Proces króla dopalaczy. Zeznawał mężczyzna, który produkował narkotyk "zombie"

2022-10-18 18:22 aktualizacja: 2022-10-19, 09:52
Przestępcy produkowali narkotyki w laboratorium Fot. PAP/Rafał Guz
Przestępcy produkowali narkotyki w laboratorium Fot. PAP/Rafał Guz
Przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga trwa proces Jana S. tzw. króla dopalaczy, oskarżonego o kierowanie grupą handlującą dopalaczami, narażanie życia i zdrowia ponad 16 tysięcy osób, z czego 5 zmarło. We wtorek zeznawał Adam L., który miał zajmować się produkcją substancji alpha PVP potocznie zwanej narkotykiem "zombie" czy "flakką".

We wtorek w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga odbyła się kolejna rozprawa w procesie "króla dopalaczy". W jej trakcie sędzia m.in. odczytała protokoły z przesłuchań Adama L. Wynika z nich, że mężczyzna zajmował się produkcją substancji odurzającej.

Adam L. przyznał w sądzie, że był klientem sklepu z dopalaczami, a po jakimś czasie nauczył się syntezować substancję o nazwie alpha PVP potocznie zwanej narkotykiem "zombie" lub "flakką".

"Wiedziałem jak tą jedną, konkretną substancję zrobić. Recepturę zobaczyłem w filmiku zamieszczonym w internecie" - mówił przed sądem.

Z jego wyjaśnień wynika, że na początku udało mu się zsyntezować 5 gramów tego narkotyku, a po jakimś czasie nawiązał współpracę dotyczącą jego produkcji. Alpha PVP miała powstawać w laboratorium, na które przerobiono jeden z budynków w Myślenicach.

Adam L. przyznał, że zażywał wytwarzaną przez siebie substancję. "Oddziaływanie środka, który kupowałem wcześniej, a tego, który wytwarzałem było podobne" - mówił. Dodał, że to "najgorszy w oddziaływaniu narkotyk", a jednym z objawów po jego zażyciu było bardzo silne pobudzenie i "momentami odrealnienie".

Adam L. stwierdził też, że umówił się na wyprodukowanie za pieniądze 80 kilogramów tej substancji, ale ostatecznie wytworzył jej około 4-6 kilogramów. Wskazał, że w sprawie produkcji alphy PVP kontaktował się z różnymi osobami, ale nie z oskarżonymi i że "nigdy nie widział oskarżonych". Dodał, że narkotyk syntezował z dowożonych mu chemikaliów. Adam L. zeznawał zdalnie.

Jan S. odpowiada za popełnienie 17 przestępstw

Proces przeciwko Janowi S., jego ojcu Jackowi S., partnerce "króla dopalaczy" Paulinie C. i mężczyźnie, który miał zakładać konta służące do prania pieniędzy z dopalaczy rozpoczął się w marcu 2021 roku.

Jan S. odpowiada w nim za popełnienie 17 przestępstw, w tym kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą zajmującą się wprowadzeniem do obrotu, głównie w drodze sprzedaży internetowej, szczególnie niebezpiecznych dla zdrowia lub życia środków zastępczych zawierających substancje o działaniu psychoaktywnym, a także wytwarzania oraz udzielania takich środków.

Ponadto Jan S. odpowiada przed sądem za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia ponad 16 tysięcy osób, wprowadzenia do obrotu ponad 350 kilogramów dopalaczy, nabycie znacznej ilości substancji psychotropowych, pranie brudnych pieniędzy, nakłanianie do pośrednictwa w obrocie dopalaczami, a także zmuszanie lub pomocnictwo do posługiwania się fałszywymi dokumentami tożsamości.

Aktem oskarżenia objęto również partnerkę Jana S. - Paulinę C., której prokuratura zarzuca blisko czteroletni udział w procederze wprowadzania do obrotu niebezpiecznych substancji, a także przestępstwo prania brudnych pieniędzy, ojca Jana S. - Jacka S., z zawodu adwokata, któremu w toku śledztwa przedstawiono zarzuty prania brudnych pieniędzy oraz mężczyznę, który na potrzeby przestępczego procederu udostępniał grupie Jana S. swoje rachunki bankowe oraz utworzył na terenie Słowacji spółkę handlową, której operacje finansowe miały ukryć stwierdzenie przestępczego pochodzenia środków pieniężnych.

"Król dopalaczy" był poszukiwany dwoma listami gończymi

Z aktu oskarżenia wynika, że "król dopalaczy" pośrednio przyczynił się do śmierci 16-letniego Filipa z Warszawy, 15-letniego Damiana z Biłgoraju, 23-letniego Artura z Radomia i dwóch młodych Polaków: Mateusza i Krystiana, których ciała 12 lutego 2018 roku ujawniono w Rugby w Wielkiej Brytanii. 18-letni Bartek ze Świdnika i Ania ze Strzelec Opolskich zostali odratowani w szpitalu. Wszyscy zatruli się fentanylem zawartym w jednym ze sprzedawanych specyfików.

"Król dopalaczy" był poszukiwany dwoma listami gończymi, w tym Europejskim Nakazem Aresztowania. Ukrywał się głównie w Holandii. Był tam nawet zatrzymywany w maju 2018 r., ale tamtejszy sąd nie zgodził się na jego aresztowanie i wyznaczył kolejny termin posiedzenia. W międzyczasie "król" zniknął. Został zatrzymany 3 stycznia 2020 r. w Milanówku, w okolicach domu swoich rodziców i od tamtej pory przebywa w areszcie śledczym.

Następny termin rozprawy "króla dopalaczy" sąd wyznaczył na 26 października.

Jan S. jest oskarżony także w innym procesie, który toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Odpowiada w nim m.in. za podżeganie do zabójstwa ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, prokuratora i policjantów, którzy rozbili grupę handlującą używkami.

Autor: Aleksandra Kuźniar

mar/