Związki japońskiej partii rządzącej z kontrowersyjnym kościołem. W tle sprawa zabójstwa byłego premiera

2022-09-08 12:01 aktualizacja: 2022-09-08, 14:49
Wyznawcy Kościoła Zjednoczeniowego. Fot. KIM HEE-CHUL PAP/EPA
Wyznawcy Kościoła Zjednoczeniowego. Fot. KIM HEE-CHUL PAP/EPA
Prawie połowa posłów i senatorów z rządzącej Japonią Partii Liberalno-Demokratycznej (LDP) przyznała się do związków z kontrowersyjną grupą religijną, która znalazła się w centrum uwagi po zabójstwie byłego premiera Shinzo Abego – podała w czwartek agencja Kyodo.

Zabójca, który w lipcu zastrzelił Abego, zarzucał byłemu premierowi i wieloletniemu szefowi LDP promowanie w Japonii ruchu religijnego znanego jako Kościół Zjednoczeniowy. Matka zamachowca miała przekazać grupie olbrzymią darowiznę, co doprowadziło rodzinę do bankructwa.

Krytycy określają Kościół Zjednoczeniowy jako sektę. Według dziennika „Financial Times” grupa stworzyła rozległe imperium biznesowe, w skład którego wchodzi m.in. brazylijski klub piłkarski i ferma szynszyli w Kalifornii. W Japonii członkowie tego Kościoła skazywani byli za przestępstwa związane z wymuszaniem pieniędzy.

Po zamachu na Abego japońska opinia publiczna zaczęła się domagać odpowiedzi na pytania o domniemane wieloletnie związki rządzącej partii z Kościołem Zjednoczeniowym. Poparcie dla obecnego premiera Fumio Kishidy, również z LDP, spadło przy tym do najniższego poziomu, odkąd objął on stanowisko.

W wewnątrzpartyjnej ankiecie 179 na 379 członków LDP zasiadających w obu izbach parlamentu przyznało się do kontaktów z Kościołem Zjednoczeniowym, a 17 otrzymało od niego pomoc w kampaniach wyborczych – przekazał w czwartek sekretarz generalny LDP Toshimitsu Motegi.

„Traktujemy te wyniki bardzo poważnie. Od teraz będziemy podejmować gruntowne działania wewnątrz partii, by upewnić się, że nikt nie ma powiązań z Kościołem Zjednoczeniowym” – dodał Motegi.

Kishida przeprowadził niedawno reorganizację rządu, która według ekspertów podyktowana była w dużej mierze niezadowoleniem społeczeństwa ze związków LDP z tym ruchem religijnym. W czwartek premier zapewniał w parlamencie, że Kościół nie miał wpływu na decyzje polityczne partii. (PAP)

dsk/