Kaleta pytany był dlaczego wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego w czterech sprawach dotyczących reprywatyzacji jest przełomowy. Wiceminister, przewodniczącym Komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji nieruchomości warszawskich wyjaśnił, że "przede wszystkim są to jedne z pierwszych prawomocnych wyroków dotyczących prac komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji".
"Te sprawy są prawomocnie zakończone wyrokami – i to jest potwierdzenie, że decyzje komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji były słuszne" - mówił. Dodał, że "na skutek decyzji wydanych przez komisję jest obecnie ponad 100 spraw w sądach administracyjnych o analogicznym charakterze, czyli handlu roszczeniami".
"Biorąc pod uwagę, że wyrok w tej sprawie wydał NSA, a ten wyrok poprzedziła jeszcze wcześniej uchwała siedmiu sędziów NSA z czerwca tego roku, to choć w Polsce oczywiście nie ma prawa precedensu, to zazwyczaj traktuje się tego typu orzeczenia jako dość silną linię orzeczniczą. I należy się spodziewać, że w pozostałych 100 sprawach zapadną podobne rozstrzygnięcia. Choć to oczywiście nie jest pewne" - powiedział.
Kaleta przypomniał, że "w sprawie reprywatyzacji na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat zmieniało się orzecznictwo w sądach". Jego zdaniem, "to pokazuje, że sama konstrukcja reprywatyzacji oparta była na wykładni prawa o niejasnych podstawach". "W latach 90. było to dopuszczalne, potem znów uznawano takie zwroty za niedopuszczalne, a przy tym – mimo że były wyroki – organy miasta tego nie przyjmowały i strony nie podważały takich decyzji. Zatem rzeczywiście nie było trwałości wykładni w tej sprawie. Wszystko żyło swoim życiem dopóty, dopóki nie wybuchła afera reprywatyzacyjna. To zmieniło postrzeganie tej sprawy" - tłumaczył.
"Wyrok NSA ma wielki walor i powinien być silniejszy i trwały, bo sąd miał przed oczami skutki reprywatyzacji w dotychczasowym modelu. Na te negatywne skutki wskazywała we wszystkich swoich decyzjach komisja weryfikacyjna – podkreślała, że pewna wykładnia dotycząca reprywatyzacji przyniosła skutki sprzeczne z celami wykładni prawa, czyli tego, żeby stosowanie prawa prowadziło do porządkowania stosunków między osobami, instytucjami, administracją. Bo w tym przypadku mieliśmy do czynienia z wypaczeniami i krzywdami. Prawo w demokratycznym państwie prawnym nie powinno doprowadzać do takich skutków. Gdyby tak silny wyrok NSA został wydany 20 lat temu, można by było uniknąć afery reprywatyzacyjnej. Wydany dziś może pomóc zamknąć pewien zły rozdział w historii III RP, czyli pozwolić sprawnie zakończyć rozliczanie dzikiej reprywatyzacji w Warszawie" - powiedział wiceminister sprawiedliwości. (PAP)
mj/