"Wspominam Pana Franciszka bardzo dobrze, ponieważ zawsze chciałem być Gustlikiem. Kiedy królowali 'Czterej pancerni', to wszyscy byli się aby być albo Jankiem albo Grigorijem, Tomkiem nikt specjalnie nie chciał być, a Gustlika wybierali ci najwięksi i najsilniejsi" – powiedział w rozmowie z PAP Wojciech Adamczyk, reżyser serialu "Ranczo", wykładowca Akademii Teatralnej.
Podkreślił, że "miał to szczęście, że tych 'Czterech pancernych': Janusza Gajosa, Włodzimierza Pressa i Franciszka Pieczkę udało mu się mieć przed kamerą".
"Franciszek Pieczka to wielki aktor, ale w tej wielkości była niezwykła skromność i ciepło. Jak zaczynał mówić tym swoim tubalnym głosem to można było się spodziewać, że zaraz padną jakieś cierpkie stwierdzenia, albo będzie złośliwy. Ale tego w nim nie było" - wyjaśnił w rozmowie z PAP.PL.
Jego zdaniem podczas pracy na planie filmowym nigdy nie było czegoś, co by sprawiało przykrość czy jakiś dyskomfort. Tym bardziej, że jak dodał - praca na planie filmowym jest trudna, jest mało czasu, i bywa, że dane ujęcie trzeba wielokrotnie powtarzać.
Franciszek Pieczka nie był początkowo przewidywany do serialu "Ranczo".
"Pojawił się w drugim sezonie w 2006 r., kiedy okazało się, że choroba zabiera Leona Niemczyka. On już nie mógł grać, baliśmy się, że w ogóle będzie problem ze zdjęciami i pan Franciszek zgodził się wziąć na siebie rolę brata, jednocześnie z takimi zastrzeżeniami, że jeżeli pan Niemczyk nie będzie mógł czegoś zagrać, to wariant scenariusze przewiduje, że pan Franciszek będzie dialogował" - powiedział.
"Praca z panem Franciszkiem to była rozkosz, zawsze tekst na pamięć, doskonale przygotowany, z własnym pomysłem" - ocenił.
Według Adamczyka, Pieczka „pięknie się zachował, bo nie tylko zawodowo partnerował panu Leonowi, ale też jak człowiek się normalnie nim opiekował”.
"Na tej ławeczce mieliśmy Piotrka Pręgowskiego, liryczno-naiwnego prostaczka, bardzo dobre sylwetki Bogdana Kalusa i Maćka Maciejewskiego i był pan Franciszek Pieczka, który miał w sobie jakąś tajemnicę, dziwną metafizykę, chyba dlatego grał w tylu filmach Jana Jakuba Kolskiego. Zostanie w nas pamięć o wspaniałym artyście i wspaniałym człowieku, to połączenie nie jest oczywiste, a jemu się udało" - podsumował Adamczyk.
Franciszek Pieczka urodził się 18 stycznia 1928 r. w Godowie na Górnym Śląsku. Był jednym z najbardziej lubianych polskich aktorów, odtwórcą ról m.in. w filmach "Żywot Mateusza" i "Austeria" i niezapomnianym Gustlikiem z serialu "Czterej pancerni i pies".
Zagrał także w tak głośnych filmach jak m.in. "Perła w koronie" Kazimierza Kutza (1971), "Wesele" Andrzeja Wajdy (1972), "Chłopi" Jana Rybkowskiego (1973). Pieczka zagrał również pamiętne role starego Kiemlicza w "Potopie" Jerzego Hoffmana (1974) i niemieckiego fabrykanta Mullera w "Ziemi obiecanej" Andrzeja Wajdy (1974).
W 2011 r. Pieczka został odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla kultury narodowej. W 2015 r. został laureatem Polskiej Nagrody Filmowej Orła za Osiągnięcia Życia. W 2017 r. został odznaczony Orderem Orła Białego. Stowarzyszenie Filmowców Polskich w ubiegłym roku uhonorowało aktora Nagrodą Specjalną SFP za całokształt pracy twórczej.
Franciszek Pieczka zmarł 23 września w wieku 94 lat.
Autorka: Agnieszka Gorczyca
js/