O triumfie Legii zdecydował efektowny gol Macieja Rosołka, który w 23. minucie popisał się efektownym strzałem z dystansu z woleja.
Do końca wynik już nie uległ zmianie, dzięki czemu warszawski zespół odniósł ważne zwycięstwo. Tym bardziej cenne, że Warta bardzo dobrze spisywała się dotychczas na wyjazdach. W sześciu poprzednich meczach odniosła cztery zwycięstwa, raz zremisowała i tylko raz przegrała - 0:1 na inaugurację z silnym Rakowem.
Przy okazji Legia zrewanżowała się Warcie za głośną porażkę u siebie w poprzednim sezonie - w lutym przegrała na Łazienkowskiej 0:1, a czerwoną kartkę zobaczył wówczas bramkarz Artur Boruc. Jak się później okazało, to był ostatni mecz słynnego golkipera w barwach klubu z Łazienkowskiej.
"Jestem przeszczęśliwy z powodu wyniku. Spodziewałem się ciężkiego meczu, bo mierzyliśmy się z drużyną, która najlepiej punktuje na wyjazdach. Walczyliśmy do końca i trzy punkty są nagrodą" - cieszył się w sobotni wieczór trener Legii Kosta Runjaic.
Jego ekipa ma 24 punkty i wróciła na pozycję lidera, ale może ją stracić, jeśli Raków (23) w poniedziałek wygra lub zremisuje u siebie z Miedzią Legnica.
Na trzecie miejsce awansowała Wisła Płock (21 pkt), która już w piątek zremisowała w Białymstoku z Jagiellonią. W głównych rolach wystąpili najlepsi strzelcy tego sezonu, Hiszpanie Davo z Wisły i Jesus Imaz z Jagiellonii. Pierwszy z nich trafił do siatki w 34. minucie, a Imaz wyrównał w drugiej połowie - obaj mają obecnie po siedem goli.
Czwarta jest Pogoń Szczecin (21), która - również w piątek - przegrała w Mielcu ze Stalą 2:4, choć gospodarze od 79. minuty grali w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Arkadiusza Kasperkiewicza.
Bohaterem mielczan okazał się Said Hamulic. Holenderski napastnik zdobył dwie bramki (na 2:1 i 3:1), a łącznie ma sześć trafień w sezonie.
Stal awansowała na piątą pozycję z dorobkiem 19 punktów.
W sobotę, oprócz meczu w stolicy, rywalizowano we Wrocławiu i Krakowie.
Śląsk, mimo braku kilku podstawowych piłkarzy, pokonał Górnika Zabrze aż 4:1. Dwie bramki dla gospodarzy padły dopiero w doliczonym czasie gry.
Po wielu tygodniach słabych wyników powody do radości mają wreszcie fani Lechii. Gdańszczanie, prowadzeni od niedawna przez Marcina Kaczmarka, pokonali na wyjeździe Cracovię 1:0. To ich drugie zwycięstwo w sezonie, a pierwsze od 31 lipca, gdy pokonali w Łodzi Widzew 3:2.
Bohaterem Lechii znów był Flavio Paixao, który - podobnie jak latem w Łodzi - strzelił gola na wagę zwycięstwa w końcówce spotkania. W Krakowie dokonał tego w 84. minucie z rzutu karnego. Łącznie 38-letni Portugalczyk ma już 106 trafień w polskiej ekstraklasie.
Lechia awansowała na przedostatnie miejsce w tabeli. Ma 8 pkt i jeszcze jedno spotkanie zaległe.
W niedzielę KGHM Zagłębie Lubin zagra u siebie z beniaminkiem Koroną Kielce, natomiast Lech Poznań podejmie Radomiaka i postara się podtrzymać dobrą serię. Aktualny mistrz Polski, obecnie 11. w tabeli (ma mecz zaległy), nie przegrał sześciu kolejnych spotkań w ekstraklasie.
Na poniedziałek zaplanowano dwie potyczki drużyn, które zagrają u siebie z beniaminkami. We wspomnianym meczu Raków podejmie ostatnią obecnie Miedź, a Piast Gliwice spotka się z dobrze spisującym się w ostatnich tygodniach Widzewem. (PAP)
mj/