31-letnia modelka konsekwentnie milczy na temat przyczyn rozpadu jej małżeństwa. Jedyną prawdopodobną wskazówką, którą prasa szybko zauważyła był polubiony przez nią tweet, w którym autor z niedowierzaniem stwierdził, że Sebastian Bear-McClard ją zdradzał.
Część mediów koncentrujących się na prywatnym życiu gwiazd, potraktowała użycie przez Ratajkowski emotikonki oznaczającej sympatię, jako potwierdzenie ich przypuszczeń oraz komentarz celebrytki. Innego oczekiwać zresztą nie należy, bowiem modelka nie zamierza poruszać tego tematu. W niedawnym wywiadzie dla magazynu „Harper’s Bazaar” wyjaśniła, że postępuje tak z uwagi na swojego rocznego syna. Poza tym po tylu latach spędzonych w show-biznesie wie, że każda najmniejsza wzmianka może zostać wyrwana z kontekstu i zacząć żyć własnym życiem. Sylvester Apollo Bear nie powinien zaś być jej zdaniem ofiarą rozstania swoich rodziców. Dlatego jedyne, czym decyduje się dzielić to emocje, jakie w ostatnim czasie jej towarzyszą.
„Czuję złość, smutek, podekscytowanie. Każdy dzień jest inny. Jedyną dobrą rzeczą jest to, że odczuwam wszystkie te emocje, ponieważ pozwala mi to wierzyć, że wszystko będzie dobrze” – przyznaje. Dodaje, że status singielki jest dla niej czymś nowym. Zwykle przechodziła ze związku do związku. Była to też forma ochrony, bo bycie singielką w branży modowej do najłatwiejszych nie należy. Poza tym w tym okresie bardziej skoncentrowana była na spełnianiu oczekiwań innych niż na swoich potrzebach. Nie wiedziała, czego tak naprawdę chce od mężczyzny. Dlatego dopiero teraz jest w stanie stwierdzić, że randkowanie sprawia jej przyjemność. Tym bardziej że już nie zaprząta sobie głowy tym, jak jest przez nich postrzegana.
„Należałam do grona dziewczyn, które chciały być wybierane. Sama nie byłam zbyt dobra w określeniu tego, co mi się podoba. Ciężko mi było iść na randkę i myśleć o tym, jak bardzo mi się ktoś podoba lub nie. Myślałam raczej o tym, jak sama jestem postrzegana, czego się ode mnie oczekuje. Na szczęście wyzbyłam się tego. Teraz mogę iść z kimś na kolację i już w trakcie spotkania wiem, które cechy, jakie zachowania odpowiadają mi lub nie” – wyznała, dodając, że mimo randek, o których prasa chętnie się rozpisuje, ona nie spieszy się z wchodzeniem w nową relację i cieszy się wolnością. Pocieszeniem może być przykład jej mamy. Jak wyznała modelka, zanim jej rodzice się poznali, jej mama będąc po 30. rozwiodła się i wspomina ten czas, jako jeden z najlepszych w jej życiu. „To był dla niej wspaniały okres, w którym wolność szła w parze z dorosłością. Spodziewam się, że i dla mnie będzie wspaniały, nawet jeśli teraz nie postrzegam go w ten sposób” – przyznała.
W najbliższym czasie jej życie uczuciowe może jednak zejść na dalszy plan. Ratajkowski rusza z autorskim podcastem, którym ponownie chce udowodnić, że ma do zaoferowania coś więcej niż ładną twarz i nienaganną sylwetkę. Chce być traktowana poważnie, jako kobieta żywo zainteresowana feminizmem, polityką, kulturą. Jako pisarka, której nie definiuje sama tylko aparycja.
„Chcę móc bawić się tym, w jaki sposób pokazuję się światu. Bez poczucia, że jestem złą czy dobrą feministką” – podkreśla w rozmowie.
Zapytana o to, czy czuje się odpowiedzialna za to, że jej forma prezentacji – czyli przede wszystkim atrakcyjne zdjęcia z rautów, w pięknych kreacjach i pełnym makijażu - przyczynia się do podtrzymywania utartych i szkodliwych standardów, w kontrze zadaje pytanie, czy gdyby przestała publikować swoje zdjęcia w mediach społecznościowych, czy to by coś zmieniło? Zauważa też, że publikowanie ładnych zdjęć, epatowanie pięknem i seksapilem, oznacza realne, materialne zyski.
„Nie zrzucam z siebie odpowiedzialności. Wiem tylko, że nie sprzedałabym tylu książek, gdybym tego nie robiła. Tak działa ten świat. Wszyscy żyjemy w systemie, z którym nie zawsze się zgadzamy” – puentuje. (PAP Life)
kgr/