Trzęsienie ziemi, które w zeszły poniedziałek dotknęło chińską prowincję Syczuan, miało magnitudę 6,8. Jego epicentrum był region Luding. Jeszcze przez kolejne dwa dni odczuwalne tam były wstrząsy wtórne. Jak podały chińskie media państwowe, zginęło 86 osób, 270 zostało rannych, a 35 wciąż uważanych jest za zaginione.
Zhang Zili, born in 2002, experienced the Wenchuan #earthquake in 2008, and became a rescuer in Luding earthquake which recently happened in #Sichuan, #China.
— Faye Feng (@faye_feng_qian) September 8, 2022
His bravery in saving a child in the recent Luding earthquake has won widely praise!
📸 @ModernExpressEN pic.twitter.com/BahSjaGveD
Jednym z symboli tej tragedii stało się zdjęcie młodego strażaka Zhanga Zili ratującego niemowlę. Powstało we wtorek, dzień po kataklizmie. Strażak zaoferował pomoc babci chłopca, która wycieńczona przez wiele godzin niosła dziecko ze zniszczonej przez trzęsienie ziemi górskiej wioski. Jak podaje “South China Morning Post”, dwumiesięczny chłopczyk jest najmłodszą uratowaną ofiarą tej katastrofy. Jego ojciec jest strażakiem, w tym czasie pomagał w innym regionie. Zdjęcie, które za sprawą chińskiej agencji informacyjnej Xinhua obiegło cały świat, zrobił Peng Ke, dowódca drużyny Zhanga. Jak stwierdził, chciał „zarejestrować wspaniałe momenty podczas akcji ratunkowej”.
“We are together!”
— Center Sichuan Style (@SichuanStyle) September 8, 2022
The firefighter Zhang Zili who survived the 2008 #Sichuan #earthquake holds a 2-month-old baby rescued from the #LudingEarthquake.
More than one “#Wenchuan brother” in #Luding #rescue
pic.twitter.com/8eUZx2lzMX
Teraz sam bohater tej fotografii ujawnił ciekawą informację na swój temat. Zhang Zili wyznał, że jako dziecko przeżył potworne trzęsienie ziemi w Syczuanie w maju 2008 roku, w którym zginęło wówczas prawie 90 tys. osób. Miał wtedy sześć lat i mieszkał w regionie Wenchuan. Strażacy uratowali go, gdy razem z innymi dziećmi, przerażony, nie wiedział co robić, gdy ziemia zatrzęsła się podczas lekcji WF-u. Opowiadając tę historię, Zhang wspomniał, że kataklizm zniszczył jego dom, a strażacy rozstawiali namioty dla jego rodziny i dostarczali niezbędne zapasy. "Wtedy postanowiłem, że kiedy dorosnę, zostanę strażakiem i będę ratować ludzi tak, jak oni – powiedział w rozmowie z “South China Morning Post”.
Dwudziestoletni Zhang Zili spełnił swoje dziecięce marzenie w maju tego roku. Od tamtej pory brał już udział w kilku akcjach gaszenia pożarów w lasach. Po tym, dzięki fotografii stał się bohaterem, w chińskich mediach społecznościowych nazwano go „Bratem Wenchuan”. To za sprawą widocznej na jego ubraniu naszywki z nazwą brygady. On sam jednak podchodzi do tego dystansem. "To nic wielkiego. Taka jest moja służba. Wszyscy moi koledzy to bracia Wenchuan" - stwierdził skromnie. (PAP Life)
kgr/