Prof. Krasnodębski: to jest wojna i agresja rosyjska, a nie Putina

2022-08-30 23:11 aktualizacja: 2022-09-01, 13:18
Eurodeputowany PiS prof. Zdzisław Krasnodębski. Fot. PAP/Marcin Obara
Eurodeputowany PiS prof. Zdzisław Krasnodębski. Fot. PAP/Marcin Obara
Oczywiście Putin ma ogromną władzę, podjął decyzję, ale przecież jego popiera społeczeństwo rosyjskie, to jest polityka Rosji, a nie Putina. To jest wojna i agresja rosyjska, a nie Putina - podkreślił, odnosząc się do konfliktu w Ukrainie eurodeputowany PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

 

Oglądaj także na YouTube 

lub 

wysłuchaj w formie podcastu

Pytany czy nadal trzeba przekonywać Zachód, że Ukraina potrzebuje wsparcia, a Rosja stanowi poważne zagrożenie dla Europy ocenił, że tak, ponieważ "jest rozbieżność między deklaracjami a czynami". "Jeżeli popatrzymy na deklaracje Emmanuela Macrona i Olafa Scholtza, przywódców dwóch największych państw Unii Europejskiej, to moglibyśmy być zadowoleni (...) Natomiast realnie oczywiście się starają jakby osłabić zarówno sankcje, żeby nie były zbyt dotkliwe, jak i wyraźnie jest takie dążenie do zakończenia konfliktu" - mówił gość Studia PAP.

Jego zdaniem przywódcy tych państw "są gotowi" na zakończenie wojny w Ukrainie, "woleliby szybki pokój niż zwycięstwo Ukrainy". "Pytanie co by to zwycięstwo miało znaczyć. Więc jest to polityka bardzo niejednoznaczna. W deklaracjach Ukraina ma wsparcie Europy, natomiast realnie ciągle te wpływy rosyjskie są bardzo silne" - zaakcentował prof. Krasnodębski.

Jak zaznaczył chcielibyśmy, by wojna się zakończyła. "I wiemy co to znaczy, że wygra Ukraina, że odzyska swoje terytorium, stanie się państwem demokratycznym i wolnym, swobodnie podejmującym swoje decyzje. I istnieje ten wariant, że wojna będzie trwała długo, przecież ona tak naprawdę trwa od 2014 r. Natomiast jest taka niewyartykułowana do końca wizja, moim zdaniem bardzo mocna i rozpowszechniona w elitach niemieckich, francuskich, żeby doprowadzić do jakiegoś rodzaju pokoju, rozejmu czy zamrożenia konfliktu (...) Co odbywałoby się oczywiście kosztem Ukrainy" - powiedział.

"Jest pewnie jakaś nadzieja na to, że szczególnie wtedy, kiedy by nastąpiła zmiana władzy na Kremlu, na co się nie zapowiada, ale takie nadzieje istnieją, to wtedy będzie można ogłosić, że Rosja jest już inna i przystąpić do kontynuacji tej samej polityki, którą widzieliśmy za czasów poprzednich prezydentów Francji i poprzednich kanclerzy Niemiec. Tylko przypomnę, że takim interesującym okresem była wojna w Iraku, kiedy prezydent Chirac, kanclerz Schroeder i Władimir Putin budowali oś Paryż-Berlin-Moskwa zwróconą przeciwko Stanom Zjednoczonym. Głównie myślano, żeby budować w oparciu o Rosję, a przeciw Stanom Zjednoczonym w gruncie rzeczy" - wskazał dodając, że według niego te tendencje "tylko przycichły".

Krasnodębski podkreślił, że należy docenić, że jakieś sankcje dla Rosji jednak są, "tylko oczywiście nakładane stopniowo. Ale zarówno Francja, jak i Niemcy wypowiedziały się przeciwko zatrzymaniu ruchu wizowego między Unią Europejską a Rosją".

Krasnodębski bierze pod uwagę scenariusz, że Putin pozostaje przywódcą Rosji po zakończeniu konfliktu, a Europa Zachodnia wróci do prowadzenia interesów z Kremlem, tak jak to było przed wojną. "Oczywiście byłoby wygodniej z punktu widzenia opinii publicznej, żeby to był inny przywódca. Zresztą specjalnie się mówi, że to jest wojna Putina (...) Taka personalizacja polityki. Oczywiście Putin ma ogromną władzę, podjął tę decyzję, ale przecież jego popiera społeczeństwo rosyjskie, to jest polityka Rosji, a nie Putina. To jest wojna i agresja rosyjska, a nie Putina" - zauważył prof. Krasnodębski.

Zapytany o perspektywę rozszerzenia Unii Europejskiej o kolejne kraje, m.in. Ukrainę i Gruzję, prof. Krasnodębski zauważył, że przed podjęciem takich decyzji Niemcy i Francja będą próbować umacniać swoją pozycję. Eurodeputowany przewiduje, że nowo przyłączone do Unii kraje nie będą miały takich praw, jakie mają do tej pory państwa członkowskie.

"Polska, Ukraina i Gruzja mogłyby wówczas kształtować politykę europejską, a na to ani Francja ani Niemcy nie mają specjalnie ochoty"

Jak mówił, gdyby Ukraina została przyjęta do wspólnoty na dotychczas obowiązujących warunkach już sama liczba ludności tego kraju dałaby mu wielką siłę poprzez odpowiednią liczbę europosłów i komisarzy unijnych. "Polska, Ukraina i Gruzja mogłyby wówczas kształtować politykę europejską, a na to ani Francja ani Niemcy nie mają specjalnie ochoty" - powiedział prof. Krasnodębski.

"Naszym celem powinno być poszerzenie Unii przy utrzymaniu tych zasad, które do tej pory w Unii obowiązują. A nadto dążenie, aby ściśle określić a nawet ograniczyć kompetencje instytucji unijnych. To znaczy nasza koncepcja Europy to jest wizja współpracy państw, a źródłem legitymizaji tego, co się dzieje i decyzji podejmowanych w UE są i powinny być wszystkie państwa członkowskie" - zaznaczył.

Jak wskazał, należy wyraźnie odgraniczyć kompetencje państw członkowskich od kompetencji Unii. "Zahamować ten proces pozaprawnego, pozatraktatowego poszerzania kompetencji Komisji Europejskiej. Centralnym organem komisji jest Rada Europejska - tam decyzje strategiczne powinny być podejmowane jednomyślnie, w sprawach najważniejszych" - ocenił.

"W innych - powinna być to Unia szersza, oparta na wartościach tradycyjnych, europejskich, ale pozostawiająca państwom członkowskim decyzje co do ich spraw wewnętrznych, opierająca się na wzajemnym respekcie a nie na takiej sytuacji, że ciągle mamy ingerencję UE w nasze sprawy takie jak sądownictwo, prawo rodzinne, podczas gdy w stosunku do siebie te kraje stosują całkiem inne standardy" - dodał prof. Krasnodebski.

Rozmawiała: Anna Nartowska

całości wywiadu można wysłuchać na stronie pod adresem:

https://www.facebook.com/sharer/sharer.php?u=https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1410966%2Cgosc-studia-pap-zdzislaw-krasnodebski-eurodeputowany-pis.html

(PAP)

gn/