Zełenski składa wniosek o dołączenie do NATO. Czy jest szansa na "tryb przyspieszony"?

2022-10-05 06:45 aktualizacja: 2022-10-05, 12:35
Wołodymyr Zełenski. Fot. PAP/EPA/MYKOLA TYS
Wołodymyr Zełenski. Fot. PAP/EPA/MYKOLA TYS
W ubiegły piątek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował, że jego kraj składa wniosek o dołączenie do NATO w trybie przyspieszonym. Stało się to po tym, gdy Władimir Putin ogłosił aneksję czterech okupowanych regionów Ukrainy. Natowska procedura akcesyjna nie przewiduje jednak "szybkiego trybu", a przechodzenie przez jej kluczowe etapy wymaga jednomyślnej zgody 30 sojuszników.

"De facto już przeszliśmy drogę do NATO. De facto już udowodniliśmy zgodność ze standardami NATO.(...) Dzisiaj Ukraina składa wniosek, by zrobić to de iure. Zgodnie z procedurą, która będzie odpowiadać naszemu znaczeniu dla obrony naszej całej wspólnoty. W przyspieszonym trybie" - powiedział w piątek, 30 wrzesnia, Wołodymyr Zełenski.

Tego samego dnia sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, odpowiadając w Brukseli na pytania dziennikarzy stwierdził, że "każda demokracja w Europie ma prawo ubiegać się o członkostwo w NATO, a sojusznicy NATO szanują to prawo i wielokrotnie stwierdzaliśmy, że drzwi NATO pozostają otwarte".

Sekretarz stanu USA Antony Blinken również zapewnił, że jego kraj w dalszym ciągu popierają politykę otwartych drzwi NATO, lecz zaznaczył, że każdy potencjalny członek, w tym Ukraina, musi przejść przez "odpowiedni proces".

Ten zaś - choć nie jest do końca sformalizowany i może różnić się w przypadku różnych kandydatów - składa się z kilku etapów, których nie da się ominąć.

Pierwszym, logicznym krokiem, jest to, że kraj musi zadeklarować i oficjalnie wyrazić chęć przystąpienia do Sojuszu, np. za pośrednictwem wniosku.

Wówczas, NATO może wystosować do potencjalnego kandydata zaproszenie do rozpoczęcia rozmów akcesyjnych. Wymaga to jednak zgody 30 obecnych członków Sojuszu.

Kiedy Szwecja i Finlandia złożyły równoczesne wnioski o członkostwo w NATO 18 maja 2022 r., to Turcja zgłosiła swoje obiekcje, wskazując na poparcie tych dwóch krajów dla separatystów kurdyjskich.

Na szczycie NATO w Madrycie 29 czerwca 2022 r. Turcja, Szwecja i Finlandia podpisały wspólne memorandum, w którym Sztokholm i Helsinki zobowiązały się m.in. nie udzielać wsparcia takim grupom. Dopiero wówczas NATO oficjalnie zaprosiło oba kraje do przystąpienia do Sojuszu.

Z kolei od szczytu NATO w Bukareszcie w 2008 roku, na których sojusznicy obiecali Macedonii, że dostanie zaproszenie, kiedy rozwiąże spór z Grecją dotyczący nazwy, minęło 10 lat.

Wystosowanie zaproszenia umożliwia rozpoczęcie rozmów akcesyjnych. Odbywają się one w kwaterze głównej NATO w Brukseli. "Ich celem jest uzyskanie formalnego potwierdzenia od zaproszonych osób chęci i zdolności do wypełnienia politycznych, prawnych i wojskowych zobowiązań związanych z członkostwem w NATO, określonych w Traktacie Waszyngtońskim oraz w Studium o rozszerzeniu NATO" - informuje Sojusz na swojej stronie internetowej.

Rozmowy odbywają się w dwóch sesjach. Na pierwszej sesji omawiane są kwestie polityczno-obronne lub wojskowe i służy ona ustaleniu, czy kraj spełnia warunki członkostwa. Druga sesja ma charakter bardziej techniczny i obejmuje dyskusję na temat zasobów, bezpieczeństwa i kwestii prawnych, a także wkładu każdego nowego państwa członkowskiego do wspólnego budżetu NATO.

Od zaproszonych wymaga się również wdrożenia środków zapewniających ochronę informacji niejawnych NATO oraz przygotowania służb bezpieczeństwa i wywiadu do współpracy z Biurem Bezpieczeństwa NATO.

Produktem końcowym tych dyskusji jest harmonogram, który każdy zaproszony ma przedstawić w celu zakończenia niezbędnych reform, które mogą być kontynuowane nawet po przystąpieniu tych krajów do NATO.

Następnie zaproszony kraj dostarcza potwierdzenie przyjęcia zobowiązań i związanych z członkostwem w formie listu intencyjnego od ministra spraw zagranicznych skierowanego do Sekretarza Generalnego NATO. Wraz z tym pismem formalnie przedstawia również swój indywidualny harmonogramy reform.

NATO przygotowuje następnie protokoły akcesyjne do Traktatu Waszyngtońskiego. Po ich podpisaniu kraj starający się o członkostwo w NATO otrzymuje prawom by brać udział w naradach NATO na prawie obserwatora (bez prawa głosu). Jednocześnie w krajach członkowskich Sojuszu trwa proces ratyfikacji protokołów zgodnie z miejscowym prawodawstwem. Na przykład Stany Zjednoczone wymagają większości dwóch trzecich głosów w głosowaniu senackim. W innych krajach, na przykład w Wielkiej Brytanii, nie jest wymagane żadne formalne głosowanie parlamentarne.

Gdy wszystkie państwa członkowskie NATO powiadomią rząd Stanów Zjednoczonych, który jest depozytariuszem Traktatu Waszyngtońskiego, o ratyfikowaniu przez nie protokołów akcesyjnych, sekretarz generalny Sojuszu zaprasza kandydata do przystąpienia do Traktatu. Zaproszony kraj przystępuje do Traktatu Północnoatlantyckiego zgodnie ze swoimi procedurami krajowymi. Po złożeniu dokumentów akcesyjnych w departamencie stanu USA staje się on formalnie członkiem NATO.

Choć Traktat mówi bardzo ogólnikowo o kryteriach rozstrzygających o tym, jaki kraj może przystąpić do Sojuszu - może to być formalnie każde "państwo europejskie, które jest w stanie rozwijać zasady zawarte w Traktacie i przyczyniać się do zwiększenia bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego", to w praktyce, przyjęcie kraju prowadzącego wojnę lub spory terytorialne jest właściwie niemożliwe. Jak zwraca uwagę brukselski portal informacyjny Euractiv w opublikowanej analizie na ten temat "Traktat Północnoatlantycki zawiera zapisy, zwłaszcza klauzulę dot. obrony zbiorowej Artykuł 5., które ograniczają możliwość przyjęcia kandydata będącego w stanie wojny lub prowadzącego spory terytorialne".

Przypomina także, że "kolejne raporty nad rozszerzeniem NATO podkreślały, że rozstrzygnięcie sporów etnicznych lub zewnętrznych sporów terytorialnych będzie czynnikiem decydującym o zaproszeniu państwa do Sojuszu".

Podkreśla wreszcie, że nie istnieje - z formalnego punktu widzenia - "przyśpieszona procedura" akcesji, choć sam obecny sekretarze generalny Jens Stoltenberg użył tego terminu w odniesieniu do Szwecji i Finlandii.

Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)

kgr/