Akcja Katolicka: po opublikowaniu oświadczenia w sprawie bp. Mendyka nasza strona internetowa została zhakowana

2022-08-17 17:22 aktualizacja: 2022-08-18, 11:02
Ks. Marek Mendyk. Fot. PAP/Waldemar Deska
Ks. Marek Mendyk. Fot. PAP/Waldemar Deska
Z chwilą opublikowania oświadczenia ws. domniemanych oskarżeń pod adresem bp. Marka Mendyka strona internetowa Akcji Katolickiej w Polsce została zhakowana przez adresy IP znajdujące się na terytorium Federacji Rosyjskiej - powiedział PAP rzecznik Akcji Katolickiej w Polsce dr Artur Dąbrowski.

Dąbrowski poinformował, że 9 sierpnia, czyli dzień po tym, jak w wywiadzie udzielonym "Newsweekowi" były kleryk Andrzej Pogorzelski powiedział, że w wieku ośmiu lat był molestowany przez ówczesnego księdza z Głuszycy Marka Mendyka (dziś biskupa świdnickiego i Krajowego Asystenta Akcji Katolickiej), Akcja Katolicka wystosowała komunikat w tej sprawie.

"Zbadaliśmy fakty z doniesień Newsweeka. Uważamy, że one są wyssane z palca. W związku z tym opublikowaliśmy oświadczenie w tej materii. Z chwilą opublikowania tego oświadczenia nasza strona internetowa została zhakowana" - poinformował dr Dąbrowski.

Jak stwierdził, po zbadaniu sprawy przez informatyków okazało się, że atak hakerski nastąpił z adresu IP znajdującego się na terytorium Federacji Rosyjskiej.

"Wcześniej, kiedy ogłaszaliśmy jakieś komunikaty, również zdarzały się próby zhakowania strony, jednak umieliśmy temu zaradzić. Tym razem okazało się, że to uderzenie było bardzo mocne i tuż po zamieszczeniu komunikatu strona przestała działać. Teraz jesteśmy na bazie odzyskiwania wszystkich materiałów" - mówił.

Zdaniem Dąbrowskiego atak "należy powiązać z publikacją komunikatu". Dodał, że sprawa została przekazana prawnikom.

Strona internetowa Akcji Katolickiej w Polsce nadal nie działa. "Wykluczono nas w ten sposób, ponieważ byliśmy jedyną instytucją kościelną, jako stowarzyszenie wiernych świeckich, które zaprotestowało przeciwko takiemu oskarżaniu człowieka - bez dowodów i w oparciu o fakty, które wzajemnie się wykluczają" - ocenił.

W wywiadzie udzielonym "Newsweekowi" był kleryk Andrzej Pogorzelski powiedział, że w wieku ośmiu lat był molestowany przez ówczesnego księdza z Głuszycy Marka Mendyka (dziś biskupa świdnickiego). "Przyjechał do mnie z ostatnim namaszczeniem. Byliśmy sami w sali szpitalnej. Pytał mnie o różne rzeczy, o to, jak się czuję, czego się boję. W końcu złapał moją rękę w swoją i przysunął mi do majtek. Zaczął mnie dotykać. Pamiętam, że się zawstydziłem, schowałem głowę w poduszkę, a on mówił, że było źle, bardzo źle, ale będzie dobrze. Teraz będzie już dobrze, ale muszę być dobrym chłopcem i wszystko zatrzymać dla siebie, bo to może wrócić" – powiedział w wywiadzie Pogorzelski.

W reakcji na wywiad "Newsweeka" bp Mendyk wydał 8 sierpnia oświadczenie, w którym stwierdził, iż zawarty w artykule zarzut molestowania jest nieprawdą. "Nie godzę się, aby kłamstwa, pomówienia formułowane pod moim adresem były także powielane przez inne media. Całą sprawę przekazuję odpowiednim prawnikom, a od Pana, który – być może pod wpływem innych – formułował takie oskarżenia, żądam publicznego przeproszenia" – napisał w oświadczeniu opublikowanym na stronie diecezji świdnickiej.

9 sierpnia bp Mendyk zwrócił się do metropolity wrocławskiego z pisemną prośbą o podjęcie przewidzianych prawem kanonicznym działań, mających na celu zbadanie i wyjaśnienie sprawy. "Poinformowałem o tym także Nuncjaturę Apostolską w Polsce" – napisał biskup świdnicki.

We wspomnianym wyżej oświadczeniu Akcji Katolickiej czytamy, że "kolejny raz Newsweek należący do koncernu Ringier Axel Springer Polska, kieruje swoje oskarżenia w stronę Kościoła w Polsce i przedstawicieli hierarchii".

Jego autorzy przypomnieli sprawę prezesa fundacji "Nie lękajcie się" Marka Lisińskiego, który twierdził, iż również padł ofiarą księdza pedofila. Lisiński wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Łodzi z 11 października 2021 r. przegrał proces z księdzem, którego oskarżył o wykorzystywanie seksualne.

"Przytoczona tutaj sprawa Marka Lisińskiego wydaje się kluczowa do podjęcia dalszych działań. Przypomina nam ona o tym, że żaden człowiek, bez względu na to, czym w życiu się zajmuje, nie może być pomawiany i oczerniany publicznie bez konsekwencji" - napisano w oświadczeniu. (PAP)

Autorka: Iwona Żurek

kgr/