PAP.PL: Jak to się stało, że w czasie 30 lat niepodległości Ukrainy w jej stolicy nie pojawiło się nowoczesne interaktywne Muzeum poświęcone Hołodomorowi, chyba najbardziej tragicznej karcie historii ukraińskiej?
Iwan Wasiunyk: Optymistycznie patrzę na tę kwestię. Wszystko jest związane z naszą trudną drogą do przywrócenia ukraińskiej państwowości. Niestety taka tragedia, jak Hołodomor-ludobójstwo, mogła się zdarzyć tylko w warunkach, gdy naród ukraiński nie posiadał własnego państwa, a następnie został skazany na dziesięciolecia blokady informacyjnej. Technologia ludobójstwa polega nie tylko na realizacji planu zniszczenia narodu, ale także na zatarciu śladów zbrodni. Przez ponad 70 lat wiele pokoleń Ukraińców nie wiedziało nic o tych strasznych wydarzeniach. A w rodzinach nasze prababcie, dziadkowie i rodzice bali się nawet mówić o tej tragedii.
Dopiero za czasów prezydenta Juszczenki temat Hołodomoru stał się elementem polityki państwowej. W tamtym czasie prawda wyszła na jaw od razu z wielu źródeł – od rodzin, z badań naukowych, literatury pięknej. W końcu w ostatnich latach ukazało się kilka filmów fabularnych, w tym „Obywatel Jones” Agnieszki Holland. Krok po kroku odzyskujemy więc swoją pamięć historyczną.
To być może długi, ale naturalny proces po dziesięcioleciach milczenia. Państwo ukraińskie odgrywało i ciągle odgrywa w nim przodującą rolę. Prezydent Zełenski potwierdził, że ukończenie budowy jest sprawą priorytetową, wedle niego to nie tylko sprawa honoru, ale istnienia Ukrainy jako narodu. Przykład Polski, gdzie pomyślnie zrealizowano szereg ambitnych projektów muzealnych, zwłaszcza Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku czy Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN jest dla nas wzorem. Ukraina rusza swoją drogą i to dobry znak.
PAP.PL: Co przewiduje druga faza budowy Narodowego Muzeum Ludobójstwa Hołodomoru w Kijowie? Na Peczersku istnieje już miejsce pamięci wraz z wieloma znanymi obiektami.
I. W.: Tak, byłem bezpośrednio zaangażowany w ich powstanie. W 2007 roku planowano budowę integralnego kompleksu Muzeum Hołodomoru-ludobójstwa w historycznym centrum Kijowa o łącznej powierzchni ponad 7 hektarów. W obliczu przewidywanej zmiany władzy w 2010 roku, podjęto decyzję o podzieleniu procesu budowy na dwa etapy. Do 2008 roku zbudowano pierwszą memorialną część projektu, której centralnymi punktami są słynna na całym świecie rzeźba dziewczynki z kłoskiem i Świeca Pamięci. Niestety wraz z dojściem do władzy Wiktora Janukowycza prace zostały wstrzymane. Pod Świecą zaprojektowano salę pamięci, która przez te wszystkie lata musiała pełnić jednocześnie funkcję stałej, małej ekspozycji. W drugiej kolejności zaplanowano wznieść właściwe Muzeum. Dopiero Rewolucja Godności ponownie stworzyła możliwości dla jego powstania. Wtedy ukraińska opinia publiczna oraz Światowy Kongres Ukraińców zwróciły się do ówczesnej władzy i ta podjęła decyzję o kontynuacji budowy Muzeum.
PAP.PL: Budowa Narodowego Muzeum Ludobójstwa Hołodomoru jest przykładem partnerstwa publiczno-prywatnego. Proszę opisać rolę państwa w budowie i tworzeniu ekspozycji.
I. W.: Państwo jest głównym inwestorem przedsięwzięcia, finansuje projektowanie i etap budowy. Od 2018 roku w budowę zainwestowano ponad 50 milionów dolarów. Projekt, który został zaproponowany w formacie partnerstwa publiczno-prywatnego przewiduje obecność niepaństwowej Międzynarodowej Fundacji Charytatywnej Muzeum Hołodomoru-ludobójstwa, która daje możliwość setkom tysięcy Ukraińców i obcokrajowców mieć wkład w powstanie muzeum poprzez dobrowolne darowizny.
PAP.PL: Kim są darczyńcy Muzeum?
I. W.: Jedną z najbardziej hojnych dobroczyńców jest członkini Rady Nadzorczej Fila Żebrowska, która przekazała już darowiznę w kwocie ponad 300 tysięcy dolarów. Jednak na platformie crowdfundingowej „Ziarna prawdy” mamy już ponad sto tysięcy datków. Pomaga nam też Jego Eminencja Zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Grekokatolickiego abp. Swiatosław, który ogłosił kampanię zbierania funduszy wśród wiernych. W sumie za pośrednictwem platformy przed wybuchem wojny zebrano ponad 10 milionów hrywien.
To właśnie poprzez funkcjonowanie społeczeństwa obywatelskiego staramy się przyciągnąć najlepszych specjalistów – architektów i projektantów, aby Muzeum naprawdę spełniało wszystkie współczesne standardy i trendy. Jeśli teraz setki tysięcy, a w przyszłości i miliony Ukraińców przyczynią się do powstania ekspozycji, to każdy z nich będzie wtedy uważał, że jest to jego muzeum. Wtedy ta osoba uzna, że zdecydowanie musi tam pojechać z rodziną, zobaczyć je na własne oczy, zapoznać się z wystawą. Będzie to hołd złożony przez obecnie żyjących Ukraińców milionom niewinnie zamordowanych rodaków.
PAP.PL: A jaki dokładnie jest mechanizm, dzięki któremu zwykli ludzie mogą zaangażować się w zbieranie środków?
I. W.: To bardzo proste. Trzeba wejść na platformę "Ziarna prawdy" i jednocześnie dokonać wpłaty w kwocie od 10 hrywien do 10 tysięcy hrywien. Przed wybuchem pełnoskalowej wojny takie przelewy wykonywali Ukraińcy ze wszystkich regionów – z obwodów donieckiego, ługańskiego, Autonomicznej Republiki Krymu, z krajów europejskich, ze Stanów Zjednoczonych, Australii, z całego świata.
PAP.PL: Czy ludzie pomagają tylko finansowo, czy także poprzez przekazanie artefaktów lub historii rodzinnych?
I. W.: Zespół pracowników naukowych Muzeum zbiera świadectwa. Od 2008 roku, kiedy stworzyliśmy Narodową Księgę Pamięci, w której martyrolog zawierał około miliona nazwisk ofiar tragedii, dzięki samej wizycie w naszym małym muzeum, na tej liście znalazły się dane o kilkunastu tysiącach nowo odkrytych ofiar ludobójstwa, które do tej pory nie zostały zidentyfikowane. Jest to więc proces ciągły.
PAP.PL: Według prezydenta Zełenskiego, budowa Kompleksu Memorialnego poświęconego Hołodomorowi jest "sprawą honoru" dla narodu ukraińskiego, ale wojna dramatycznie wpłynęła na budowę obiektu. Na razie projekt jest zawieszony. Jak w związku z tym zmieniła się działalność Międzynarodowej Fundacji Charytatywnej Muzeum?
I. W.: 24 lutego zatrzymało się wszystko z wyjątkiem mobilizacji narodu ukraińskiego do walki z agresorem na rzecz naszego zwycięstwa. Fundacja też zawiesiła fundraising i poprosiła o przekierowanie środków na pomoc armii. Teraz, m.in. poprzez debatę „Wielki Głód w Ukrainie. Sztuka w obliczu ludobójstwa” chcemy poszukać optymalnej drogi do wznowienia naszej pracy i pozyskiwania nowych środków. Liczymy, że wkrótce pojawią się dodatkowe źródła finansowania Muzeum ze strony partnerów z zagranicy, zarówno w Polsce, jak i w innych krajach. Wszystko będzie jednak zależeć od przebiegu działań wojennych. Przed wojną prac nie zatrzymała nawet epidemia koronawirusa. W ostatnich latach w krajobraz stolicy wpisały się cztery wysokie dźwigi budowlane. Dziś, gdy wybierzemy się na wybrzeże Dniepru, można zobaczyć, że prace są wznawiane. Harmonogram prac na pewno zostanie jednak przedłużony.
PAP.PL: Tragiczne wydarzenia w Ukrainie, spowodowane inwazją Rosji i późniejszymi zbrodniami wojennymi, o których prawdę dopiero zaczynamy odkrywać, wpłyną na koncepcję Muzeum? Czy przyczynią się do lepszego zrozumienia wydarzeń z lat 1932-1933 nie tylko wśród Ukraińców, ale także wśród ludzi z całego świata?
I. W.: Związek historycznych wydarzeń z teraźniejszością, analogie między nimi zostaną odzwierciedlone w ekspozycji. 90 lat po zbrodniczym zamiarze Stalina zniszczenia narodu ukraińskiego Putin, który marzył o powtórzeniu tych planów, przystąpił do działań. Wówczas wynikiem ludobójstwa było zabicie siedmiu milionów Ukraińców. A jednym z głównych powodów, dlaczego stało się to możliwe, a jednocześnie i kluczową różnicą, było to, że wtedy naród ukraiński nie miał własnego państwa. Teraz a priori plany Putina są skazane na porażkę. Nic mu się nie uda, ponieważ mamy swoje państwo, swoją armię, mamy przyjaciół na całym świecie, takim sprawdzonym i wiarygodnym przyjacielem okazała się Polska.
Poza tym jest jeszcze jedna ważna linia symboliczna. Jeszcze przed rozpoczęciem inwazji Hołodomor był jednym z niewielu tematów historycznych, który naprawdę jednoczył Ukraińców, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Współczesna wojna również łączy. Ukraińców między sobą, Ukraińców i Polaków, kraje całego cywilizowanego świata. Tak, z jednej strony jest to straszna tragedia, ale poprzez tragedie i pokonanie tragedii narody powstają, hartują się i zwyciężają.
Iwan Wasiunyk – przewodniczący Rady Nadzorczej Fundacji Muzeum Hołodomoru, współprzewodniczący Obywatelskiego Komitetu Upamiętnienia Ofiar Hołodomoru-Ludobójstwa 1932-1933.
Rozmawiał Ihor Usatenko
Autor: Ihor Usatenko
iua/ js/