W prowadzonym przez Straż Graniczną ośrodku strzeżonym w Lesznowoli obecnie przebywa 138 cudzoziemców, to sami mężczyźni. Trafili do niego decyzją sądu wskutek złamania przepisów, np. nielegalnego przekroczenia granicy lub świadomego nielegalnego pobytu w Polsce.
We wtorek Grupa Granica napisała na Twitterze, że 33 osoby z lesznowolskiego ośrodka biorą udział w strajku głodowym.
"To nie pierwszy raz, gdy Grupa Granica mija się z prawdą" - powiedziała PAP rzeczniczka SG porucznik Anna Michalska, zapytana o wpis aktywistów.
Porucznik zaznaczyła, że w ostatnich dniach trzynastu cudzoziemców złożyło w ośrodku protest głodowy. Napisali w nim m.in., że sprzeciwiają się deportacjom do krajów, w których trwa wojna oraz przedłużającym się procedurom uchodźczym. We wtorek dwunastu opuściło śniadanie. Na obiad nie przyszło dziewięciu.
Wśród tych dziewięciu osób jest trzech obywateli Rosji oraz obywatele Armenii, Turkmenistanu, Uzbekistanu i Białorusi. Procedura uchodźcza trwa w przypadku siedmiu z nich. Niektórzy otrzymali już decyzję odmowną, ale się odwoływali. Wobec dwóch wydano decyzje zobowiązujące do powrotu.
Por. Michalska zapewniła, że funkcjonariusze SG, pełnomocnicy i przedstawiciele Urzędu do Spraw Cudzoziemców od początku prowadzą rozmowy z protestującymi osobami i tłumaczą procedury.
W proteście cudzoziemcy domagali się też lepszych warunków w ośrodku. Rzeczniczka SG podkreśliła, że cudzoziemcy mają w nim zapewnione całodobowe wyżywienie, opiekę medyczną, psychologiczną i psychiatryczną. Nie mogą opuszczać ośrodka, ale poruszają się po nim swobodnie. Są informowani o swoich prawach, zapewniana jest pomoc tłumaczy. Mogą korzystać ze swoich telefonów lub wypożyczać te w ośrodku. Mają dostęp do internetu, a także do stanowisk komputerowych.
Porucznik zaznaczyła również, że cudzoziemcy nie muszą uczestniczyć we wspólnych posiłkach. Robione są dla nich zakupy, mogą zgłaszać swoje potrzeby i sami przygotowywać sobie jedzenie.
Jak zapewniła, sytuacja w ośrodku jest monitorowana i wszyscy cudzoziemcy są w dobrym stanie zdrowia. (PAP)
Autorka: Agnieszka Ziemska
mar/