W 1948 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ uchwaliło Konwencję w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Była ona wzorowana na propozycji polskiego prawnika Rafała Lemkina, który ukuł to pojęcie i przez lata pracował na rzecz jego rozpowszechnienia. W definicji ONZ ludobójstwo jest czynem, dokonanym w zamiarze zniszczenia w całości lub części "grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych", jednak w pierwotnej wersji do tych grup zaliczano także grupy polityczne i społeczne. Dołączeniu do oficjalnego tekstu konwencji tych dwóch ostatnich grup sprzeciwił się w 1948 roku Związek Sowiecki i nie zostały one ujęte w ostatecznie przyjętej definicji.
Matwijiszyn twierdzi, że cała wojna na Ukrainie jest aktem ludobójstwa i "wszystko to, co dzieje się na Ukrainie ma ludobójcze podłoże, niezależnie czy jest to uznane przez prawo czy nie. My o tym wiemy, bo jesteśmy eksterminowani za bycie Ukraińcami, zachowywanie naszej kultury, języka i pragnienia życia w niepodległej Ukrainie".
W artykule dla "Foreign Affairs" pt. "Dlaczego wojna Rosji na Ukrainie jest ludobójstwem" amerykańska badaczka Kristina Hook stawia tezę, że obserwowane od 24 lutego działania rosyjskich wojsk oznaczają właśnie ten zbrodniczy akt. Na dowód tego twierdzenia przytacza szereg akcji podejmowanych przez Rosjan na Ukrainie, w tym gwałty, deportacje, wysiłki w celu zniszczenia języka i kultury.
"W tym świetle rosyjskie działania na Ukrainie noszą wszelkie znamiona kampanii ludobójstwa patroszącej ukraińską tożsamość narodową" – pisze Hook.
Zdaniem badaczki, rosyjscy przywódcy przez lata negowali ważność ukraińskiej tożsamości narodowej i mówili o eliminacji ukraińskiego narodu, „co samo w sobie jest dowodem na wcześniej przemyślany zamiar popełnienia ludobójstwa”.
"Oczywiście, ludobójstwo to obciążony i nasycony termin, przywołujący systematyczną precyzję Holokaustu (…). Wydarzenia na Ukrainie nie wydają się – jeszcze – przypominać tych dawnych horrorów, ale nie oznacza to, że uznanie ich za ludobójstwo jest nieprawidłowe" – wyjaśnia amerykańska badaczka.
"Na wiele innych sposobów rosyjskie działania pasują do oenzetowskiej definicji ludobójstwa. Przypadki gwałtów na dorosłych i dzieciach wskazują na rosyjski wysiłek w celu zniszczenia możliwości Ukraińców do powitania na świecie przyszłych pokoleń. W innym sygnale ostrzegawczym Rosja wielokrotnie zabraniała cywilom ucieczki z zagrożonych obszarów, (…) co wskazywało na to, że rosyjskie siły nie są zadowolone po prostu z odbierania ziem i plądrowania miast" – przekonuje Hook.
"W kwietniu rosyjska państwowa telewizja RIA Nowosti jednoznacznie nakreśliła ten zamiar ludobójstwa, uznając, że +denazyfikacja nieuchronnie będzie zawierała w sobie deukrainizację+, że ukraińskie pragnienia niepodległości przysłonił prawdziwy +nazizm+ kraju, i że +ukrainizm jest sztucznym antyrosyjskim konstruktem+, który musi zostać wyeliminowany" – pisze badaczka.
To, o czym wspomina Hook, wskazuje na podstawowy zdaniem wielu badaczy i samej rezolucji ONZ, element dookreślający ludobójstwo – musi być one wykonane z uprzednim zamiarem, być intencjonalne.
"Za każdym razem wydaje się, że (dana zbrodnia) to ostatnia kropla i społeczność międzynarodowa powinna podjąć jak najsurowsze kroki, aby zapobiec dalszej eskalacji i przerwać te zbrodnie, ale myślę, że bardzo łatwo jest odwrócić wzrok, kiedy nie jest się na miejscu i nie jest się bezpośrednio dotkniętym tą ludobójczą wojną" – skomentowała Matwijiszyn w rozmowie z PAP.
Z kolei zdaniem Hook światowe rządy powinny poświęcić uwagę także osobom, które podżegają do ludobójstwa, wzorując się na takich działaniach jak sankcje Wielkiej Brytanii przeciwko rosyjskim „zbrodniarzom i osobom umożliwiającym”. Zasięg możliwości karania został tym samym rozszerzony przez Brytyjczyków na jednostki, które „umożliwiły” dokonanie zbrodni.
Wedle badaczki sądy międzynarodowe powinny skazywać osoby, które biorą udział w ludobójstwie, a sprawcy muszą być postawieni przed wymiarem sprawiedliwości, nawet jeśli oznacza to, że będą sądzeni zaocznie.
Jak uważa Matwijiszyn, historia dowodzi, że Rosja "nigdy nie uważała Ukraińców za ludzi i nigdy nie uważała Ukrainy za suwerenne państwo. Usuwała ukraińską kulturę, tożsamość, przez setki lat". Dziennikarka twierdzi, że punktem zwrotnym dla nowego pokolenia Ukraińców był Euromajdan. Wówczas Rosja zrozumiała, że "nie może jedynie używać manipulacji politycznej i kontrolować przestrzeni informacyjnej. Dlatego sięgnęli po przymus siłowy. Zasadniczo pomysł pozostaje ten sam - próbują zniszczyć ukraińską tożsamość".
Autorka: Katarzyna Muszyńska(PAP)
an/