Premier: wdrażamy to, co obiecujemy. Naszą marką jest wiarygodność

2022-09-03 18:42 aktualizacja: 2022-09-03, 22:04
Premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania z mieszkańcami powiatu tucholskiego. Fot. PAP/Tytus Żmijewski
Premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania z mieszkańcami powiatu tucholskiego. Fot. PAP/Tytus Żmijewski
Opozycja boi się naszej wiarygodności. Wdrażamy to, co obiecujemy, naszą marką jest wiarygodność - podkreślał premier Mateusz Morawiecki podczas sobotniego spotkania z mieszkańcami powiatu tucholskiego.

Szef rządu podczas wystąpienia ocenił, że na skutek "wojny na Ukrainie i koszmarnych błędów naszych partnerów z Unii Europejskiej", mamy potężne problemy z inflacją. "Wysokie ceny węgla, ropy naftowej, gazu, energii elektrycznej, energii cieplnej, pelletu, oleju opałowego" - wymieniał.

Jak dodał wzrost cen przygniata polskie rodziny i "zdajemy siebie z tego sprawę; nie chowamy głowy w piasek, działamy". Szef rządu zaznaczył, że w głębokim kryzysie jest nie tylko Polska, ale cała Europa i większość świata.

"My nie tylko w takim kryzysie nie zwijamy naszej polityki społecznej, ale wychodzimy z innego założenia, że jak jest ciężko, trudno, to trzeba pomagać Polakom bardziej, a zwłaszcza tym, którzy tego najbardziej potrzebują" - oświadczył.

W tym kontekście nawiązał do opozycji. "Jak nasza droga opozycja się wścieka na nas, to wiecie dlaczego? Jak my proponujemy różne działania, to oni zawsze są przeciwko temu, wiecie dlaczego? Bo oni się boją jednego - naszej wiarygodności" - powiedział premier.

"Wdrażamy to, co obiecujemy. Naszą marką jest wiarygodność" - podkreślił Mateusz Morawiecki.

Szef rządu zastanawiał się też jak sytuacja wyglądałaby obecnie, gdyby rządziła obecna opozycja. Jak mówił nie było by polityki społecznej, np. programu 500 plus.

Premier: rząd PiS naprawił finanse publiczne

Premier podkreślał też, że rząd PiS naprawił finanse publiczne i dzięki temu są środki na drogi, kluby malucha, 500 plus, 13 i 14 emerytury, czy znaczące zwiększenie wydatków na armię. "Proszę państwa, to się nie wzięło z niczego. To jest zupełnie inne zarządzanie finansami publicznymi państwa" - dodał.

Zwrócił uwagę, że niedawno rząd zatwierdził przyszłoroczny budżet, gdzie dochody przekraczają 600 mld zł. "A jakie były te dochody w 2015 roku? Otóż te dochody były na poziomie 289 mld zł" - mówił.

Szef rządu odniósł się też do kilku osób, przeciwników partii rządzącej, które ubrane w koszulki z logiem PiS za plecami premiera trzymały transparent: "Morawiecki = brak węgla i miska ryżu".

"Oni tutaj próbują wzbudzić emocje, próbują zafałszować rzeczywistość. Boją się rozmawiać o faktach, o liczbach. Bo liczby są dla nich miażdżące, są straszne" - mówił premier. Wskazał na łączny poziom inflacji za rządów PiS i ok. 110-proc. przyrost dochodów budżetowych. Tymczasem - jak mówił - "nasi poprzednicy tak zarządzali budżetem, że brakowało".

Jak wskazywał, jak zabrakło im pieniędzy w budżecie, "podwyższyli VAT, zabrali OFE i jeszcze dalej im brakowało; podnieśli wiek emerytalny, chociaż obiecywali wcześniej, że nie podniosą".

"Proszę państwa różnica między nami, a naszymi poprzednikami jest właśnie taka - my potrafimy rozmawiać o wszystkich trudnych sprawach. Dzisiaj jest największy kryzys od co najmniej trzydziestu kilku lat. Nie boimy się rozmawiać o najtrudniejszych rzeczach. O tym czego dzisiaj brakuje na skutek wojny na Ukrainie; brakuje cały czas jeszcze węgla na tyle żebyśmy już byli pewni, że jest jego nadmiar, bo takie zadanie postawiłem" - przyznał premier.

Stwierdził też, że wydaje się, iż będą zapewnione odpowiednie ilości węgla, ale "ja jeszcze nie jestem spokojny, jeszcze codziennie robimy spotkania". "Na tym polega rządzenie, na tym polega zarządzanie, jak coś jest nie tak, łapiemy byka za rogi i działamy. Nie opuszczamy Polaków, wszystko dla dobra Polaków" - zapewniał Morawiecki. (PAP)

 
Spotkanie z mieszkańcami Powiatu Tucholskiego

Relacja "na żywo" ze spotkania z mieszkańcami Powiatu Tucholskiego w Szkole Podstawowej im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Żalnie.

Posted by Kancelaria Premiera on Saturday, September 3, 2022

 

Szef rządu: za rządów PiS kształcimy o 50 proc. więcej lekarzy

Premier został zapytany, czy siedem lub osiem miesięcy czekania z niemowlęciem do okulisty lub alergologa, to dużo czy mało. W ocenie Morawieckiego jest to "bardzo długo".

"Z tego co pamiętam, obiecywaliście dwa, trzy tygodnie czekania do specjalisty" – wskazał pytający. "Nigdy nie przypominam sobie, abyśmy obiecywali dwa tygodnie (czas oczekiwania na wizytę – PAP) do każdego specjalisty" – odparł Morawiecki. Podkreślił, że od pierwszego roku rządów PiS zaczęto przyjmować więcej lekarzy. Dodał, że "każdy, kto ma wyobraźnię i wie, jak funkcjonuje służba zdrowia, wie, że aby przyspieszyć wizyty u specjalistów, musimy mieć więcej tych specjalistów, musimy mieć więcej lekarzy".

Według Morawieckiego rząd wdrożył "konkretne działania". "To jest bardzo drogi proces, ponieważ wykształcenie jednego lekarza, studia plus specjalizacja, pierwszy i drugi stopień – niektórzy szacują około jednego miliona złotych" – powiedział.

"Bogate kraje zabrały nam 25 do 30 tys. lekarzy. Dzisiaj jest pierwszych kilka lat, że lekarze wracają. Ale wątpię, aby wróciło ich wiele tysięcy" – stwierdził premier. "W związku z tym staramy się kształcić więcej lekarzy. I wiecie, o ile więcej ich kształcimy? O 50 proc. więcej. Było 6 tys., a jest 9 tys. – około, mniej więcej" – zaznaczył.

"Rządzimy siedem lat. Ile (...) trwa wykształcenie jednego lekarza okulisty? Nie znam się na tym, ale myślę, że mniej więcej (...) 10 lat. Czyli nawet gdybyśmy założyli, że wszyscy ci nowi lekarze, przyjęci, kształcą się na okulistów – co wiadomo, że jest założeniem niewłaściwym – to i tak ich nie ma" – kontynuował Morawiecki. Jak podkreślił, rząd stara się przyciągnąć do Polski lekarzy z zagranicy. "Mamy tu pierwsze sukcesy" – ocenił.

Premier przywołał założenia budżetowe na rok 2023. "Na przyszły rok zaplanowaliśmy ponad 6 proc. (z PKB na służbę zdrowia – PAP). "Oznacza to znaczący przyrost wynagrodzeń lekarzy, pielęgniarek, diagnostów, ratowników, laborantów. (...) Ilość tomografów, rezonansów, kardiografów, nowego sprzętu – to jest niebo a ziemia" – powiedział. "Ale okulistów nie wykształcimy w 3 lata. Bardzo mi przykro. W związku z tym dzisiaj nadal jest ten problem (z kolejkami do specjalistów – PAP) – skonstatował.

"Myślałem, że przeciwnicy polityczni to partia własnych interesów, a to jest platforma obcych interesów"

"Nasi przeciwnicy polityczni, którzy dzisiaj próbują tylko i wyłącznie posługiwać się emocjami. (...) Ogarnia ich wściekłość, dlatego wysyłają różne bojówki swoje wszędzie za nami, żeby nam dokuczać, przeszkadzać" - mówił premier Morawiecki rządu na spotkaniu w Szkole Podstawowej im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Żalnie. Nawiązał w ten sposób do trzymanego przez kilku mężczyzn transparentu, na którym napisano, że "Morawiecki = brak węgla i miska ryżu".

Według szefa rządu, opozycja musi dostrzegać "to, co dzieje się rzeczywiście" z pieniędzy z budżetu państwa, w tym - jak mówił - "ile budujemy dróg, w gminnych, powiatowych" w całej Polsce. Zapewniał, że chętnie wszedłby w dyskusję o faktach i liczbach, porównując wydatki za czasu obecnych rządów oraz rządów obecnej opozycji.

"Jak wyglądała polityka społeczna w waszych czasach - panie Tusk, panie Kosiniak-Kamysz?" - pytał premier. Jak mówił, za rządów PiS, wielokrotnie wyższe były m.in. dopłaty dla rolników dotkniętych suszą, jak i na inwestycje, czy rozwój infrastruktury, w tym także w małych miejscowościach.

Szef rządu odniósł się także do reakcji "przeciwników politycznych" na wniosek do Niemiec o wypłacenie Polsce reparacji wojennych. "Do tej pory byłem przekonany, że nasi przeciwnicy polityczni to partia własnych interesów, platforma interesów wąskich grup. Ale dzisiaj myślę, że to jest platforma obcych interesów" - mówił.

Kontynuując zwrócił uwagę na reakcję części opozycji na zaprezentowany 1 września na Zamku Królewskim w Warszawie raport o stratach wojennych poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939-1945.

"Zobaczcie, jak oni zareagowali na raport o stratach wojennych. (To) nasza świętość; każdy z nas ma w rodzinie babcię, dziadka, mamę, tatę, pradziadka, który coś mógłby o tym opowiedzieć, jeśli żyje. Wielu z nich odeszło jako pokolenie straumatyzowane, dlatego, że to, co Niemcy nam zrobili, to było straszne ludobójstwo. Ale także (Niemcy) pozbawili nas szans" - powiedział.

W tym kontekście, premier przekonywał, że gdyby agresja, okupacja niemiecka i spowodowane tym straty, to Polska po II wojnie światowej byłaby bogatsza, niż Hiszpania licząc "na głowę mieszkańca".

"Na początku transformacji byliśmy mniej więcej na poziomie 40 procent na głowę, licząc w tak zwanych dolarach międzynarodowych. I te porównania, te fakty, te liczby, ich wszystkich bolą; platforma obcych interesów - zapamiętajmy to sobie i dajmy żółtą, nie, najlepiej czerwoną kartkę" - apelował szef rządu.

Premier podziękował także Polakom za wspieranie uchodźców z Ukrainy.

"Zdaję sobie sprawę z tego, że dzisiaj jest w Unii Europejskiej, w relacjach międzynarodowych bardzo dużo napięć głównie wywołanych przez wojnę na Ukrainie. I chcę podziękować wszystkim Polakom za to, co robicie dla reputacji naszego kraju i za to przede wszystkim, co robicie dla naszych sąsiadów ukraińskim" - oświadczył premier.

Według niego, taka postawa pokazała, że "Polacy mają wielkie serca, że Polacy mają w sobie solidarność". "I rozsławiliście - szanowni państwo, drodzy rodacy - polskie imię na cały świat. Jestem za to bardzo wdzięczny i bardzo za to dziękuję, dziękuję wszystko Polakom" - powiedział premier. (PAP)

Autorzy: Rafał Białkowski, Krzysztof Wójcik, Ewa Nehring

mj/