Cztery państwa, które wstrzymały się od głosu, to Chiny, Brazylia, Indie i Gabon. Dziesięć państw opowiedziało się za przyjęciem rezolucji, jednak została ona odrzucona ze względu na prawo weta, którym dysponuje Rosja.
Za potępieniem działań Rosji opowiedział się jeszcze w czwartek sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres, który stwierdził, że "referenda na Ukrainie nie mają wartości prawnej i zasługują na potępienie".
"Ta samotna ręka podniesiona przeciwko projektowi rezolucji ponownie zaświadczyła o izolacji Rosji i desperackim próbom zaprzeczania rzeczywistości" - skomentował na forum Rady ambasador Ukrainy Serhij Kysłycia. "Wysłannik Putina poszedł w ślady swojego pana w Moskwie, który zorganizował dziś teatr lalek, by zaprzeczyć temu, co oczywiste: że agresywny i awanturniczy reżim zmierza w stronę rychłej porażki" - dodał.
Przedstawiciele Chin, Indii i Gabonu wyrazili zaniepokojenie rozwojem sytuacji na Ukrainie, lecz wezwali do pokojowego rozwiązania konfliktu. Przedstawiciel Brazylii narzekał na to, że Stany Zjednoczone dążyły do głosowania nad projektem w pośpiechu, nie dając czasu na konsultację ze stolicami.
"To, co zostało przeprowadzone w pośpiechu, to rosyjskie nielegalne działania, by zaanektować ukraińskie terytorium" - stwierdziła ambasador USA Linda Thomas-Greenfield. "Jako Rada musieliśmy zareagować. Całe istnienie Rady Bezpieczeństwa służy dokładnie temu: obrony suwerenności, integralności terytorialnej, promocji pokoju i bezpieczeństwa. Narody Zjednoczone zostały zbudowane na idei, że nigdy więcej żadnemu krajowi nie pozwoli się na zajęcie terytorium innego siłą. Ta ścieżka prowadzi do najbardziej przerażających rezultatów, które znamy z historii" - dodała.
Z uwagi na wprowadzony w tym roku nowy mechanizm, w wyniku weta Rosji rezolucja trafi pod obrady Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
Oskar Górzyński
(PAP) gn/