Tusk: tylko komisja śledcza mogłaby wyjaśnić wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS 

2022-10-18 14:35 aktualizacja: 2022-10-18, 17:02
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk Fot. PAP/Radek Pietruszka
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk Fot. PAP/Radek Pietruszka
Tylko komisja śledcza, niezależna od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezes PiS Jarosława Kaczyńskiego, mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u - mówił przewodniczący PO Donald Tusk odnosząc się do sprawy tzw. afery podsłuchowej.

Na wtorkowej konferencji prasowej szef PO odniósł się do publikacji tygodnika "Newsweek", według którego wspólnik Marka Falenty, skazanego za zorganizowanie podsłuchów najważniejszych osób w państwie zeznał, że zanim taśmy nagrane w restauracji "Sowa i Przyjaciele" wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie.

Tusk powiedział, że Rosjanie byli zainteresowani zmianą władzy w Polsce, a przynajmniej destabilizacją sytuacji politycznej, bo w czasie, kiedy wybuchła tamta afera, uderzono w interesy węglowe Falenty, rząd rozmawiał o możliwości budowy mostów energetycznych między Ukrainą a Unią Europejską oraz między Ukrainą a Polską, a on jako premier zaproponował ustanowienie unii energetycznej, czyli wspólnego rynku gazowego Europy tak, by uniezależnić UE od gazu z Rosji.

"Właśnie wtedy rosyjskie służby, pan Falenta, ale także, niestety, po polskiej stronie znalazły się siły i osoby, które były tym zainteresowane, uruchomiły ten proceder ujawnienia, a następnie sprzedaży tych nagrań rosyjskiej stronie" - powiedział Tusk.

Wskazał, że kiedy zdawał urząd premiera import rosyjskiego węgla do Polski wynosił 4,9 mln ton. "Po dwóch latach rządów PiS-u import wzrósł do 13 milionów ton rosyjskiego węgla do Polski" - mówił i dodał, że wówczas ministrem odpowiedzialnym za energię był Krzysztof Tchórzewski, którego - jak powiedział - "najbliższa rodzina - syn i brat prowadzili na dużą skalę handel węglem z Rosją".

Szef PO zastrzegł, że nie szuka sensacji. "Ja naprawdę nie zakładałem i nigdy tak nie zakładałem, że Prawo i Sprawiedliwość, Jarosław Kaczyński , liderzy tej partii, są bezpośrednio wplątani w aferę szpiegowską czy że współpracują z rosyjskimi służbami" - powiedział.

"Ale kiedy rozpoczęła się sprawa pana Falenty uprzedzałem także w Sejmie publicznie, że Kaczyński i PiS dają się wmontować poprzez działania rosyjskich służb specjalnych, a także polskich, rodzimych aferzystów, w scenariusz pisany cyrylicą, w scenariusz pisany obcym alfabetem. Dzisiaj, co do tego nie mamy już żadnych wątpliwości" - powiedział Tusk.

Ocenił, że ws. sprawie tzw. afery podsłuchowej komisja śledcza niezależna od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezes PiS Jarosława Kaczyńskiego "mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u, dlaczego w ciągu trzech pierwszych lat rządów PiS-u Polska została tak mocno uzależniona od rosyjskiego węgla, dlaczego dzisiaj brakuje polskiego węgla, dlaczego działacze partyjni i ich rodziny były zaangażowane w sposób tak jednoznaczny w import rosyjskiego węgla". 

Lider PO do PiS: w waszym interesie jest wyjaśnić sprawę wpływu Rosji na politykę energetyczną 

"Panie prezesie Kaczyński, to jest w interesie Polski, w interesie opinii publicznej, ale także w interesie pana i pańskiej partii - aby nie pozostała ta wyjątkowo niepokojąca dwuznaczność, cień wiszący dzisiaj nad waszymi rządami, przykra i ponura smuga - to jest przede wszystkim w waszym interesie" - zwrócił się Donald Tusk do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i polityków tej partii, apelując o wyjaśnienie sprawy.

"Dlaczego tak się stało, że nad bezpieczeństwem energetycznym Polski - tak naprawdę za PiS - zawisła ta groźba ingerencji rosyjskiej. Ingerencji, w której uczestniczyły świadomie lub nie, także takie osoby jak Marek Falenta, i niestety, ludzie bliscy szefostwu PiS" - zaznaczył.

Tusk wezwał polityków PiS, by wyjaśnili sprawę jak najszybciej; wezwał ich do powołania sejmowej komisji śledczej - "po to, żeby nikt w Polsce nie mógł snuć domysłów, że tak naprawdę władza PiS została zamontowana przez rosyjskie służby". Jak mówił, dziś takie domysły są uprawnione.

"Nie ulegam im, to nie są moje domysły" - dodał, oceniając jednocześnie, że poprzez milczenie w tej sprawie i dochodzenie do wysokich stanowisk osób zamieszanych w aferę, PiS stracił mandat zaufania publicznego i mandat do sprawowania władzy.

"Nie chcecie, nie potraficie, boicie się wyjaśnić wszystkie kluczowe elementy tej afery - a to jest sprawa fundamentalnego bezpieczeństwa Polski, wyjaśnienie do spodu relacji między rosyjskimi służbami, politykami PiS, aferzystami, którzy zarabiali na imporcie rosyjskiego węgla" - mówił Tusk. Polityk wezwał też do ponadpartyjnej współpracy nad wyjaśnieniem sprawy.

autorzy: Grzegorz Bruszewski, Piotr Śmiłowicz, Mikołaj Małecki

mar/