Producenci „Avatara” mogą już zacierać ręce. W najbliższej przyszłości czeka na widzów nie tylko druga część tego najbardziej kasowego filmu wszech czasów, ale też trzy kolejne kontynuacje serii. Ponowne wprowadzenie „Avatara” do kin ma odpowiedzieć na pytanie, czy widzowie wciąż zainteresowani są tą baśniową historią rozgrywającą się na planecie Pandora. Ponad 30 milionów zarobione teraz przez film sprzed ponad dziesięciu lat dowodzi, że „Avatar: Istota wody” i następne części tej serii skazane są na finansowy sukces.
Póki co, „Avatar” z 2009 roku jest na dobrej drodze do tego, by zostać pierwszym filmem w historii kina, który zarobi ponad trzy miliardy dolarów.
Przed ponownym wprowadzeniem filmu Camerona do kin w ubiegły weekend, do przekroczenia tej bariery nieosiągalnej dla żadnego innego filmu, pozostało „Avatarowi” jeszcze 153 miliony dolarów. Aktualnie brakuje jeszcze niewiele ponad 122 miliony dolarów. W obecnej sytuacji, kiedy niewiele filmów może choćby marzyć o takich wpływach w box-office, zarobienie tych 122 miliony dolarów może wydawać się nieosiągalne. Warto jednak pamiętać, że nie jest to pierwszy raz, gdy „Avatar” powrócił do kin. W ubiegłym roku film był ponownie wyświetlany w Chinach i zarobił tam prawie 58 milionów dolarów. Kwota ta pozwoliła wrócić „Avatarowi” na pierwsze miejsce listy najbardziej kasowych filmów wszech czasów, gdzie na jakiś czas wyprzedził go film „Avengers: Koniec gry”.
Tylko na rynku północnoamerykańskim „Avatar” zarobił w miniony weekend 10 milionów dolarów, co pozwoliło mu na zajęcie trzeciego miejsca w lokalnym box-office. Na miejscu pierwszym zameldował się film „Nie martw się, kochanie” Olivii Wilde, który zarobił 19,2 miliona dolarów. Drugi jest ubiegłotygodniowy lider, film „Kobieta wojownik”, który zarobił 11,1 miliona dolarów. (PAP Life)
mmi/