Miał pobić ofiarę i wyrzucić ją przez okno z przywiązanym do szyi telewizorem. Ruszył powtórny proces

2022-11-03 13:23 aktualizacja: 2022-11-03, 16:15
Kodeks karny, Fot. PAP/Tomasz Waszczuk
Kodeks karny, Fot. PAP/Tomasz Waszczuk
Przed Sądem Okręgowym w Słupsku rozpoczął się ponowny proces 45-letniego oskarżonego o zabójstwo Jacka B. poprzez wypchnięcie go z pokoju hotelowego z przywiązanym do szyi telewizorem. Sprawę wywierania przez oskarżonego wpływu na zeznania świadka Anny T. sąd wyłączył do odrębnego rozpoznania.

Piotr Ogrodniczuk (oskarżony w oświadczeniu zgodził się na podawanie swoich danych osobowych - PAP) został doprowadzony z aresztu przed Sąd Okręgowy w Słupsku w województwie pomorskim, w którym rozpoczął się jego ponowny proces. Skład orzekający, któremu przewodniczy sędzia Aleksandra Szumińska, pozostał niezmieniony. Wnioski o jego zmianę, które 24 października br. przed rozpoczęciem przewodu sądowego złożyli adwokaci Piotra Ogrodniczuka i Anny T., zostały odrzucone.

45-latek jest oskarżony o zabójstwo Jacka B. Prokuratura zarzuciła mu, że 23 listopada 2018 r. bił ofiarę po całym ciele i wypchnął z okna pokoju hotelowego na trzecim piętrze z przywiązanym do szyi telewizorem. Mężczyzna w wyniku wielonarządowych obrażeń zmarł dzień później. Na oskarżonym ciąży także zarzut wywierania wpływu na zeznania świadka. To w części dotyczącej tych zarzutów Sąd Apelacyjny w Gdańsku w kwietniu 2022 r. uchylił wyrok pierwszej instancji i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia.

Przed sądem pierwszej instancji odpowiadał także za krótkotrwałe użycie samochodu i prowadzenie go po pijanemu. W części dotyczącej tych zarzutów wyrok sześciu miesięcy pozbawienia wolności jest prawomocny. Piotr Ogrodniczuk w tymczasowym areszcie przebywa od blisko 4 lat.

W poniedziałek, postanowieniem sądu, do odrębnego rozpoznania wyłączona została sprawa wywierania przez oskarżonego wpływu na świadka Annę T. Ponieważ jest to przestępstwo popełnione przeciwko wymiarowi sprawiedliwości Annie T. nie przysługuje status pokrzywdzonej i w związku z tym adw. Bartłomiej Tutak stracił uprawnienia do jej reprezentowania. Stosowne pismo mecenas otrzymał na korytarzu sądowym przed rozprawą.

Ruszył proces wyłącznie o zabójstwo.

Zarzuty z aktu oskarżenia odczytał prokurator Prokuratury Okręgowej w Słupsku Marek Buchwald. Ojciec oskarżonego skorzystał z prawa do odmowy składania zeznań. Na sali rozpraw w charakterze publiczności obecny był także 26-letni syn Piotra Ogrodniczuka.

Oskarżony nie przyznał się do zabójstwa. "Odmawiam składania wyjaśnień, odpowiedzi na pytania" – powiedział w sądzie.

Sędzia Szumińska odczytała więc protokoły z przesłuchań Piotra Ogrodniczuka w postępowaniu przygotowawczym oraz wyjaśnień składanych w procesie, który w pierwszej instancji był niejawny.

Oskarżony wyjaśniał w nich, że przed zdarzeniami z 23 listopada wyszedł z detoksu. Odebrał go kolega Łukasz M., miał mu załatwić pracę w Krępie w warsztacie samochodowym. To przez niego poznał Annę T. Pojechali do niej i jej partnera. Tam pojawił się alkohol, choć Piotr Ogrodniczuk wyjaśniał, że nie pił, bo "robił za szofera". Między Anną a Łukaszem doszło do kłótni i wówczas mężczyzna miał pożyczyć samochód Ogrodniczukowi, by ten zabrał Annę. Kobieta chciała jechać do koleżanki. Nie odbierała telefonu, ale w tym czasie zadzwonił partner siostry Anny. Jacek B. był "podłamany", bo siostra Anny wyrzuciła go z domu. Mieszkał z kolegą w hotelu Słupsk. "Pojechaliśmy do niego, do hotelu. Jacek mówił, że i stąd go wyrzucą, bo nie płaci. Chciałem mu pomóc. (…) Nie miałem powodu, by go zabić" – wyjaśniał oskarżony.

W hotelu Jacek i Piotr pili alkohol. "My piliśmy obaj. Potem Jacek poszedł do swojego pokoju. (…) Nie pamiętam, ile spałem. Anka mnie obudziła, że Jacek wypadł z okna. Żałuję, że się oddaliłem z tego miejsca, tak zadziałała moja psychika, a to zostało potraktowane jako ucieczka" – sędzia odczytywała składane wcześniej wyjaśnienia przez oskarżonego.

Ogrodniczuk miał mówić, że kilka tygodni po zatrzymaniu w areszcie siedział w celi z Kamilem P. "On opowiedział, że wie coś o tej sprawie, powiedział, że siedział na dołku z tym współlokatorem Jacka B. powiedział, że jest w stanie zeznać co widział, będąc z nim w celi, a widział jak kopał on i uderzał pięściami w ścianę celi, bo za tą ścianą była zatrzymana Anna T. Wykrzykiwał słowa: 'blondyna, jak piśniesz słowo, to dostaniesz tak, jak Jacek'" – zeznawał oskarżony.

45-latek w czwartek na pytanie sądu, czy zgodzi się na przeprowadzenie badania wariografem zgodnie z zaleceniem Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, powiedział, że nie, ponieważ był w ten sposób badany właśnie w postępowaniu przed gdańskim sądem.

Sędzia Szumińska poinformowała strony, że sąd zwróci się do komendanta głównego policji o zwolnienie dwóch funkcjonariuszy policji od obowiązku zachowania tajemnicy i zezwolenie im na udzielenie sądowi wiadomości stanowiących informacje niejawną o prowadzonych czynnościach z zatrzymaną Anną T. od 23 listopada 2018 r. do 24 listopada 2018 r., w trakcie których miała wskazać na sprawcę spowodowania śmierci Jacka B.

Ponadto sąd postanowił zwolnić adw. Bartosza Fieducika z tajemnicy adwokackiej i wezwać go na świadka, którym stał się, w ocenie sądu, po tym, jak w przerwie procesu rozmawiał z Anną T. i nagrał tę rozmowę. A także dopuścić dowód z opinii biegłego psychologa na okoliczność ustalenia poziomu umysłowego oskarżonego i czy oskarżony posiada cechy osobowości, które predysponowałyby go do popełnienia zarzucanej mu zbrodni zabójstwa.

Kolejny termin rozprawy planowany jest na 17 listopada. Zeznawać ma Anna T. (PAP)

autorka: Inga Domurat

kw/