Wiceminister edukacji: nie było nacisków ws. zmian w podręczniku do HiT

2022-08-23 09:52 aktualizacja: 2022-08-23, 17:27
Fot. PAP
Fot. PAP
W zeszłym tygodniu wydawnictwo Biały Kruk poinformowało MEiN o usunięciu z podręcznika kontrowersyjnych treści. Nie było nacisków ministerstwa na wydawnictwo w tej sprawie – poinformował w Studiu PAP wiceminister MEiN Tomasz Rzymkowski.

 

Oglądaj także na kanale YouTube 

lub 

wysłuchaj w formie podcastu 

Wiceminister edukacji i nauki Tomasz Rzymkowski w rozmowie z PAP.pl odpowiedział na pytanie, czy były naciski ze strony MEiN na wydawnictwo Biały Kruk w sprawie zmiany bądź usunięcia kontrowersyjnych treści z podręcznika prof. Wojciecha Roszkowskiego do przedmiotu historia i teraźniejszość.

"Nie, to jest wewnętrzna decyzja wydawnictwa. Obserwujemy różne podręczniki szkolne, które zmieniają szaty graficzne i nikt nie wnioskuje do ministerstwa o to, czy niebieski kolor okładki zmienić na zielony, czy wyciąć dany fragment. Jeśli pojawiają się nowe treści, jeśli w istotny sposób dochodzi do zmiany podręcznika, to wówczas należy przede wszystkim skonsultować się z ministerstwem, czy wymagana jest nowa zgoda" – powiedział.

Rzymkowski zaznaczył, że wydawnictwo w zeszłym tygodniu poinformowało MEiN o usunięciu z podręcznika "bodajże dwóch stron".

"Jeśli chodzi o redukcję taką negatywną, to znaczy skrócenie, zmiana pewnych ilustracji, to nie wymaga już nowej procedury związanej z uzyskaniem zgody" – poinformował Rzymkowski, odnosząc się do procedury wprowadzania zmian w podręczniku. Dodał, że w jego ocenie usunięcie uznanych za kontrowersyjne treści z liczącego ponad 500 stron podręcznika, to "nie jest wielka strata". Podkreślił przy tym, że MEiN nie jest ani autorem, ani wydawcą podręcznika.

Wiceminister MEiN na pytanie, czy sporny fragment uważa za kontrowersyjny, odpowiedział, że "kontrowersji nadał szef PO Donald Tusk, przypisując zupełnie inne znaczenie i sens niż literalna wykładnia tych słów czy zamysł samego autora".

W poniedziałek wydawnictwo Biały Kruk wydało oświadczenie, w którym informuje o usunięciu kontrowersyjnego fragmentu.

"Nie zgadzając się z (...) krytyką oraz niesłuszną interpretacją, ale jednocześnie biorąc pod uwagę dobro społeczne, wolę uspokojenia nastrojów i możliwość bezkonfliktowego korzystania z podręcznika, postanowiliśmy wspólnie z Autorem usunąć dyskusyjny fragment z podręcznika" – czytamy w oświadczeniu.

Wcześniej negatywnie o tym fragmencie podręcznika wypowiedzieli się m.in. lider PO Donald Tusk i lider Polski 2050 Szymon Hołownia. Z kolei zdaniem polityków Lewicy, podręcznik do historii i teraźniejszości prof. Wojciecha Roszkowskiego w ogóle nie powinien być dopuszczony do użytku, a fragment, który ma dotyczyć in vitro "bardzo trąci nazizmem i takim nazistowskim odczłowieczaniem ludzi i dzieci".

W poniedziałek prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak zaapelował do nauczycieli, by nie korzystali z tego podręcznika do HiT. Ocenił, że zawiera on "wiele dyskryminujących, nieprawdziwych czy wręcz haniebnych treści dotyczących m.in. in vitro". Odpowiedzialny za edukację w Białymstoku wiceprezydent tego miasta Rafał Rudnicki wystosował w poniedziałek do dyrektorów szkół pismo, w którym zarekomendował szkołom, aby prowadzić lekcje HiT bez podręcznika prof. Roszkowskiego.

"Lansowany obecnie 'inkluzywny' model rodziny zakłada tworzenie dowolnych grup ludzi, czasem o tej samej płci, którzy będą przywodzić dzieci na świat w oderwaniu od naturalnego związku mężczyzny i kobiety, najchętniej w laboratorium. Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania, kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju 'produkcję'? Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich wynaturzeń natury ludzkiej" – brzmiał kontrowersyjny fragment podręcznika do HiT.

Wiceszef MEiN był także pytany o szacunki resortu co do liczby uczniów z Ukrainy, którzy rozpoczną we wrześniu naukę w Polsce.

"Obecnie nie mamy sygnałów, które by wskazywały na diametralny wzrost w stosunku do tego, co miało miejsce w już zakończonym roku szkolnym przed wakacjami. Przypomnę, że apogeum uczniów z Ukrainy, blisko 200 tys., osiągnęliśmy bodajże 19 maja. Potem nastąpił ustawiczny spadek tych uczniów" – powiedział w Studiu PAP Rzymkowski.

"Podejrzewam, że liczba uczniów we wrześniu będzie oscylować wokół 200 tys. Informacje będziemy mieli na bieżąco od 1 września. W tej chwili trwają jeszcze fluktuacje uczniów między poszczególnymi szkołami i tak naprawdę pierwsze dni września pokażą, ilu uczniów jest w poszczególnych księgach uczniów, co ma odzwierciedlenie w systemie informacji oświatowej" – dodał.

Dopytywany o to, co z oddziałami przygotowawczymi dla uczniów z Ukrainy, którzy nie znają języka polskiego, Rzymkowski zapowiedział, że zostaną one utrzymane.

"Cały czas mamy napływ młodych osób z Ukrainy, które nie znają języka polskiego i często są to osoby, które jako swój naturalny podstawowy język używają język rosyjski. Różnica pomiędzy językiem polskim a ukraińskim jest relatywnie mniejsza niż pomiędzy polskim a rosyjskim. Stąd też duże zaangażowanie filologów rosyjskich, których w Polsce mamy sporo, zwłaszcza jeśli chodzi o roczniki starsze, nawet w wieku emerytalnym. Dziękujemy wszystkim nauczycielom emerytom, którzy zdecydowali się wesprzeć polski system oświaty i młodzież z Ukrainy" – podkreślił wiceminister.

Jak zauważył, przed 24 lutego 2022 r., czyli przed agresją Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, w polskim systemie oświaty nie było żadnego oddziału przygotowawczego.

"A uczniów z Ukrainy w polskim systemie oświaty było blisko 100 tys. Zatem oddziały przygotowawcze są i będą potrzebne, bo widzimy taką potrzebę i takie sygnały do nas docierają ze strony samych zainteresowanych Ukraińców, ze strony dyrektorów szkół i nauczycieli. Nikogo nie zmuszamy, żeby korzystał z oddziałów przygotowawczych, to jest możliwość. Jeśli uczniowie czują się na siłach i uważają, że są w stanie komunikatywnie, na równi z polskim uczniami, uczestniczyć w zajęciach edukacyjnych, nie ma problemu. Decyzja należy do ucznia czy do opiekuna prawnego ucznia" – zaakcentował Rzymkowski.

(PAP)

Autorzy: Adrian Kowarzyk

mru/