Niemcy stać na reparacje? „1,3 biliona euro mogłoby zostać spłacone przez kilka lat"

2022-09-02 16:17 aktualizacja: 2022-09-02, 22:05
Zniszczona Warszawa, Pomnik Jana Kilińskiego, Fot. PAP/Stanisław Dąbrowiecki
Zniszczona Warszawa, Pomnik Jana Kilińskiego, Fot. PAP/Stanisław Dąbrowiecki
77 lat po zakończeniu II wojny światowej Polska domaga się od Niemiec reparacji w wysokości 1,3 biliona euro – pisze Christopher von Marshall, publicysta dziennika „Tagesspiegel”, zauważając, że ta suma mogłaby zostać spłacona przez kilka lat. "To jedna trzecia rocznej produkcji gospodarczej Niemiec i jedna szósta oszczędności prywatnych gospodarstw domowych" - pisze. I dodaje: "Zapłata byłaby „najbardziej przekonującym politycznie sposobem na zbudowanie przez Niemcy zaufania”, podobnie jak potraktowanie Polski jako równorzędnego partnera".

Von Marshal zastanawia się, jak wniosek Polski „ma się ma do rzeczywistości w Europie – 33 lata po upadku muru (berlińskiego), 18 lat po wejściu Polski do UE”.

„Przecież Niemcy i Polacy są sąsiadami, sojusznikami NATO, partnerami gospodarczymi” – zauważa. Podkreśla, że na pytanie o zasadność reparacji można spojrzeć od strony moralnej, prawnej lub politycznej, a wtedy „w zależności od kontekstu, odpowiedzi okazują się różne”.

Z moralnego punktu widzenia, „Jarosław Kaczyński, szef partii rządzącej PiS, celowo wybrał 1 września, 83. rocznicę wybuchu wojny, na przedstawienie raportu opinii publicznej. Niemiecka wina nie znika, nie ma terminu ważności mierzonej w latach” – zauważa autor. Przypomina, że 1 września ambasador Niemiec w Polsce Thomas Bagger zapewnił, że „Niemcy uznają swoją historyczną odpowiedzialność i poczuwają się do zachowania pamięci o popełnionych zbrodniach bez żadnego 'ale'".

„Moralność to także fakt, że w Berlinie Polacy i Niemcy, w tym minister stanu ds. kultury Claudia Roth, zebrali się 1 września, by wspólnie upamiętnić symboliczne miejsce: Plac Republiki przed Reichstagiem. Miejsce, w którym kiedyś stała Opera Kroll, jest jedną z dwóch preferowanych lokalizacji polskiego miejsca pamięci, o którego stworzeniu zadecydował Bundestag. W sercu Berlina upamiętniane będą zbrodnie niemieckie” – podkreśla von Marshal.

Jak zauważa, patrząc na reperacje z prawnego punktu widzenia, „wyłania się inny obraz”. Rząd federalny podtrzymuje bowiem, że kwestie odszkodowań zostały ostatecznie wyjaśnione w umowie dwa plus cztery.

Autor pisze także, że kwestia reparacji to krok lidera PiS motywowany politycznie. Wskazuje, że domaganie się odszkodowań ma "przedstawiać Polskę jako ofiarę sił zła, a PiS jako jedyną siłę odważnie broniącą narodu. Bo czy jest coś bardziej heroicznego, niż zmierzenie się z rzekomo mocarnymi Niemcami?”.

Jak przekonuje von Marshall wyliczona przez Polskę suma reparacji „jest również polityczna”.

„1,3 biliona euro to dużo. Ale nie w odniesieniu do 6 milionów polskich ofiar i zniszczeń. To jedna trzecia rocznej produkcji gospodarczej Niemiec i jedna szósta oszczędności prywatnych gospodarstw domowych. Mogłoby to zostać spłacone przez kilka lat, gdyby trzeba było” – wylicza von Marshall. Przy tym zapłata byłaby „najbardziej przekonującym politycznie sposobem na zbudowanie przez Niemcy zaufania”, podobnie jak potraktowanie Polski jako równorzędnego partnera.

„Podczas sporu o ryby ginące w Odrze, niektórzy w Niemczech mieli skłonność do wydawania pochopnych sądów na podstawie suchych danych, a teraz chcą uniemożliwić uzgodnioną rozbudowę drogi wodnej, której Polska potrzebuje tak, jak Niemcy potrzebują Renu” – zauważa von Marshall. Dodatkowo „Polska jest tak zirytowana niemieckim ociąganiem się, że woli kupować nowe czołgi od Korei Południowej”.

„Dlatego należy robić wszystko, aby Polacy mogli zaufać Niemcom w kwestii swojego bezpieczeństwa: to byłaby solidna lekcja historii" – podsumowuje Christopher von Marshal.(PAP)

kw/