Jak wskazano na stronach komitetu noblowskiego, Amerykanin Ben S. Bernanke jest związany z Instytutem Brookingsa w Waszyngtonie; Douglas W. jest profesorem Uniwersytetem Chicagowskiego, a Philip H. Dybvig - amerykańskim ekonomistą związanym z Uniwersytetem Waszyngtona w St. Louis.
Pracujący w USA naukowcy zostali nagrodzeni za "badania na temat banków i kryzysów finansowych".
Nobel w dziedzinie nauk ekonomicznych to dodatkowa nagroda, o której nie wspomina w swoim testamencie sam Alfred Nobel. Z tego powodu formalnie nazywana jest Nagrodą Banku Szwecji im. Alfreda Nobla.
PIE o Noblu z ekonomii: koresponduje z ryzykami dla gospodarki światowej w najbliższych kwartałach
Marcin Klucznik z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, komentując decyzję o przyznaniu Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, zwrócił uwagę w rozmowie PAP, że laureaci zostali nagrodzeni za „prace nad bankami oraz kryzysami finansowymi”.
Jak przypomniał Klucznik, Bernanke był prezesem Rezerwy Federalnej w latach 2006-2014, czyli amerykańskiego banku centralnego. "Jego praca naukowa jest skupiona wokół polityki pieniężnej – inflacji i sposobów walki z nią, znaczeniu banków centralnych, a także ryzyku kryzysów i niestabilności finansowej" - dodał.
Douglas Diamond i Philip Dybvig to, jak dodał ekspert PIE, ekonomiści akademiccy. Zostali nagrodzeni za swoją pracę nad kryzysami finansowymi oraz wytłumaczenie procesu paniki bankowej. "To sytuacja, w której klienci banków próbują masowo wycofać swoje oszczędności, doprowadzając tym samym do załamania systemu oraz upadku banku w ramach 'samospełniającej się przepowiedni'” - wyjaśnił.
W opinii Klucznika, wybór tegorocznych laureatów "koresponduje z ryzykami dla gospodarki światowej w najbliższych kwartałach". Rekordowo wysoka inflacja oraz szybkie podwyżki stóp procentowych na całym świecie tworzą, jak zaznaczył, niepewność co do przyszłej sytuacji gospodarczej. "Skutkiem są także obawy o stabilność sektora bankowego – w Anglii bank centralny ogłosił ratunkowy skup aktywów, a w USA Bank of America ostrzega przed zbyt szybkim podnoszeniem stóp procentowych" - dodał.
Zdaniem eksperta pomimo tego nie należy oczekiwać powtórki kryzysu z lat 30-tych XX wieku. "Nadzór i kontrola nad sektorem finansowym od tamtych czasów uległa znaczącej poprawie, a niedobory pracowników oznaczają lepszą sytuację na rynku pracy i mniejsze ryzyko wzrostu bezrobocia" - podsumował Klucznik. (PAP)
Autorka: Magdalena Jarco
mmi/