Cierniak był zdecydowanym faworytem przed finałem cyklu po zwycięstwach w dwóch pierwszych rundach tegorocznych mistrzostw świata juniorów. Polak triumfował w Pradze i Cardiff. Z dorobkiem 40 punktów miał zdecydowaną przewagę nad resztą stawki. W Toruniu tytuł zapewnił sobie jeszcze przed półfinałami. W pięciu biegach zgromadził 10 punktów i stało się jasne, że zawodnik Motoru Lublin wygra cały cykl bez względu na dalsze rozstrzygnięcia ścigania na Motoarenie. Rundę zasadniczą wygrał Wiktor Lampart, który zgromadził komplet 15 punktów.
Dalszy przebieg zawodów w Toruniu to absolutna dominacja biało-czerwonych. W półfinałach nie dali szans rywalom i awansowali we czwórkę do finału. Pierwsza odsłona finału w grodzie Kopernika to upadek Mateusza Świdnickiego, który został wykluczony z powtórki. W niej najszybszy był Jakub Miśkowiak, drugie miejsce zajął Wiktor Lampart, trzecie Cierniak.
W klasyfikacji generalnej cyklu Cierniak zgromadził 56 punktów i pewnie zwyciężył. Czech Kvech zajął drugie miejsce wynikiem 39 punktów, a Miśkowiak trzecie, uzyskując 38 "oczek". Lampart przegrał miejsce na podium o jeden punkt. Co ciekawe, pewnie prowadził w pierwszej odsłonie finału i zmierzał po srebrny medal mistrzostw świata juniorów. Upadek Świdnickiego dał drugą szansę Miśkowiakowi, który skorzystał z niej i pokonał rewelacyjnego w piątek Lamparta.
Rok temu mistrzem świata juniorów został Jakub Miśkowiak. Polacy zdominowali te zawody w ostatnich latach wygrywając 8 z 10 ostatnich edycji. Złote medale zdobywali m.in. Bartosz Zmarzlik, Patryk Dudek czy Maksym Drabik (dwa razy). Polacy triumfowali od 1988 roku szesnaście razy.(PAP)
Autor: Tomasz Więcławski
mj/