Rau w obszernym artykule opublikowanym w poniedziałek w dzienniku "Rzeczpospolita" zaznaczył, że "rosyjska agresja na Ukrainę zakończyła epokę, w której dominowało przekonanie, że po traumatycznych doświadczeniach XX w. kolejna wielka europejska wojna nie jest już możliwa, a wszystkie narody łączy pragnienie pokoju". "W dramatyczny sposób przekonaliśmy się, że imperializm nie jest tylko kategorią historyczną, lecz siłą sprawczą współczesnego świata, której destrukcyjna moc dosięga – co prawda w różnym stopniu – nas wszystkich" - ocenił.
"Tym samym rosyjska agresja na Ukrainę stała się dla Europy momentem przebudzenia i pogłębionej refleksji nad przyszłością kontynentu" - wskazał szef MSZ.
Jak zaznaczył Rau, "powstrzymanie i pokonanie imperializmu w Europie nie może być jednak projektem, który ogranicza się tylko do relacji między Rosją a Ukrainą czy nawet Rosją a państwami, których ta także pozbawiła integralności terytorialnej – jak Mołdawię i Gruzję – kreując niekończące się tzw. zamrożone konflikty".
"Jednakże z dążeniem do zdominowania partnerów, narzucenia im swoich racji, ignorowania ich praw, interesów i potrzeb, a także protestów, czyli z tendencjami imperialnymi, mieliśmy i mamy do czynienia niejednokrotnie także w samej UE" - wskazał minister.
Wskazał, że "jeśli się zatem zgadzamy, że reforma wspólnotowego procesu podejmowania decyzji jest konieczna, to powinna ona iść w kierunku ograniczenia dążeń dominacji poprzez kreowanie warunków dla autentycznej wolności i równości państw członkowskich, a tym samym powstrzymania wszelkich imperialnych zabiegów i praktyk".
Zdaniem Raua obecnie "deficyt wolności i równości sprowadza się do ugruntowania instytucjonalnego i funkcjonalnego podziału na państwa małe i średnie oraz na te większe czy największe, nie tylko o niekwestionowanej przewadze gospodarczej i potencjale demograficznym, ale także siły głosu w procesie decyzyjnym UE, której państwa małe i średnie nie są w stanie zrównoważyć, nawet działając wspólnie".
"Przykład gazociągu północnego stanowi tu spektakularne studium przypadku. Przyjęcie oferty stałego dostępu do tańszego rosyjskiego gazu miało zapewnić przewagę konkurencyjną na wspólnym rynku w zamian za nieformalne akceptowanie rosyjskiej strefy wpływów w przestrzeni posowieckiej. Przerzucenie pomostu między zasadniczymi politycznymi interesami rosyjskiego imperializmu i gospodarczymi ambicjami najpotężniejszego państwa UE doprowadziło do jej trwałej transformacji w kierunku imperialistycznego sposobu działania" - ocenił Rau.
Jak wskazał, gdy jednak "obecnie, na skutek rosyjskiej agresji na Ukrainę, strategia ta uległa załamaniu, dobro wspólne uległo redefinicji, przyjmując postać europejskiego solidaryzmu". "Kres niemieckiej przewagi konkurencyjnej na wspólnym rynku zaowocował forsowanym przez Berlin projektem dobrowolnej redukcji zużycia gazu o 15 proc. przez wszystkie państwa członkowskie, także te, które przed uzależnianiem się od Rosji uporczywie ostrzegały swoich europejskich partnerów" - napisał minister.
"Zatem współczesny ład europejski, ład UE nie chroni nas przed erozją wolności i równości państw członkowskich, która – jak pokazuje doświadczenie – sprzyja odradzaniu się imperializmu. W tym kontekście stworzenie instytucyjnych warunków dla objęcia przywództwa w UE przez Niemcy ten brak wolności i równości by tylko zasadniczo spotęgowało" - podsumował Rau.
Szef MSZ argumentuje, że "jeśli zatem niemiecka oferta ma służyć obronie UE przed imperializmem, za którą to obronę Niemcy czują się odpowiedzialne, Unia potrzebuje nie niemieckiego przywództwa, lecz niemieckiego samoograniczenia". "Tylko wtedy wolność i równość państw członkowskich pozwoli UE stać się pożądaną antytezą imperializmu" - podkreślił.
"Tak jak imperializm stanowi fundamentalne zagrożenie dla UE, tak jej skuteczna obrona wymaga fundamentalnych reform. Zatem wolność państw członkowskich wymaga zasadniczo radykalnego wzmocnienia europejskiego konsensusu i uznania go za fundament unijnego działania i współdziałania. Równość państw członkowskich wymaga zaś przywrócenia równości szans ich rozwoju, co z kolei prowadzić musi do reformy strefy euro" - uważa szef MSZ. (PAP)
an/