Spięcia na linii USA - Arabia Saudyjska. Ekspert: Rijadowi trzeba dać do zrozumienia, że nie jest bezkarny

2022-10-12 18:31 aktualizacja: 2022-10-13, 10:59
 Muhammad ibn Salman i Władimir Putin. Fot. YURI KADOBNOV / POOL
Muhammad ibn Salman i Władimir Putin. Fot. YURI KADOBNOV / POOL
Arabia Saudyjska, która pielęgnuje bliską relację z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, nie jest sojusznikiem USA i nie należy jej tak traktować - pisze na łamach amerykańskiego magazynu "Foreign Policy" znawca Bliskiego Wschodu Aaron David Miller.

Rijad, który jest nieformalnym liderem OPEC, doprowadził niedawno do zmniejszenia produkcji ropy przez państwa kartelu, co podbije cenę surowca. Stany Zjednoczone były temu zdecydowanie przeciwne.

Oznacza to, że przywódca Arabii Saudyjskiej książę Muhammad ibn Salman nie będzie się liczył z interesami USA, ani w sprawach dotyczących ropy, ani w kwestii relacji z Putinem - pisze Miller, który jest ekspertem ośrodka Carnegie Endowment for International Peace.

Saudyjczycy zdecydowali się na ograniczenie produkcji ropy, by podważyć polityczną pozycję prezydenta USA Joe Bidena tuż przez listopadowymi wyborami środka kadencji - podkreśla autor.

Administracja Bidena potępiła księcia Salmana i zawiesiła eksport broni ofensywnej do Arabii Saudyjskiej ze względu na zamordowanie saudyjskiego dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego oraz brutalną wojnę w Jemenie - przypomina Miller.

Arabia Saudyjska postawiła na współpracę z Rosją

Tymczasem Arabia Saudyjska postawiła na współpracę z Rosją, gdy zawiązał się OPEC+, a relacje między tymi krajami pogłębiły się dzięki bliskim stosunkom Putina z Salmanem. Putin pielęgnował tę relację, gdy Zachód zaczął izolować księcia po zabiciu - na jego zlecenie - Chaszodżdżiego.

Salman wolałby, aby kolejnym prezydentem USA był Donald Trump lub jego "republikański awatar"; nie bez znaczenia jest, że książę zasilił w zeszłym roku fundusz Jareda Kuchnera, zięcia Trumpa, sumą rzędu 2 mld dol. - pisze autor.

Przez blisko pół wieku utrzymywał się sojusz Rijadu z Waszyngtonem polegający na tym, że Saudyjczycy sprzedawali USA ropę po sensownych cenach, a Amerykanie dawali im gwarancje bezpieczeństwa. Zdaniem Millera, teraz należy Rijadowi, który przestał się liczyć z interesami Waszyngtonu, dać wyraźnie do zrozumienia, że nie jest bezkarny.

We wtorek Biden powiedział, że Arabia Saudyjska poniesie konsekwencje za to, co zrobiła wraz z Rosją. Prezydent odniósł się do decyzji grupy OPEC+ prowadzącej do podbicia cen ropy. Zapowiedział też, że zamierza zrewidować relacje USA z monarchią.

Decyzja Rijadu, obliczona na podniesienie cen surowca i dokonana wbrew presji USA, wywołała falę krytyki wśród demokratów w Kongresie, którzy uznali ją za gest wsparcia Rosji i wezwali do zamrożenia współpracy z Saudami. (PAP)

mj/ dsk/