W Egipcie rozpoczął się szczyt COP27

2022-11-06 19:39 aktualizacja: 2022-11-07, 10:46
Egipskie Centrum Klimatyczne. Fot. PAP/Agency/ABACAPRESS.COM
Egipskie Centrum Klimatyczne. Fot. PAP/Agency/ABACAPRESS.COM
Delegaci z blisko 200 krajów przybyli w niedzielę do Szarm el-Szejk w Egipcie na 27. konferencję ONZ w sprawie zmian klimatu COP27, gdzie będą dyskutować m.in. o rekompensatach szkód związanych z globalnym ociepleniem dla biedniejszych krajów. Ten kontrowersyjny temat został umieszczony w porządku obrad po raz pierwszy od czasu rozpoczęcia rozmów klimatycznych dekady temu.

Światowe rządy mają nadzieję utrzymać cel uniknięcia najgorszych skutków globalnego ocieplenia, nawet w czasie wysypu innych kryzysów - od wojny w Europie po gwałtownie rosnącą inflację, które skupiają na sobie międzynarodową uwagę.

Na zeszłorocznym szczycie COP26 w Glasgow państwa o wysokich dochodach, w tym Stany Zjednoczone i kraje Unii Europejskiej, zablokowały propozycję stworzenia organu rekompensującego finansowo szkody spowodowane zmianami klimatu, za które kraje rozwijające się ponoszą nikłą odpowiedzialność. Jednak presja dotycząca rozwiązania problemu rośnie wraz z rosnącymi rozmiarami katastrofy klimatycznej, obejmującymi choćby tegoroczne powodzie w Pakistanie. Spowodowały one szkody szacowane na ponad 30 mld dolarów i pozbawiły dachów nad głowami setki tysięcy osób - przypomniała agencja Reutera.

"Włączenie tego tematu do programu (rekompensaty za zmiany klimatyczne - PAP) odzwierciedla poczucie solidarności z ofiarami katastrof klimatycznych" - powiedział minister spraw zagranicznych Egiptu Samih Szukri na sesji plenarnej COP27.

Rozmowy klimatyczne rozpoczynają się pod chmurą sceptycyzmu wobec tego, czy światowe rządy robią wystarczająco dużo, aby rozwiązać problem globalnego ocieplenia - skomentował Reuters.

Najnowszy raport ONZ dotyczący zmian klimatu wykazał, że globalne emisje zanieczyszczeń wzrosną o 10,6 proc. do 2030 roku w stosunku do ich poziomu z 2010 roku. Naukowcy uważają, że emisje te powinny spaść o 43 proc. do 2030 roku, aby możliwe było ograniczenie wzrostu światowych temperatur do 1,5 st. Celsjusza powyżej średniej sprzed nadejścia epoki przemysłowej. Po przekroczeniu tej granicy wzrostu temperatur zmiana klimatu wymknie się spod kontroli - ocenili badacze.

Wiele krajów, w tym Stany Zjednoczone i państwa UE, wzywa do zwiększenia dostaw paliw kopalnych, aby pomóc w spadku cen konsumenckich energii. Jak zauważył Reuters, dążenie to może spowodować opóźnienia w światowych przemianach na rzecz czystszej energii. Delegaci na COP27 stoją ponadto w obliczu trudności związanych ze zbieraniem gotówki - podała agencja.

Budżety zachodnich krajów zostały uszczuplone przez ogromne wydatki na ochronę obywateli przed ekonomicznymi skutkami inwazji Rosji na Ukrainę. Jak dotąd, tylko dwa małe kraje zaoferowały finansowanie szkód, jakie dotknęły niezamożne państwa. Dania obiecała ok. 13 mln dolarów, a Szkocja ok. 2,3 mln dolarów. Dla porównania, zgodnie z niektórymi badaniami szkody związane ze zmianami klimatu osiągną 580 mld dolarów do 2030 roku.

Na tegorocznym szczycie COP27 Polskę reprezentuje m.in. prezydent Andrzej Duda. Wezmą w nim udział światowi przywódcy, w tym prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. Do Szarm el-Szejk nie przybędą prezydent Chin Xi Jinping, premier Indii Narendra Modi i prezydent Rosji Władimir Putin.

Autorka: Katarzyna Łukasiewicz (PAP)

kgr/