Niesprzątnięte liście, porozrzucane śmieci, butelki na ławkach, fontanna, która przypomina raczej zabrudzone ściek uliczny – tak wygląda plac Pięciu Rogów mający być w zamyśle władz stolicy fragmentem Nowego Centrum Warszawy.
- "Miało być to miejsce relaksu, a jest nie wiadomo, co. Plac Pięciu Rogów wygląda jak śmietnik pięciu rogów, jak zarośnięty drzewami pas startowy, na którym z betonowych płyt wystają kikuty drzew, a sadzawka jest, jak ściek uliczny" – mówi Janusz Sujecki.
Podkreśla, że "nie można majstrować przy żywym mieście zabytkowym”. „Jeżeli ktoś znajdzie stare zdjęcie, na którym są np. ładne latarnie, to wówczas można je przywrócić. Natomiast nie można na siłę wprowadzać elementów zieleni, sadzić drzew, tam gdzie nigdy ich nie było" - podkreśla.
Plac Pięciu Rogów otwarto 5 lipca br. Od tego czasu mogą tędy jeździć jedynie autobusy komunikacji miejskiej. Wyjątkiem są auta ze specjalnymi identyfikatorami NC, które wydaje Zarząd Dróg Miejskich.
Na przebudowanym placu posadzono 22 klony polne o wysokości dziewięciu metrów każdy.
Inwestycja kosztowała ok. 15 mln zł. (PAP)
js/