87-latek skatował na śmierć roczną suczkę. Weterynarz: w 20-letniej karierze czegoś takiego jeszcze nie widziałem

2022-09-01 10:34 aktualizacja: 2022-09-01, 13:35
Weterynarz. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Weterynarz. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Nie udało się uratować rocznej suczki skatowanej drągiem przez 87-latka. W swojej 20-letniej karierze zawodowej czegoś takiego jeszcze nie widziałem – powiedział w czwartek PAP lekarz weterynarii Mariusz Dolata z Ostrowa Wlkp.

Jak dodał weterynarz suczka miała dziurę w czaszce o wielkości 5 na 2 cm, zalewała się krwią, która cały czas napływała jej do krtani z rany w głowie. Ona była nie do uratowania. Ta śmierć była nieunikniona" – powiedział.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek we wsi Topola Osiedle k. Ostrowa Wlkp.

O godz. 19 kobieta zawiadomiła policję, że jej sąsiad - 87-letni mężczyzna - na swoim podwórku przywiązał psa do drzewa i bije go drągiem po pysku. Na miejsce dotarli też pracownica schroniska dla zwierząt w Wysocku Wielkim i lekarz weterynarii.

Na posesji zastano nieprzytomną suczkę, która w wyniku zadanego jej cierpienia doznała drgawek. Lekarz weterynarii stwierdził liczne obrażenia głowy, złamany nos i wylewy podskórne. Zwierzę zabrano do lecznicy, ale w środę późnym popołudniem zmarło.

"W zawodzie pracuję 20 lat, ale takiego przypadku jeszcze nie miałem, choć jako biegły sądowy mam do czynienia z różnymi przykładami znęcania się nad zwierzętami" – powiedział weterynarz. Dodał, że 87-latek skatował psa, a "jego uderzenia drągiem po głowie suczki były bardzo precyzyjne".

"Pobił zwierzę, bo miał się zdenerwować" – dodał Dolata.

Mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu, usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi mu do 5 lat więzienia.

"Z uwagi na jego wiek i stan zdrowia musi zostać zbadany przez biegłych psychiatrów. Ich wyniki pozwolą na finalną ocenę karno-prawną" – wyjaśnił rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. Maciej Meler.(PAP)

Autorka: Ewa Bąkowska

dsk/