Morissette i Rodrigo miały stanąć na scenie w Los Angeles w sobotę 5 listopada. Ta pierwsza jednak się nie pojawiła, więc 19-letnia amerykańska gwiazda popu musiała zaśpiewać sama. Teraz Morissette wyjaśniła powód swojej nieobecności. Jak się okazuje, nie chodziło o nagłą niedyspozycję zdrowotną czy inne zdarzenie losowe. W opublikowanym na Instagramie oświadczeniu 48-letnia kanadyjska gwiazda stwierdziła, że przemysł muzyczny od lat dyskryminuje kobiety, a ona nie chce już już uczestniczyć w tej patologii. Dlatego zbojkotowała tegoroczną galę Rock and Roll Hall of Fame.
„Spędziłam dziesięciolecia w branży, która jest nastawiona antykobieco. Tolerowałam w tym czasie protekcjonalność i brak szacunku, poniżanie, lekceważenie, łamanie umów, brak wsparcia, wyzysk, przemoc psychiczną (i nie tylko taką) przez całą moją karierę” - napisała we wstępie Morissette. Po czym stwierdziła, że wcześniej tolerowała takie sytuacje, ponieważ chciała dotrzeć do ludzi, którzy mogli zapewnić jej sukces, ale na obecnym etapie życia nie ma już potrzeby kontynuowania tych upokorzeń i nie chce spędzać czasu w "środowisku, które ogranicza kobiety”.
Alanis Morissette pierwszy album wydała w roku 1991, ale jej wielka kariera rozpoczęła się cztery lata później po nagraniu płyty „Jagged Little Pill”. Krążek zebrał entuzjastyczne recenzje i odniósł ogromny sukces - sprzedał się on w liczbie ponad 33 mln egzemplarzy na całym świecie i został nagrodzony Grammy w kategorii album roku. W 2017 roku, na podstawie piosenek z tej płyty, powstał rockowy musical pod tym samym tytułem. Zdobył piętnaście nominacji do nagrody Tony.
Artystka nagrała 10 płyt. Najnowsza, zatytułowana „The Storm Before the Calm”, ukazała się 17 czerwca tego roku. Jest to album z muzyką medytacyjną, bo Morissette od pewnego czasu praktykuje buddyzm. Gwiazda ma też spore dokonania aktorskie. Zagrała m.in. w komedii „Dogma” Kevina Smitha z 1999 roku i w adaptacji powieści Philipa K. Dicka „Radio Free Albemuth” w reżyserii Johna Alana Simona. (PAP Life)
kgr/