„Pięć lat po tym, jak relacje kobiet sprawiły, że eksplodował ruch #MeToo, Harvey Weinstein idzie na proces w mieście, gdzie kiedyś był "królem Oscarów” – zauważyła telewizja ABC.
70-letni były potentat filmowy, który za gwałt i napaści na tle seksualnym został już skazany przez sąd w Nowym Jorku na 23 lata pozbawienia wolności, oskarżony jest teraz o kilka innych podobnych czynów. Niektóre miały miejsce w trakcie tygodnia oscarowego w Los Angeles w 2013 roku.
Zarzuty o gwałt i napaści seksualne pochodzą od pięciu kobiet. Były producent nie przyznaje się do winy. Zeznania czterech innych kobiet nie zakończyły się formalnymi oskarżeniami. Prokuratura chce to jednak wykorzystać dla wskazania na skłonności Weinsteina.
„Począwszy od lat 90. Weinstein, za pośrednictwem wytwórni Miramax, którą prowadził wraz z bratem, był pionierem w prowadzeniu szerokich i agresywnych kampanii promujących nominowanych do Oscara. Odniósł niezrównany sukces, wspierając takie filmy jak "Zakochany Szekspir" i "Artysta" co prowadziło do ich zwycięstw w kategorii najlepszy film. Stał się jedną z najczęściej dziękujących osób w historii za nagrody podczas oscarowych przemówień” – zauważyła ABC.
Redaktor naczelny branżowego magazynu „The Hollywood Reporter” Kim Masters wskazała, że Weinstein, którego filmy odnosiły sukcesy także w konkursach o Złote Globy, „był królem Hollywood w Nowym Jorku i Los Angeles".
Do większości z zarzucanych mu napaści seksualnych miało dochodzić pod pozorem spotkań biznesowych w luksusowych hotelach w Beverly Hills i innych rejonach Los Angeles.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
kgr/