Śledztwo swoim przedmiotem obejmie również utrudnianie postępowania przez funkcjonariuszy SB.
Projekt #ArchiwumZbrodni
Jak podano podczas konferencji prasowej, decyzja wpisuje się w projekt #ArchiwumZbrodni polegający na podejmowaniu na nowo śledztw dotyczących zbrodni komunistycznych z lat 80. XX wieku. Na razie nie są podawane szczegóły dotyczące postepowania ws. śmierci 19-latka.
"Mija 40 lat i nie wiemy, kto zamordował Piotra Majchrzaka - młodego człowieka, pełnego pasji, pełnego miłości do Polski i gotowości do świadczenia swojej solidarności. Kolejne postępowania prokuratorskie umarzano albo ich nie podejmowano. Jednocześnie wokół tych postepowań było, w czasach komunistycznych i po roku 1989, dużo złej woli funkcjonariuszy MSW, funkcjonariuszy ZOMO, komunistycznych prokuratorów i sędziów. Byli pojawiający się i znikający świadkowie, znikające dokumenty i raporty" – powiedział we wtorek w Poznaniu na konferencji prasowej w Muzeum Powstania Poznańskiego - Czerwiec 56 prezes IPN Karol Nawrocki.
Postępowanie ws. śmierci Majchrzaka umarzano w 1982, 1983 i 1984 roku. Wznowione w 1991 roku śledztwo umorzono rok później.
Prezes IPN podkreślił, że Piotr Majchrzak z pewnością jest ofiarą systemu komunistycznego. "Nawet jeśli siepacze tego systemu komunistycznego nie zamordowali Piotra Majchrzaka, to już komunistyczny wymiar niesprawiedliwości z lat 80. nigdy nie pozwolił na wyjaśnienie przyczyn jego śmierci" - powiedział.
Wznowienie śledztwa
Zastępca prokuratora generalnego, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu prokurator Andrzej Pozorski przypomniał, że chociaż zdarzenie z 11 maja 1982 roku, w którym ucierpiał Piotr Majchrzak miało miejsce w centrum Poznania, w obecności licznych świadków, w tym funkcjonariuszy MO i żołnierzy, nigdy do końca nie zostało wyjaśnione.
"Podjęliśmy decyzję (o wznowieniu śledztwa - PAP), bo uznaliśmy, że czas na postawienie sobie jeszcze jednego trudu wyjaśnienia okoliczności tej śmierci. Tę decyzję podjęliśmy po przeprowadzeniu analizy całości materiału dowodowego, który został zebrany w tej sprawie. Uznaliśmy, że inicjatywa dowodowa w tej sprawie nie została wyczerpana" - powiedział.
Prok. Pozorski nie chciał na razie ujawniać, jakie czynności zostaną podjęte w związku z postępowaniem. Uzasadnił to dobrem śledztwa.
"Postępowanie będzie miało szerszy zakres. Oprócz dążenia do wyjaśnienia okoliczności śmierci Piotra Majchrzaka, swoim przedmiotem obejmie również utrudnianie postępowania przez funkcjonariuszy SB, m.in. w ten sposób, że grozili rodzicom Piotra Majchrzaka, że lepiej, żeby zaniechali, by nie wykazywali zainteresowania, w jaki sposób doszło do śmierci ich syna" - powiedział.
"To dla nas wielka rzecz, jeden z najważniejszych dni w naszym życiu. Nie spodziewaliśmy się, że dojdzie do takiego dnia, że IPN zainteresuje się sprawą. Nikt inny w Polsce nie byłby w stanie rzetelniej poprowadzić śledztwa. Po tylu latach na dalszy plan schodzi poczucie sprawiedliwości, że trzeba ukarać sprawców; dla mnie najważniejsze jest ustalenie prawdy" - powiedział we wtorek na konferencji prasowej jeden z braci Piotra Majchrzaka Jarosław Majchrzak.
Wiele wskazuje na to, że sprawcami śmiertelnego pobicia byli zomowcy
11 maja 1982 roku w centrum Poznania 19-letni Majchrzak został dotkliwie pobity. Zmarł 18 maja w szpitalu nie odzyskawszy przytomności. Wiele wskazuje na to, że sprawcami śmiertelnego pobicia byli zomowcy, którzy pałkami skatowali wracającego do domu nastolatka.
"Poznańska prokuratura wszczęła śledztwo w celu ustalenia okoliczności zdarzenia oraz sprawców pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Postępowanie śledczych nawet dzisiaj budzi wiele zastrzeżeń, przede wszystkim nie ustalono sprawców oraz nie wyjaśniono okoliczności śmierci" - przypomniał IPN.
W 2007 roku prokurator IPN odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie śmierci Piotra Majchrzaka. Uzasadnił to brakiem nowych źródeł dowodowych, a zwłaszcza świadków i dokumentów, które mogły skutkować podjęciem prawomocnie umorzonego w 1992 r. śledztwa. Decyzję tę zaskarżyli rodzice Piotra Majchrzaka; podtrzymał ją w mocy Sąd Okręgowy w Poznaniu.
W 2013 r. SN orzekł, że nie znaleziono dowodów, które w sposób jednoznaczny świadczyłyby o odpowiedzialności funkcjonariuszy ZOMO za śmierć Piotra Majchrzaka.
Wychował się w domu o tradycjach patriotycznych
Piotr Majchrzak urodził się 12 marca 1963 roku w Poznaniu. Był jednym z czwórki synów Teresy i Jerzego Majchrzaków. Wychował się w domu o tradycjach patriotycznych. Jego ojciec był uczestnikiem Poznańskiego Czerwca, matka działaczką opozycji antykomunistycznej.
Majchrzak był uczniem Technikum Ogrodniczego w Rokietnicy. Interesował się ogrodnictwem, sportem i muzyką. Trenował karate. Od nastoletnich lat angażował się w działalność opozycyjną. Według relacji rodziny często miał w ubranie wpięty opornik - symbol sprzeciwu wobec komunistycznej władzy. Było to powodem częstego legitymowania i zaczepiania go przez funkcjonariuszy.
Piotra Majchrzaka upamiętnia kamień znajdujący się przy kościele Najświętszego Zbawiciela w Poznaniu - tam, gdzie miał zostać pobity przez ZOMO. W Poznaniu, w pobliżu Cmentarza Zasłużonych Wielkopolan i pomnika Armii Poznań od kilku lat istnieje też zaułek Piotra Majchrzaka. Na tabliczce upamiętniającej 19-latka napisano, że został śmiertelnie pobity przez funkcjonariuszy ZOMO w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach.
Milicjanci od początku utrudniali prowadzenie dochodzenia
"Funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej od początku utrudniali prowadzenie dochodzenia i wyjaśnienie okoliczności zdarzenia. Prowadzone w czasach PRL-u postępowania prokuratorskie zostały umorzone, a prokuratura i sądy wolnej Polski uznały, że śmierć Piotra Majchrzaka mogła nastąpić w wyniku pobicia przez funkcjonariuszy ZOMO" - napisano.
W maju w Muzeum Powstania Poznańskiego – Czerwiec 56 otwarta została wystawa "Czekając na prawdę. Piotr Majchrzak 1963–1982", która została przygotowana na 40. rocznicę śmierci w oparciu o zbiory Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości, akta Instytutu Pamięci Narodowej oraz archiwum rodzinne państwa Majchrzaków.
Premier Mateusz Morawiecki w liście odczytanym podczas uroczystości z okazji 40. rocznicy śmierci Piotra Majchrzaka napisał do rodziny: "łączę się z państwem w nadziei, że wasze wysiłki pozwolą ostatecznie dojść sprawiedliwości w majestacie prawa".
Radosław Majchrzak: 40 lat czekamy na wyjaśnienie sprawy śmierci brata
Jak powiedział PAP Radosław Majchrzak, brat zmarłego 40 lat temu w Poznaniu Piotra, w jego rodzinie nigdy nie zgasła nadzieja, że okoliczności dramatycznych wydarzeń sprzed czterech dekad wreszcie zostaną wyjaśnione.
"Te 40 lat to był dla nas czas wielu cierpień, wielu niewiadomych. Niestety tego dzisiejszego dnia nie doczekała nasza mama. Jesteśmy jej winni to, żeby się dowiedzieć, żeby też wrócić do tamtych zdarzeń sprzed 40 lat – nie jest to łatwe. Mam nadzieję, że w tych aktach które czytaliśmy po wielokroć prowadzący śledztwo znajdą coś nowego, że coś z tego wyjdzie" - powiedział.
Radosław Majchrzak przyznał, że emocje związane z czasem pobicia, potem śmierci jego brata są cały czas żywe. "To jest tak, jak śpiewał Andrzej Rosiewicz: 40 lat minęło jak jeden dzień. Ja dokładnie pamiętam swoją ostatnią rozmowę z bratem. Wszystko, co się wtedy działo jest dla mnie takie, jakby zdarzyło się wczoraj" – powiedział.
Konferencja prezesa IPN i zastępcy prokuratora generalnego odbyła się w Muzeum Powstania Poznańskiego – Czerwiec 56, w sali, w której w maju otwarta została wystawa "Czekając na prawdę. Piotr Majchrzak 1963–1982".
Wystawę przygotowano na 40. rocznicę śmierci Majchrzaka; premier Mateusz Morawiecki w liście odczytanym podczas uroczystości napisał do rodziny: "łączę się z państwem w nadziei, że wasze wysiłki pozwolą ostatecznie dojść sprawiedliwości w majestacie prawa".
Radosław Majchrzak przyznał, że majowe obchody, także doniesienia medialne towarzyszące rocznicy i wystawie przypomniały o sprawie jego brata. Wiele młodych ludzi poznało historię Piotra Majchrzaka i losy ludzi represjonowanych w PRL.
"Dziś wiele osób nie wie jak było, nie wyobraża sobie tamtych realiów. Niektórym wydaje się, że kiedyś, jak i dziś, każdy mógł mówić, robić, co mu się podobało – tak nie było. Trzeba mówić o tym, co się działo: o pobiciach w stanie wojennym, zastraszaniu - także naszej rodziny. Trzeba, żeby ludzie wiedzieli, że wiele osób, nie tylko mój brat, nie tylko Wojtek Cieślewicz, ale też księża którzy poginęli, osoby represjonowane, zwalniane z pracy to są cisi bohaterowie, dzięki którym dziś możemy żyć tak jak żyjemy" - powiedział. (PAP)
Autor: Rafał Pogrzebny
mj/