Była analityk CIA: w Moskwie rośnie znaczenie radykałów chcących terroryzować Ukraińców

2022-10-18 10:08 aktualizacja: 2022-10-18, 12:52
Poniedziałkowy atak na Kijów, Fot. PAP/AA/ABACA
Poniedziałkowy atak na Kijów, Fot. PAP/AA/ABACA
W Moskwie rośnie znaczenie radykałów chcących terroryzować Ukraińców i zmusić przez to władze w Kijowie do ustępstw - oceniła w wywiadzie dla magazynu "Foreign Policy" była analityk CIA ds. Rosji i Eurazji Andrea Kendall-Taylor.

"Wysoka intensywność ataków, z jaką Rosja ostrzeliwała w ostatnim czasie Ukrainę, nie będzie raczej utrzymywana, jednak na Kremlu pojawiła się tańsza dla niej alternatywa: drony kamikadze" - zauważyła ekspertka. "Ich celem staje się infrastruktura cywilna, w szczególności energetyczna, bo Putin rozumie, że wywieranie presji na Kijów przed zimą może zmusić Ukrainę do ustępstw" - wyjaśniła.

Mówiąc o wzroście znaczenia na Kremlu prowojennych radykałów, Kendall-Taylor przyznała, że zaskoczyło ją to, jak dużo uwagi poświęca im się w państwowych mediach.

"Te siły trudno kontrolować, jeśli raz się je uwolni. Były oczywiście obecne od początku inwazji - Putin chciał w porównaniu z nimi pozować na rozsądnego lidera - jednak zaskakujące jest to, że głosy te nie tylko nie ucichły, ale wręcz stały się głośniejsze" - oceniła. "Putin musi teraz dostosowywać swoje działania tak, żeby zaspokoić radykałów obecnych w polityce, ale i społeczeństwie" - zauważyła była analityk CIA. "Musimy pamiętać, że część społeczeństwa w Rosji nie ogląda bombardowania Ukrainy z takim przerażeniem, jak my wszyscy" - dodała.

Zdaniem Kendall-Taylor Kreml usiłuje obecnie zmienić percepcję wojny wśród rosyjskich obywateli.

"Przez nielegalną aneksję części terytorium Ukrainy chcą pokazać, że to wojna obronna, chcą zyskać poparcie społeczne i ukazać Rosję w roli ofiary. Putin podkreśla, że to wojna nie tylko z Ukrainą, ale też z USA i Zachodem; że to wojna o przetrwanie" - wskazała rozmówczyni "Foreign Policy".

Odnosząc się do stabilności władzy Władimira Putina stwierdziła, że musi się on obecnie mierzyć ze wzrostem opozycji wobec wojny, którą wzmocniło ogłoszenie w Rosji mobilizacji.

"Putin przyniósł wojnę do domów wielu rosyjskich rodzin, do momentu mobilizacji próbował utrzymywać sytuację wewnętrzną w kraju we względnej normie, ale jej ogłoszenie to wszystko zniweczyło" - oceniła Kendall-Taylor. "Jego pozycja jest znacznie słabsza niż przed wojną. Osłabła jeszcze bardziej po ogłoszeniu mobilizacji, to naprawdę zniszczyło ideę 'normalności' w Rosji" - dodała. (PAP)

kw/