Polityczne trzęsienie ziemi we Włoszech. Media o ujawnionych nagraniach: "rosyjska ruletka Berlusconiego"

2022-10-20 11:06 aktualizacja: 2022-10-20, 21:44
Silvio Berlusconi i Władimir Putin Fot.  ALEXEI DRUZHININ/SPUTNIK/KREMLIN / POOL PAP/EPA
Silvio Berlusconi i Władimir Putin Fot. ALEXEI DRUZHININ/SPUTNIK/KREMLIN / POOL PAP/EPA
"Rosyjska ruletka", Silvio Berlusconi "stoi po stronie Putina" i wywołuje polityczne trzęsienie ziemi, były premier "rozbija wszystko" - to tytuły z czołówek czwartkowych włoskich gazet, które opisują skandal, jaki wybuchł po ujawnieniu nagrania z wypowiedziami lidera Forza Italia ze spotkania z parlamentarzystami tego ugrupowania. Chodzi o słowa broniące Putina i atakujące Wołodymyra Zełenskiego.

Silvio Berlusconi to mający obecnie 86 lat były trzykrotny premier Włoch i do niedawna eurodeputowany. Mandat na posła Parlamentu Europejskiego zdobył w 2019 roku. Zasiadał tam w EPP - Europejskiej Partii Ludowej, do której z Polski należą politycy PO, a której przewodniczącym był do niedawna Donald Tusk. Obecnie, po wrześniowych wyborach Berlusconi został włoskim senatorem.

Słowa, atakujące prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i w obronie Władimira Putina zostały rozpowszechnione w przeddzień rozpoczęcia konsultacji w sprawie powołania nowego rządu centroprawicy, z Forza Italia jako koalicjantem.

Media zgodnie podkreślają, że sprawa ta utrudnia powołanie gabinetu, na czele którego ma stanąć Giorgia Meloni, liderka konserwatywnego ugrupowania Bracia Włosi.

Na nic nie zdają się tłumaczenia Berlusconiego, który w czwartek wieczorem zadzwonił do dziennikarza programu informacyjnego w swojej telewizji Mediaset.

"Przyjaciel Putina"

Najpierw konsternację wywołały słowa byłego premiera, który w pierwszym ujawnionym fragmencie przyznał, że odnowił kontakty z prezydentem Rosji i określił się jako jeden z jego przyjaciół.

"Podarował mi 20 butelek wódki na urodziny" 29 września - wyjawił Silvio Berlusconi parlamentarzystom. Dodał, że odwdzięczył mu się skrzynką wina Lambrusco.

Następnie do włoskich mediów dotarła dalsza część słów lidera Forza Italia, który przedstawił własną wizję wojny na Ukrainie i ocenę Zełenskiego.

"W 2014 roku w Mińsku na Białorusi podpisano porozumienie o pokoju między Ukrainą i dwiema nowo uznanymi republikami w Donbasie z zobowiązaniem, że żadna ze stron nie zaatakuje drugiej. Ukraina posłała do diabła ten traktat rok później i zaczyna atakować granice dwóch republik. W obu są ofiary wśród żołnierzy, mówią mi między 5 a tysiącami" - stwierdził.

Następnie polityk i magnat medialny oświadczył, że władze Ukrainy trzykrotnie zwiększyły liczbę ataków na dwie republiki, które - według rekonstrukcji Berlusconiego - wysłały swoich przedstawicieli na rozmowy z Putinem; ci zaś mieli poprosić: "broń nas".

Putin "jest przeciwny wszelkiej inicjatywie, opiera się, spotyka się z naciskiem ze strony całej Rosji. I wtedy postanawia rozpocząć operację specjalną. Wojska miały wkroczyć na Ukrainę, w ciągu tygodnia dotrzeć do Kijowa, obalić pracujący rząd i ustanowić nowy, już wybrany przez mniejszość ukraińską" - mówił były premier.

Według jego rekonstrukcji wojska rosyjskie, które weszły na Ukrainę "stanęły w obliczu oporu ze strony Ukraińców, którzy od trzeciego dnia zaczęli otrzymywać pieniądze i broń z Zachodu". Mówiąc o Zełenskim stwierdził zaś "zapomnijmy o nim".

W czwartek wieczorem Berlusconi zadzwonił do studia swojej telewizji Mediaset i wyjaśnił, że jego słowa były "wyrazem zaniepokojenia" stanem relacji między Rosją, Europą i Zachodem i zostały wyjęte z "szerszego kontekstu".

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)

mj/