Trener reprezentacji siatkarek: to nie tak, że teraz nie mamy nic do stracenia

2022-10-09 11:17 aktualizacja: 2022-10-09, 15:25
Polskie siatkarki po 60 latach znów zagrają w ćwierćfinale mistrzostw świata. "Dotarliśmy do miejsca, w którym możemy walczyć z najlepszymi. Ale nie jest tak, że teraz nie mamy nic do stracenia. Mogę stracić coś, o czym marzyłem od 23 lat" – przyznał trener Polek Stefano Lavarini.

Biało-czerwone awans do najlepszej ósemki mundialu, w której ostatni raz były w 1962 roku, przypieczętowały w ostatnim meczu grupowym w Łodzi. Przy pełnych trybunach Atlas Areny pokonały w sobotę wieczorem Niemki 3:2. Taki wynik sprawił, że z grupy F wyszły z czwartego miejsca i we wtorek w Gliwicach zmierzą się z broniącą tytułu Serbią.

Fot. PAP/Roman Zawistowski

"Jesteśmy bardzo szczęśliwi z awansu do ćwierćfinału. Przed turniejem nikt nie spodziewał się, że zajdziemy tak daleko. Dlatego naprawdę nie obchodziło mnie, z kim będziemy się mierzyć w kolejnym spotkaniu. Teraz musimy jak najlepiej zregenerować się, przygotować i odpowiednio nastawić do meczu z Serbią" – zaznaczył włoski szkoleniowiec polskiej drużyny.

W konfrontacji z prowadzonym przez byłego selekcjonera polskich siatkarzy Vitala Heynena Niemkami biało-czerwone mogły poprawić swoją końcową pozycję w tabeli grupy F. Gdyby wygrały 3:0 lub 3:1, zajęłyby trzecie miejsce i o półfinał grały z Amerykankami, z którymi wygrały w środę w Łodzi 3:0.

Fot. PAP/Roman Zawistowski

Jak jednak zaznaczył Lavarini, jego drużyna nie chciała kalkulować, z kim zmierzy się w kolejnej rundzie rozgrywanego w Polsce i Holandii turnieju. Nadmienił, że w czołowej ósemce znalazły się zespoły ze światowej czołówki i każdy rywal byłby tak samo groźny.

"Awans oznacza, że dotarliśmy do miejsca, w którym możemy walczyć z najlepszymi drużynami na świecie. Są tam reprezentacje dużo lepsze od nas, wystarczy spojrzeć w ranking. Przed nami wielkie wyzwanie" – podkreślił.

Podsumowując fazę grupową turnieju 43-letni szkoleniowiec ocenił, że ma po niej tylko pozytywne odczucia. W meczach w Gdańsku i Łodzi Polki odniosły w sumie sześć zwycięstw i poniosły trzy porażki. W drugiej części imprezy w Atlas Arenie pokonały m.in. mistrzynie olimpijskie z Tokio Amerykanki 3:0 oraz pokazały charakter w starciach z Kanadą i Niemcami, w których zwyciężały po tie-breakach.

"W meczu z Niemkami mieliśmy dużo problemów, ale ostatecznie udało nam się wywalczyć ważne zwycięstwo. Nie wszystko nam wychodziło, bo nie mogliśmy znaleźć dobrego rozwiązania w ataku. Dużo cierpieliśmy, ponieważ nasze rywalki świetnie broniły i podbijały dużo piłek" – ocenił ostatni występ swoich podopiecznych w Łodzi Lavarini.

Fot. PAP/Roman Zawistowski

We wtorek w Gliwicach Polki zagrają z niepokonanymi w turnieju Serbkami. Broniący tytułu zespół jako jedyny uczestnik mundialu wygrał wszystkie dziewięć spotkań. W Atlas Arenie w miniony wtorek gładko pokonał też Polskę 3:0.

W opinii selekcjonera biało-czerwonych, to był najsłabszy występ jego siatkarek.

"Ten mecz przytrafił nam się w trudnym dla nas momencie, gdy przyjechaliśmy do Łodzi z Gdańska i mieliśmy parę swoich problemów. Nie pokazaliśmy w nim swoich możliwości, radości z gry. Po prostu nie byliśmy w swojej najlepszej dyspozycji, a musieliśmy się zmierzyć z najtrudniejszym rywalem w naszej grupie" – tłumaczył.

Włoch nie zgodził się ze stwierdzeniem, że w ćwierćfinale Polki nie będą miały nic do stracenia.

"Nie lubię, gdy ktoś tak mówi. Przecież gramy w ćwierćfinale mistrzostw świata. To nic do stracenia? Mogę stracić coś, o czym marzyłem od 23 lat. Oczywiście Serbia ma większe możliwości od nas, ale my też mamy swoje atuty, a mecz zacznie się od stanu 0:0. Powtarzam: to nie jest tak, że nie mamy nic do stracenia" – przekonywał Lavarini.

Oprócz Gliwic gospodarzem ćwierćfinałowych spotkań MŚ będzie Apeldoorn w Holandii. W tych miastach zostaną rozegrane też półfinały. Finał i mecz o brązowy medal zaplanowano 15 października w Apeldoorn.(PAP)

Autor: Bartłomiej Pawlak

kgr/