Producentka "Wielkiej Wody": nasz serial może być memento, by żyć tu i teraz, bo różne rzeczy mogą się zdarzyć

2022-10-10 14:40 aktualizacja: 2022-10-11, 09:51
Kadr z serialu "Wielka Woda", fot. Netflix
Kadr z serialu "Wielka Woda", fot. Netflix
Ten serial wypłynął z mojego serca i pasji do filmu – powiedziała w rozmowie z PAP.PL Anna Kępińska z Telemark, producentka i pomysłodawczyni serialu "Wielka Woda", zainspirowanego wydarzeniami z okresu Powodzi Tysiąclecia, który w środę zadebiutował na Netfliksie. 

 

"Wielka Woda" to pierwszy polski dramat katastroficzny. W tym gatunku w ostatnim czasie za granicą zaczęło powstawać coraz więcej projektów. "Pomysł 'Wielkiej Wody' skrystalizował się, kiedy zobaczyłam ‘Czarnobyl’, który absolutnie mnie zachwycił. Pomyślałam sobie, że jeśli w ogóle miałabym spróbować takiej realizacji w Polsce, to powódź jest dla mnie odpowiednim tematem. Tak ta historia się zaczęła. To był 2019 r." - opowiada Kępińska. 

Powódź Tysiąclecia dla pomysłodawczyni serialu była bardzo ważnym, osobistym doświadczeniem. "Urodziłam się we Wrocławiu i tam mieszkałam do końca liceum, do tej pory w tym mieście mam rodzinę i przyjaciół. W 1997 r. byłam już studentką w Katowicach, ale były wakacje i nadejście żywiołu zastało mnie u rodziców” - relacjonuje. "To doświadczenie siedziało we mnie długo, wiele o tym rozmawialiśmy z przyjaciółmi, nie sądziłam jednak, że to było tak ważne także dla ludzi spoza Wrocławia. To wyszło, gdy zaczęliśmy robić research, okazało się, że każdy szukał swoich wspomnień, próbował przypomnieć sobie, co robił w tamtym momencie" - mówi PAP.PL Kępińska. Jednocześnie, wskazuje, dokumentacja była trudna, bo mało jest publikacji na temat powodzi, temat przez lata nie był na pierwszym planie.

Kępińska podkreśla, że powódź nie jest głównym bohaterem "Wielkiej Wody", ale katalizatorem do opowiedzenia historii ludzkich, cały czas jest jednak "backgroundem" opowieści. Przed twórcami stanęło trudne dramaturgicznie zadanie, jak budować napięcie, gdy od samego początku wiemy, co się wydarzy. "Zależało nam na tym, żeby pokazać, że ludzie, którzy znaleźli się w sytuacji żywiołu, nie mieli pełnej wiedzy, bo scenariusze naturalnych klęsk wymykają się spod kontroli, ale w tym chaosie musieli podejmować decyzje. Czy trafne, to oceniła historia, ale w danym momencie nie było to łatwe" - słyszymy. 

"To tak zaskakująca sytuacja: woda wlała się do tak dużego miasta, ono nagle zostało wybite z normalnego funkcjonowania. To było formatujące doświadczenie, tragiczne, ale jednocześnie u ludzi zrodziła się solidarność, chęć wspólnego działania, wzajemnej pomocy. Większość naszych rozmówców wspominała tamten czas z rozrzewnieniem, jako zdarzenie bardzo trudne, ale z którym sobie poradziliśmy jako społeczeństwo. To dla nas było budujące, dlatego zastanawiając się jak to ustawić, stwierdziliśmy, że oprócz dramatu, musi też być ten pozytywny, dający nadzieję aspekt" - opowiada.

Producentka wskazuje na analogie między czasem powodzi a pandemią i sytuacją w Ukrainie: "Przez lata żyliśmy w pewnego rodzaju komforcie, stabilności aż w 2020 r. ludzie zostali wytrąceni z codzienności, wszystko się zatrzymało i ten stan niepewności utrzymuje się do dziś. W czasie powodzi było podobnie, więc nasz serial może być takim memento, by żyć tu i teraz, bo różne rzeczy mogą się zdarzyć".

Serial "Wielka Woda". Jak pokazać zalane miasto?

Jakie były największe wyzwania podczas realizacji? Jak podkreśla producentka, twórcy od początku byli przekonani, że opowieść musi być napisana z rozmachem, to nie może być serial kameralny, ale muszą zmierzyć się z tym, jak pokazać zalane miasto. "Układając historię nie myślałam o największym chyba wyzwaniu w tej historii, czyli jak zrealizować wodę. Woda jest najtrudniejsza, jeśli chodzi o efekty komputerowe, bo to kwestia styku z krawędziami poruszających się w wodzie ludzi i przedmiotów, do tego fale, ruch wody, odbicia… Uznałam, że jeśli na tym się skupimy, nie ruszymy z miejsca. Etap pisania scenariusza też nie był łatwy. Historii było mnóstwo, musieliśmy zdecydować, który konflikt jest najważniejszy, gdzie jest główne źródło napięcia, dokonać selekcji, eliminacji. Te decyzje są kluczowe dla kształtu i później powodzenia serialu" - mówi Kępińska. 

"Ustaliliśmy, że ile można robimy w naturze, by efekty specjalne jedynie dopełniały tę opowieść. To chyba najbardziej słuszne rozwiązanie, jeśli chcemy realistycznie coś pokazać” - wskazuje.

Serial, który premierę miał 5 października, dzięki serwisowi Netflix pojawił się równocześnie w ponad 190 krajach. "Wydaje mi się, że jakość tej produkcji jest na poziomie światowym, ale jednak dużo w niej lokalności. Bardzo liczymy na to, że okaże się uniwersalny, zrozumiały za granicą" - mówi nam producentka. 

"Chcieliśmy opowiedzieć tę historię najlepiej, jak potrafimy. Wierzyłam, że mamy fantastyczny team ludzi odważnych, utalentowanych i pracowitych, że to musi zaprocentować" - mówi w rozmowie z PAP.PL Kępińska. "Wielką Wodę" wyreżyserowali Jan Holoubek (reżyser formatujący) i Bartłomiej Ignaciuk, autorami scenariusza byli Kasper Bajon (head writer) i Kinga Krzemińska, zdjęcia to dzieło Bartłomieja Kaczmarka a za scenografię odpowiadał Marek Warszewski. W serialu wystąpili m.in. Agnieszka Żulewska, Tomasz Schuchardt, Ireneusz Czop, Jerzy Trela, Tomasz Kot, Blanka Kot, Damian Krajczyk, Mirosław Kropielnicki, Marta Nieradkiewicz oraz Anna Dymna. (PAP.PL)

Rozmawiała Joanna Stanisławska

js/

Kadr z serialu "Wielka Woda", na zdjęciu Ireneusz Czop, fot. Netflix

Kadr z serialu "Wielka Woda", na zdjęciu Leszek Lichota, fot. Netflix

Kadr z serialu "Wielka Woda", na zdjęciu Tomasz Kot, fot. Netflix

Kadr z serialu "Wielka Woda", na zdjęciu Blanka Kot, fot. Netflix

Kadr z serialu "Wielka Woda", na zdjęciu Jerzy Trela, fot. Netflix

Kadr z serialu "Wielka Woda", na zdjęciu Tomasz Schuchardt i Agnieszka Żulewska, fot. Netflix

Kadr z serialu "Wielka Woda", na zdjęciu Anna Dymna, fot. Netflix