj na pewno jest to większa liczba, która przekroczyła już 20 tysięcy. Jest to ogromna liczba zbrodni, której świat nie widział od dawna. Dlatego właśnie mówimy o kompletnym systemie odpowiedzialności, gdzie główne będą sądy w Ukrainie i w którym Międzynarodowy Trybunał Karny będzie rozpatrywał zbrodnie wojenne, w tym zbrodnie ludobójstwa. Pozostaje to puste pole w postaci zbrodni agresji, od której wszystko się zaczęło. Gdyby nie było zbrodni agresji przeciwko Ukrainie, nie doszłoby do wszystkich innych zbrodni.

Jeszcze jednym ważnym elementem, dotyczącym zbrodni agresji jest to, że jest ona łatwiejsza do udowodnienia. Jeśli, na przykład, weźmiemy pod uwagę hipotetyczną zbrodnię żołnierza rosyjskiego w Buczy i potem spróbujemy powiązać ją z rozkazami, płynącymi z Kremla, to będzie to trudne do udowodnienia i bardzo czasochłonne. Jeśli natomiast mówimy o odpowiedzialności przywódców politycznych i wojskowych, to sądzenie ich za zbrodnię agresji będzie o wiele bardziej proste.

PAP: Od początku wojny słyszymy o tragediach Buczy, Irpienia czy Borodzianki. Zbrodnie, których tam dokonali Rosjanie, zostały już, albo wciąż są, dokumentowane. Są jednak miejsca innych tragedii, do których władze ukraińskie nie mogą dotrzeć. Miejscowości, które nadal są okupowane.

A.K.: Bucza, Borodzianka, Irpień to nazwy, o których mówi się najczęściej. Jest jednak także Mariupol, w którym skala zbrodni wciąż jest nieznana. Sądzę, że kiedy wyzwolimy Mariupol, będziemy przerażeni. Jest jeszcze Chersoń i obwód chersoński, jest okupowana część obwodu zaporoskiego, czy obwód ługański, gdzie cały szereg miejscowości zmieciono z powierzchni ziemi. Rosjanie dokonują zbrodni wszędzie, bo to jest ich styl prowadzenia wojny. Oni czynili tak przez całe stulecia. Dziś wypalają wszystko, nie żałując nawet swoich własnych ludzi. Ale należy ich za to karać. Bezkarność Rosjan musi być powstrzymana.

PAP: Jakie są szanse postawienia przed projektowanym przez Ukrainę trybunałem takich ludzi, jak prezydent Władimir Putin, czy minister obrony Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu?

A.K.: Powinniśmy robić w tym celu wszystko, co tylko możliwe. Wydaje mi się, że właśnie stworzenie specjalnego trybunału jest tym, co należy robić. Jeśli mówimy o zbrodniach wojennych i zbrodniach przeciwko ludzkości, to najprawdopodobniej wszystko będzie się ograniczało do rosyjskich dowódców wojskowych. Nas natomiast interesuje odpowiedzialność tych, którzy są na samej górze.

Oczywiście, absolutnym zwycięstwem byłoby umieszczenie ich na ławie oskarżonych. Jednak bardzo ważnym krokiem do osiągnięcia tego zwycięstwa absolutnego będzie akt oskarżenia przeciwko Putinowi, (ministrowi spraw zagranicznych Rosji Siergiejowi) Ławrowowi, czy Szojgu, albo nakaz ich aresztowania. W ten sposób staną oni w szeregu zbrodniarzy. To są bardzo poważne sprawy.

W Kijowie rozmawiał Jarosław Junko (PAP)

mmi/