Prokurator Maria Mizera przed 10-tą odczytała zarzut z aktu oskarżenia. Później do składania wyjaśnień przystąpił oskarżony, który oświadczył, że nie przyznaje się do winy. „To było straszne przeżycie. Jestem kierowcą od 44 lat. Przejechałem około 2 miliony kilometrów bez żadnego wypadku” – powiedział Jerzy S.
W sądzie, poza oskarżonym i jego obrońcą, stawił się jeden świadek, który będzie przesłuchany na czwartkowej rozprawie. To żona Jerzego S. Nie skorzystała z przysługującego jej prawa do odmowy złożenia zeznań.
Do jednego z najtragiczniejszych wypadków drogowych ostatnich lat doszło 22 sierpnia 2020 r. wieczorem na dk 88 w pobliżu węzła Kleszczów (Śląskie). Renault trafic, jadący od Gliwic w stronę Wrocławia, przewrócił się na jezdnię i sunąc po niej znalazł się na przeciwległym pasie ruchu. Wtedy w dach tego samochodu wjechał autokar. Siła uderzenia była tak duża, że bus został całkowicie zmiażdżony. Zginęły wszystkie jadące nim osoby. Rannych zostało też siedem osób jadących autokarem – kierowca i sześcioro pasażerów.
Według prokuratury, do tragedii doszło, kiedy Jerzy S. (kierowca innego pojazdu – volkswagena), próbował wyprzedzać. Usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy zagrażającej zdrowiu i życiu wielu osób, której skutkiem była śmierć dziewięciu osób, a także spowodowanie obrażeń ciała u kolejnych siedmiu.(PAP)
Autor: Krzysztof Konopka
dsk/