Przyjmowanie jodku potasu, zanim dojdzie do skażenia, nie ma sensu. Jeżeli będzie informacja, że takie skażenie nam grozi, to wtedy należy się udać do punktu magazynowania i otrzymamy tam odpowiednią dawkę – powiedział w poniedziałek wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.
Wiceszef resortu w poniedziałek był gościem TVP 1. Został zapytany, kiedy przyjmować jodek potasu.
Kraska wyjaśnił, że w razie wybuchu jądrowego czy skażenia w wypadku awarii elektrowni atomowej.
"Gdy jest takie niebezpieczeństwo, to przyjęcie jodku potasu zablokuje tarczycę i nie wychwyci ona radioaktywnego jodu, ale przyjmowanie jodku potasu zanim dojdzie do skażenia, nie ma sensu" – powiedział.
Podkreślił, że profilaktyczne przyjmowanie jodku potasu "może wyrządzić dość duże szkody, na przykład w przypadku nadczynności tarczycy".
"Jeżeli będzie informacja, że takie skażenie nam grozi, wtedy powinniśmy się udać do punktu, gdzie ten jodek potasu jest magazynowany i otrzymamy tam odpowiednią dawkę" – dodał.
Zapewnił, że jodku potasu dla nikogo nie zabraknie, a odpowiednio wystarczające ilości są zmagazynowane.
"Nie chcieliśmy, aby jodek potasu trafił bezpośrednio do obywateli i każdy miał go w domu. Niestety, fake newsy pojawiające się w internecie mogłyby spowodować, że niepotrzebnie byśmy przyjmowali tę tabletkę, która naprawdę nie jest substancją obojętną dla naszego organizmu. Tylko jeżeli jest taka potrzeba, to należy ją przyjąć".(PAP)
Autorka: Agnieszka Gorczyca
mar/