Podczas gali otwarcia, która odbyła się w Teatrze Muzycznym w Gdyni, dyrektor FPFF Leszek Kopeć nawiązał do wzbudzającej dyskusje w środowisku filmowym decyzji Komitetu Organizacyjnego o zwiększeniu liczby filmów dopuszczonych do konkursu głównego. "Przemysł filmowy zrobił się podobny do przemysłu rolniczego. Rolnicy dobrze wiedzą, co to znaczy klęska urodzaju. W tym roku mamy do czynienia z taką właśnie klęską urodzaju, która zaowocowała światłą decyzją Komitetu Organizacyjnego, żeby zwiększyć liczbę filmów do 20 z tej kanonicznej 16-stki. A pewnie gdybyśmy się postarali to jeszcze kilka filmów i jeszcze kilka znalazłoby się w konkursie głównym. Ja już nie mówię o tych pozostałych dwóch konkursach" - zaznaczył.
Dzisiaj rozpoczyna się 47. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. W konkursie głównym pokazanych zostanie aż 20 polskich filmów, w tym 10 oficjalnych premier. Które z tych filmów mają już dystrybutorów i kiedy trafią do kin? pic.twitter.com/m0DmpN5ZuV
— co w kinie (@cowkinie) September 12, 2022
Kopeć wyraził wdzięczność wobec jurorów poszczególnych konkursów. "Biorą na siebie ogromną odpowiedzialność i mają świadomość, że jakiego by werdyktu nie wydali to i tak nie będzie on kompletny, ponieważ - zwracam się do twórców i producentów głównie - zrobiliście mnóstwo dobrych filmów i to nas ogromnie cieszy. Wszystkim wam życzę, zwłaszcza twórcom i producentom, żeby jak najprędzej odbudowała się widownia w kinie i osiągnęła wynik co najmniej taki jak w 2019 r., kiedy 60 mln ludzi poszło do kina w Polsce" - stwierdził.
Dyrektor artystyczny Tomasz Kolankiewicz zwrócił uwagę, że w tym roku gdyńskie wydarzenie to właściwie trzy festiwale. "Jeszcze jest festiwal filmów dla młodszych widzów. Tam zostaną przyznane pierwszy raz Złote Lwiątka. Ale także Niebyły Festiwal Polskich Filmów Fabularnych. Tutaj wracamy do wydarzeń sprzed 40 lat, do czasów stanu wojennego, kiedy festiwal - wtedy jeszcze w Gdańsku - nie mógł się odbyć z oczywistych powodów. Część z tych filmów nigdy już później na festiwal nie wróciła. My właśnie w Gdyni te filmy przywracamy do życia festiwalowego" - wyjaśnił.
Dodał, że jury Niebyłego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych tworzą osoby urodzone w latach 1982-1983: Dorota Masłowska, Kasper Bajon i Piotr Kurpiewski. "Oni przyznają zwycięskiemu filmowi symboliczną nagrodę – cegłę. To jest, oczywiście, nagroda, która jest kojarzona z festiwalem wtedy jeszcze w Gdańsku. Otrzymał ją Andrzej Wajda za film Człowiek z marmuru. To był taki czas, że władze postanowiły ingerować w decyzje jury. Dziennikarze w geście protestu postanowili wyróżnić Andrzeja Wajdę, więc w jakiś sposób przywracamy sprawiedliwość i symbol sprzeciwu wobec ingerencji władzy w artystyczne decyzje" - podsumował Kolankiewicz.
Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek przyznał, że otwarcie FPFF to moment bardzo oczekiwany przez mieszkańców miasta. "Cieszę się, że przyjechali do nas tak znakomici goście, że zarówno nasi goście, jak i mieszkańcy naszego miasta żywo włączają się w formułę festiwalu. Miasto się zmienia pod wpływem festiwalu. W październiku minionego roku Gdynia została przyjęta do bardzo ekskluzywnego grona w ramach Sieci Miast Kreatywnych UNESCO jako Miasto Filmu. To wielka państwa zasługa. Za to bardzo serdecznie dziękuję. Jesteśmy w gronie szczególnym, w elitarnym towarzystwie m.in. obok francuskiego Cannes" - poinformował.
Tego wieczoru publiczność obejrzała film "Orzeł. Ostatni patrol" Jacka Bławuta ukazujący historię ostatniej misji okrętu podwodnego ORP "Orzeł". Akcja opowieści rozpoczyna się w 1940 r. "Na plażach Dunkierki trwa ewakuacja żołnierzy alianckich, a pod powierzchnią morza przemieszcza się okręt podwodny ORP Orzeł. Doskonale wyszkolona załoga ma na swoim koncie spektakularne sukcesy, w tym brawurową ucieczkę z Tallina i zatopienie niemieckiego transportowca Rio De Janeiro. Teraz staje przed tajemniczą i niebezpieczną misją, w trakcie której będzie musiała zmierzyć się nie tylko z zagrożeniem w postaci min podwodnych, bomb głębinowych, wrogich okrętów i patrolujących teren samolotów, ale również z coraz bardziej napiętą atmosferą na pokładzie. W tej sytuacji jedna błędna decyzja czy też wzajemna rywalizacja oficerów mogą sprawić, że wszystkie tajemnice Orła zostaną na zawsze pogrzebane w morskich głębinach" – czytamy w opisie dystrybutora firmy Kino Świat.
Jak podkreślił Bławut przed projekcją, "to dzień wyjątkowy, bo w jakimś sensie Orzeł po 83 latach dzisiaj przypływa do Gdyni". "Załoga wraca do domu, można tak to ująć. Załoga wraca z takim szczególnym momencie, bo jak wypływała 1 września, to nam tutaj było gorąco za wschodnią granicą. Orzeł internowany w Tallinie ucieka i jest jakby pretekstem do tego, że Sowieci wkraczają do Estonii, a później do Polski (...). Tak sobie myślę, dlaczego oni teraz, dzisiaj są tu z nami. Wydaje mi się, że to, co chcą nam powiedzieć o sobie, jest zwłaszcza dzisiaj szczególnie ważne" - powiedział.
"Orzeł. Ostatni patrol" jest jedną z produkcji nominowanych do Złotych Lwów. Oprócz niego w konkursie głównym zaprezentowane zostaną m.in.: "Brigitte Bardot cudowna" Lecha Majewskiego, "Cicha ziemia" Agi Woszczyńskiej, "Johnny" Daniela Jaroszka, "Zadra" Grzegorza Mołdy, "Apokawixa" Xawerego Żuławskiego, "Broad Peak" Leszka Dawida, "Chleb i sól" Damiana Kocura, "Filip" Michała Kwiecińskiego i "Głupcy" Tomasza Wasilewskiego.
Szansę na główną nagrodę mają także: "Iluzja" Marty Minorowicz, "Strzępy" Beaty Dzianowicz, "Tata" Anny Maliszewskiej, "Infinite Storm" Małgorzaty Szumowskiej, "IO" Jerzego Skolimowskiego, "Kobieta na dachu" Anny Jadowskiej, "Orlęta. Grodno '39" Krzysztofa Łukaszewicza, "The Silent Twins" Agnieszki Smoczyńskiej", "Śubuk" Jacka Lusińskiego i "Wesele" Wojciecha Smarzowskiego.
Najlepsze filmy wyłoni jury, w którym znaleźli się: reżyser i scenarzysta Jerzy Domaradzki (przewodniczący), aktorka Ewa Dałkowska, montażystka, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi Milenia Fiedler, scenarzysta i aktor Cezary Harasimowicz, operator Grzegorz Kędzierski, reżyserka i scenarzystka Dorota Kędzierzawska, kompozytorka Teoniki Rożynek, producentka Agata Szymańska i scenograf Wojciech Żogała.
W konkursie filmów krótkometrażowych startuje 30 tytułów zrealizowanych przez szkoły filmowe, niezależnych producentów i w ramach programu "30 minut" Studia Munka – Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Oceni je jury w składzie: producentka Ewa Puszczyńska (przewodnicząca), aktorka Maria Dębska oraz montażystka Beata Walentowska.
W konkursie filmów mikrobudżetowych zaprezentowanych zostanie siedem obrazów wyprodukowanych z Programu Operacyjnego Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Laureata tej sekcji wybierze jury, w którym zasiadają scenograf Allan Starski (przewodniczący), reżyserka i scenarzystka Katarzyna Klimkiewicz i selekcjonerka festiwalu w Karlowych Warach Lenka Tyrpakova.
47. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni potrwa do soboty.
Z Gdyni Daria Porycka (PAP)
kgr/