ME koszykarzy. Eugeniusz Kijewski: Igor musi coś wymyślić na francuskich podkoszowych

2022-09-16 11:36 aktualizacja: 2022-09-16, 11:45
Koszykarze reprezentacji Polski Fot. PAP/Leszek Szymański
Koszykarze reprezentacji Polski Fot. PAP/Leszek Szymański
Francja ma największą przewagę nad Polską w strefie podkoszowej - uważa były wybitny zawodnik, potem trener kadry, obecnie wiceprezes federacji Eugeniusz Kijewski. „Igor Milicic musi coś wymyślić na podkoszowych rywali” - powiedział PAP. W Berlinie Polacy zagrają w półfinale ME z "Trójkolorowymi".

Francuzi to wicemistrzowie igrzysk w Tokio, którzy w Berlinie w 1/8 finału po dogrywce pokonali Turków 87:86, a w ćwierćfinale, także po dodatkowych pięciu minutach, Włochów 93:85.

Polacy, podopieczni trenera Milicica, Chorwata z polskim obywatelstwem, wygrali sensacyjnie w 1/4 finału z obrońcami tytułu Słoweńcami 90:87 i po raz pierwszy od 1971 r awansowali do półfinału ME. Po 20 minutach Polska prowadziła 58:39, mając nawet 23 pkt przewagi w drugiej kwarcie. W trzeciej Słoweńcy mieli ogromną przewagę, w pewnym momencie wyrywali 22:1 i po 30 minutach zmniejszyli straty do punktu (63:64). W czwartej odsłonie prowadzili już 75:68, ale Polacy nie poddali się, a do sukcesu poprowadzili kapitan Mateusz Ponitka i A.J. Slaughter.

„Nigdy nie brałem udziału w takim meczu ani jako zawodnik, ani jako trener. Taka jest współczesna koszykówka - niezwykle zmienna, ale zawsze tak było, że faworyci nie mogli być pewni swego. Za to kocham sport, a szczególnie moją dyscyplinę. Mieliśmy więcej farta, lepiej byliśmy dysponowani, ale kluczem było to, że nie poddaliśmy, gdy rywale doszli” - powiedział Kijewski.

Z zespołem Lecha Poznań czterokrotnie zdobył mistrzostwo Polski (1983-84 oraz 1989-90), a potem powtórzył złotą sagę jako szkoleniowiec Prokomu Trefla Sopot (2004-07). Kadrę prowadził w latach 1993-1998. Jako trener reprezentacji w 1997 r. doprowadził biało-czerwonych do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Wówczas Polska uległa Grecji 62:72.

„Czy przypomniał mi się 1997 r. i mecz z Grecją w Barcelonie, gdy prowadziliśmy 11 punktami na mniej niż 10 minut przed końcem. Tak, ale chcę podkreślić, że graliśmy tam z innej pozycji niż obecna reprezentacja Polski, która była ósma na mistrzostwach świata w Chinach. W 1997 r., by wystąpić w mistrzostwach, startowaliśmy z głębokiego zaplecza europejskiego, z turnieju w Birmingham, można powiedzieć, że w prekwalifikacjach z europejskiej Dywizji C. To była długa droga. Awans do ósemki na Eurobaskecie był wtedy czymś niesamowitym” - dodał popularny „Kijek”, łowca punktów, który pięciokrotnie był królem strzelców ekstraklasy, a 10 razy został wybrany do pierwszej piątki rozgrywek.

22-letnią karierę zawodniczą kończył z dorobkiem 9604 pkt uzyskanych w 368 meczach. Dopiero po 19 latach rekord ten poprawił jego podopieczny z klubów i reprezentacji - Adam Wójcik (zmarł pięć lat temu na białaczkę).

Wiceprezes PZKosz. chwali pracę głównego trenera biało-czerwonych Igora Milicica, którego zna przeszło 20 lat. Chorwat, który w karierze zawodniczej występował na pozycji rozgrywającego, grał w Prokomie Treflu Sopot w latach 2000-2002, gdy Kijewski był trenerem zespołu z Trójmiasta.

„Igorek to mój zawodnik. To zawsze był bardzo mądry chłopak. Było to widać już 20 lat temu - jako koszykarz miał celne spostrzeżenia na temat przebiegu meczu, +dorzucał+ uwagi na temat skautingu, tego, czy innego zawodnika rywali. To jest kwestia predyspozycji, czegoś wrodzonego, czego nie da się wytrenować. Możesz być wybitnym graczem, ale to nie oznacza, że będziesz super szkoleniowcem i odwrotnie - przeciętni zawodnicy, jak np. Włoch Messina stają się wybitnymi trenerami. Ja widziałem w Igorze-zawodniku to +coś+, co dawało nadzieje na to, że będzie bardzo dobrym trenerem” - podkreślił.

Kijewski, który był przez kilka dni w Pradze na meczach fazy grupowej biało-czerwonych i wybiera się do Berlina na decydujące mecze Polaków w najlepszej czwórce, uważa, że kluczem do zatrzymania „Trójkolorowych” będzie ograniczenie poczynań podkoszowych.

Liderami wicemistrzów olimpijskich są atletyczny Rudy Gobert, jeden z najlepszych  defensorów w lidze NBA, mający średnio w turnieju ME 14,7 pkt i 10,9 zbiórek i silny skrzydłowy Guerschon Yabusele z Realu Madryt - średnio 13,8 pkt i 4 zbiórki, a także grający na obwodzie, ale wchodzący często pod kosz Evan Fournier (New York Knicks) - średnio 15 pkt w spotkaniu.

„Pod tablicami Francja jest zdecydowanie silniejsza niż Słowenia. Igor musi coś wymyślić na podkoszowych rywali, bo Gobert i Yabusele to potężna moc. Nie jesteśmy na straconej pozycji - pokazaliśmy, że zespołowa gra jest naszą siłą, mistrzostwa rządzą się swoimi prawami, a faworyci mają naprawdę ciężko. Dla mnie jest rzeczą niemożliwą, że Włosi ograli Serbów z Nikolą Jokicem, MVP ligi NBA i super zawodnikiem. Potem koszykarze Italii byli o krok od pokonania Francuzów. To pokazuje, jaki ten turniej jest. My zapisaliśmy się już na kartach historii - obrońca tytułu z Luką Doncicem został odesłany do domu. Czekam co będzie dalej…” - dodał.

Rozmawiała Olga Miriam Przybyłowicz 

mar/