Przydacz w poniedziałek w rozmowie z PAP.pl był pytany o powrót do rozmów z Węgrami w formacie V4, co zapowiadał niedawno premier Mateusz Morawiecki. "Zajmując się w MSZ przede wszystkim polityką wschodnią i polityką bezpieczeństwa, zauważam szereg wyzwań w relacjach polsko-węgierskich" - odpowiedział. "Pozycja węgierska wobec Ukrainy, jeśli chodzi o relacje z Rosją, jeśli chodzi o naszą, wspólną euroatlantycką odpowiedź - nasze pozycje się różnią. Polska zupełnie inną pozycję zajmuje niż Węgry, ale inną pozycję też zajmują Niemcy, zajmują też często Francuzi" - dodał.
Polityk odniósł się także do słów prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który krytykował państwa Europy Środkowej i Wschodniej, w tym Polskę, za aktywność. Na uwagę, że nazywa państwa regionu "podżegaczami wojennymi", powiedział, że choć francuskie sformułowanie można różnie tłumaczyć, ale "to na pewno była krytyka, nerwowa reakcja na politykę wschodnią Unii Europejskiej".
"De facto pan prezydent Macron zdaje się mówić, że nie może być tak, że państwa Europy Środkowej, takie jak Polska czy inne państwa, będą dominować czy narzucać politykę wschodnią Unii Europejskiej. Polityka wschodnia Unii Europejskiej, zdaniem prezydenta Francji, najprawdopodobniej miałaby być prowadzona przede wszystkim przez Francję, pewnie we współpracy z Niemcami, a nie jakieś państwa Europy Środkowej czy Wschodniej będą starały się narzucać całej Unii Europejskiej swoją agendę" - ocenił Przydacz.
W jego ocenie jest nerwowa reakcja na podmiotową i skuteczną politykę Polski. "Gdybyśmy nie byli skuteczni, to by nas prezydent Macron nie krytykował. Gdybyśmy nie umieli narzucać tej polityki całej Unii Europejskiej, to Francuzi pewnie nie byliby tak bardzo nerwowo nastawieni" - ocenił wiceminister.
"My będziemy kontynuować swoją politykę. Uważamy, że w interesie całej Europy jest odstraszanie Rosji, a ci, którzy domagali się dialogu z Rosją, dziś łamią jedność europejską, ale muszą mieć świadomość, że ich parcie na dialog z Rosją, parcie na porozumienie, było też realizowane w czasach Formatu Normandzkiego, w którym były i Niemcy i Francja (w skład grupy wchodziły także Rosja i Ukraina, a celem formatu było rozstrzygnięcie wojny w Donbasie i przynależność Krymu) i wszyscy wiemy, do czego doprowadził ten format - nie doprowadził do stabilnego pokoju w Europie" - podkreślał Przydacz. "24 lutego ta Rosja, z którą Format Normandzki chciał ciągle prowadzić dyskusję, po prostu wystrzeliła rakiety w kierunku Kijowa i zaatakowała suwerenne państwo Ukraińskie" - dodał.