Von Marshal zastanawia się, jak wniosek Polski „ma się ma do rzeczywistości w Europie – 33 lata po upadku muru (berlińskiego), 18 lat po wejściu Polski do UE”.
„Przecież Niemcy i Polacy są sąsiadami, sojusznikami NATO, partnerami gospodarczymi” – zauważa. Podkreśla, że na pytanie o zasadność reparacji można spojrzeć od strony moralnej, prawnej lub politycznej, a wtedy „w zależności od kontekstu, odpowiedzi okazują się różne”.
Z moralnego punktu widzenia, „Jarosław Kaczyński, szef partii rządzącej PiS, celowo wybrał 1 września, 83. rocznicę wybuchu wojny, na przedstawienie raportu opinii publicznej. Niemiecka wina nie znika, nie ma terminu ważności mierzonej w latach” – zauważa autor. Przypomina, że 1 września ambasador Niemiec w Polsce Thomas Bagger zapewnił, że „Niemcy uznają swoją historyczną odpowiedzialność i poczuwają się do zachowania pamięci o popełnionych zbrodniach bez żadnego 'ale'".
„Moralność to także fakt, że w Berlinie Polacy i Niemcy, w tym minister stanu ds. kultury Claudia Roth, zebrali się 1 września, by wspólnie upamiętnić symboliczne miejsce: Plac Republiki przed Reichstagiem. Miejsce, w którym kiedyś stała Opera Kroll, jest jedną z dwóch preferowanych lokalizacji polskiego miejsca pamięci, o którego stworzeniu zadecydował Bundestag. W sercu Berlina upamiętniane będą zbrodnie niemieckie” – podkreśla von Marshal.
Jak zauważa, patrząc na reperacje z prawnego punktu widzenia, „wyłania się inny obraz”. Rząd federalny podtrzymuje bowiem, że kwestie odszkodowań zostały ostatecznie wyjaśnione w umowie dwa plus cztery.
Autor pisze także, że kwestia reparacji to krok lidera PiS motywowany politycznie. Wskazuje, że domaganie się odszkodowań ma "przedstawiać Polskę jako ofiarę sił zła, a PiS jako jedyną siłę odważnie broniącą narodu. Bo czy jest coś bardziej heroicznego, niż zmierzenie się z rzekomo mocarnymi Niemcami?”.
Jak przekonuje von Marshall wyliczona przez Polskę suma reparacji „jest również polityczna”.
„1,3 biliona euro to dużo. Ale nie w odniesieniu do 6 milionów polskich ofiar i zniszczeń. To jedna trzecia rocznej produkcji gospodarczej Niemiec i jedna szósta oszczędności prywatnych gospodarstw domowych. Mogłoby to zostać spłacone przez kilka lat, gdyby trzeba było” – wylicza von Marshall. Przy tym zapłata byłaby „najbardziej przekonującym politycznie sposobem na zbudowanie przez Niemcy zaufania”, podobnie jak potraktowanie Polski jako równorzędnego partnera.
„Podczas sporu o ryby ginące w Odrze, niektórzy w Niemczech mieli skłonność do wydawania pochopnych sądów na podstawie suchych danych, a teraz chcą uniemożliwić uzgodnioną rozbudowę drogi wodnej, której Polska potrzebuje tak, jak Niemcy potrzebują Renu” – zauważa von Marshall. Dodatkowo „Polska jest tak zirytowana niemieckim ociąganiem się, że woli kupować nowe czołgi od Korei Południowej”.
„Dlatego należy robić wszystko, aby Polacy mogli zaufać Niemcom w kwestii swojego bezpieczeństwa: to byłaby solidna lekcja historii" – podsumowuje Christopher von Marshal.(PAP)
kw/