Główny Urząd Statystyczny poinformował w piątek, że produkcja przemysłowa w lipcu rdr wzrosła o 7,6 proc.
Jak zwrócił uwagę Marcin Klucznik z PIE, tempo wzrostu przemysłu systematycznie maleje.
"Aktywność będzie słabnąć także w kolejnych miesiącach" - ocenił.
Zauważył, że produkcja przemysłowa wzrosła w lipcu nieco poniżej oczekiwań rynkowych (7,8 proc.).
"Spowolnienie to kolejny sygnał hamowania polskiej gospodarki. Wyniki pozostają jednak solidne – wzrost produkcji raportuje 26 z 34 branż przemysłu" - zaznaczył Klucznik. Komunikat GUS, jak dodał, wskazuje, że najlepiej radziła sobie branża górnicza, motoryzacyjna oraz maszynowa. "Największe osłabienie obserwujemy w produkcji wyrobów z metalu oraz urządzeń elektrycznych" - stwierdził.
PIE spodziewa się dalszego pogorszenia wyników przemysłu.
"Będzie to efekt słabnącej aktywności gospodarczej oraz redukcji zapasów" - wyjaśnił ekspert. Ekspert szacuje, że akumulacja zapasów odpowiadała za 2,3 pkt. proc. wzrostu PKB w II kwartale.
"Firmy zwiększały zapasy z dwóch powodów – oczekiwały dobrej koniunktury oraz zabezpieczały się przed wzrostem cen handlu międzynarodowego" - wskazał. Dodał, że spowolnienie oznacza osłabienie popytu – firmy będą w pierwszej kolejności sprzedawać zapasy, a nadmiar zapasów oznacza silniejsze ograniczenie produkcji.
Analitycy odnieśli się też do piątkowych danych GUS nt. inflacji producenckiej PPI, która spadła z 25,6 do 24,9 proc.
"Mniejszy wzrost kosztów związany jest ze spadkiem cen paliw oraz części surowców energetycznych i metali" - stwierdził Klucznik. Zauważył, że wzrost cen względem poprzedniego miesiąca (0,9 proc.) był najniższy od roku. Według eksperta głównym zagrożeniem dla przemysłu są obecnie ceny energii – ceny kontraktów na energię elektryczną dla przedsiębiorstw wzrosły w ciągu roku prawie trzykrotnie. (PAP)
autorka: Magdalena Jarco
kw/