Wiceszef fundacji WiD: poszukiwania mogił Polaków zamordowanych przez UPA na Ukrainie jeszcze w tym roku lub wiosną

2022-11-11 08:39 aktualizacja: 2022-11-11, 12:21
Archeolodzy pracujący w zbiorowej mogile na tzw. trupim polu w rejonie wsi Ostrówki na Ukrainie. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Archeolodzy pracujący w zbiorowej mogile na tzw. trupim polu w rejonie wsi Ostrówki na Ukrainie. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Poszukiwania mogił Polaków zamordowanych przez UPA na Ukrainie rozpoczną się jeszcze w tym roku lub wiosną - powiedział PAP Maciej Dancewicz, wiceprezes zarządu Fundacji Wolność i Demokracja, zajmującej się m.in. poszukiwaniami miejsc pochówku Polaków na Kresach i ich upamiętnianiem.

Polska Agencja Prasowa: Gdzie mają toczyć się poszukiwania zamordowanych Polaków, na które zgodę uzyskała Fundacja Wolność i Demokracja?

Maciej Dancewicz: Poszukiwania obejmą miejsce zbrodni na Polakach, mieszkańcach wsi Puźniki na Podolu, w dawnym województwie tarnopolskim, niedaleko Buczacza. Przed wojną wieś zamieszkiwana była niemal w całości przez ludność polską. Liczyła blisko 1000 mieszkańców, o dosyć specyficznej historii, bo w znacznej mierze wywodzących się z tzw. szlachty zagrodowej, pielęgnującej polskie tradycje.

Latem 1944 r. obszar ten został opanowany przez wojska sowieckie, które wyparły cofających się Niemców. Sowieci mobilizując wtedy większość mężczyzn do tzw. Armii Berlinga, praktycznie pozbawili mieszkańców obrony, przed operującymi na tym terenie oddziałami UPA, które już wcześniej atakowały wieś, paląc kilkanaście domów i zagród.

W nocy z 13 na 14 lutego 1945 r. Puźniki zostały otoczona przez UPA. Wymordowano między 80-100 Polaków, głównie kobiet i dzieci. Akta śledztwa sowieckiego mówią o około 80 ofiarach, ale do tej liczby nie wliczono osób, których ciał nie odnaleziono.

Kilka dni po zbrodni przerażeni mieszkańcy opuścili swoje domy na zawsze i przenieśli się do Buczacza, bądź Koropca nad Dniestrem. Latem 1945 roku wszyscy zostali wywiezieni na Zachód na tzw. Ziemie Odzyskane, głównie do Niemysłowic w województwie opolskim i Ratowic na Dolnym Śląsku.

Dziś wieś Puźniki nie istnieje. Została rozebrana przez władze sowieckie kilka lat po wojnie. Pozostały jedynie pojedyncze punkty odniesienia, m.in. charakterystyczne dla takich miejsc pozostałości dawnych sadów owocowych, główna, bita droga przez wieś, ocalała kaplica z Matką Boską, stojąca nieopodal nieistniejącego kościoła oraz wiejski cmentarz. Ofiary zbrodni zostały upamiętnione pomnikami w miejscowościach zamieszkałych po wojnie przez byłych mieszkańców Puźnik oraz na Pomniku Rzezi Wołyńskiej w Warszawie.

Fundacja Wolność i Demokracja działając w porozumieniu z lokalnymi władzami oraz potomkami byłych mieszkańców wsi od kilku lat prowadzi starania o uporządkowanie cmentarza, który przez kilkadziesiąt lat porósł bujnym lasem. Dzięki harcerzom z Chorągwi Łódzkiej ZHP oraz polskim harcerzom z Wołynia nekropolia praktycznie została oczyszczona z drzew i chaszczy. Wykonano też trwałe ogrodzenie. Dzięki temu udało się uratować kilkanaście kutych krzyży i kamiennych nagrobków. Na tym cmentarzu znajduje się też zbiorowa mogiła, w której przerażeni mieszkańcy pochowali swoich bliskich. Prace te prowadzono przy wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Instytutu Polonika.

Na cmentarzu zlokalizowana jest zbiorowa mogiła ofiar zbrodni z lutego 1945 r. Prawdopodobnie spoczywa w niej około 80 osób. Tego miejsca będziemy poszukiwać. Bezcennym wsparciem przy jej lokalizowaniu będą dla nas wspomnienia ocalonych oraz rysowane przez nich orientacyjne mapy.

PAP: W jakim stopniu decyzja Ukrainy o zgodzie na poszukiwania ofiar zbrodni wołyńskiej jest przełomem w dotychczasowej historii prób upamiętnienia pomordowanych Polaków?

M.D.: Już wcześniej Fundacja Wolność i Demokracja zwracała się do władz ukraińskich w celu podjęcia takich poszukiwań. Przez wiele lat wspólnie z ukraińskimi archeologami oraz polskimi harcerzami ze Lwowa prowadziliśmy poszukiwania i odnaleźliśmy wiele miejsc spoczynku żołnierzy WP, którzy polegli w walce z Niemcami w 1939 r. pod Lwowem, Jaworowem czy w Lasach Janowskich. Dzięki tej akcji udało się ekshumować szczątki ponad 130 żołnierzy m.in. ze słynnej 11 DP, która wsławiła się rozbiciem pułku pancernego SS „Germania”. Szczątki żołnierzy uroczyście pochowano na cmentarzu w Mościskach. Jednak prace poszukiwawcze i ekshumacyjne zostały w ostatnich latach wstrzymane, a strona ukraińska odmówiła wydawania zezwoleń.

W czerwcu br. za pośrednictwem Ambasady RP w Kijowie wystąpiliśmy do ukraińskiego Ministerstwa Kultury, z prośbą o zgodę na prowadzenie prac poszukiwawczych na terenie dawnej wsi Puźniki.

Na początku listopada otrzymaliśmy pozytywną odpowiedź, która pozwala nam na poszukiwania zgodnie z ukraińskimi przepisami, co zostało określone w przesłanym do nas piśmie. Prace będzie prowadzić koncesjonowana firma ukraińska, posiadająca zgodę na tego typu działania. Ważne i przełomowe jest to, że strona ukraińska zezwala na udział w poszukiwaniach specjalistów z Polski. Nie byłoby to możliwe bez wsparcia przedstawicieli władz Polski – Prezydenta, Premiera oraz Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, który osobiście poparł nasze działania.

W wypadku powodzenia prac poszukiwawczych, czego efektem byłoby odnalezienie zbiorowej mogiły, na kolejnym etapie, nastąpi ekshumacja i godny pochówek odnalezionych ofiar, tak jak miało to miejsc na przykład w Ostrówkach na Wołyniu. Tam podobnie jak w przypadku Puźnik z dawnej wsi pozostał jedynie cmentarz, który po latach uporządkowano i urządzono na nim mogiłę ofiar zamordowanych latem 1943 r. i ekshumowanych w latach 1992-2015 r.

PAP: Kiedy mogłyby się rozpocząć poszukiwania?

M.D.: Konieczne jest dopełnienie wszystkich formalności, które są bardziej skomplikowane ze względu na trwającą na Ukrainie wojnę. Na szczęście ten teren znajduje się z dala od frontu, tym niemniej ze zrozumiałych względów, trzeba liczyć się z pewnymi przeszkodami – godzina policyjna, ograniczenia w ruchu pomiędzy obwodami Ukrainy itp. Z optymizmem zakładamy, że poszukiwania mogłyby się rozpocząć jeszcze w tym roku. Wbrew pozorom są one łatwiejsze w czasie łagodnej zimy, gdy bujna roślinność nie przeszkadza w dotarciu na miejsce. Wydaje się jednak, że bardziej realne będzie rozpoczęcie tych działań wiosną 2023 r.

PAP: Czy zauważa Pan zmianę w stosunku strony ukraińskiej wobec naszych pragnień upamiętnienia ofiar zbrodni wołyńskiej?

M.D.: Z pewnością decyzja, którą otrzymaliśmy jest ważnym krokiem w kierunku uporania się z trudną historią polsko - ukraińską. Jestem pełen nadziei, że wzajemne bardzo dobre relacje obu Prezydentów, zaangażowanie polskich władz i zwykłych Polaków na rzecz Ukraińców i Ukrainy po rosyjskiej agresji, sprzyja przełamaniu dotychczasowego impasu w poszukiwaniach. Oczywiście nie jest tak, że nasza pomoc jest warunkowana jakimikolwiek oczekiwaniami wobec sąsiada.

Myślę, że społeczeństwa i władze naszych krajów zbliżyły się do siebie, wbrew interesom Rosji, która wcześniej próbowała torpedować takie wysiłki poprzez różne prowokacje bazujące na wrażliwości Polaków czy Ukraińców wobec wspólnej tragicznej historii. Takim przykładem było np. wysadzenie pomnika w Hucie Pieniackiej, czy też niegodne działania różnych grup po stronie polskiej, co przyczyniło się do zerwania współpracy i w efekcie uniemożliwiło dalsze ekshumacje i godny pochówek ofiar wojny. Mam nadzieję, że nie wrócimy do okresu sprzed rosyjskiej agresji. Takie inicjatywy to ważny krok do uregulowania wielu spornych spraw z poszanowaniem racji obu stron.

Zauważam, że od początku wojny nasi ukraińscy partnerzy mają większą empatię wobec polskiej wrażliwości historycznej. Dziś sami odkrywają zbiorowe groby ofiar ludobójstwa przeprowadzonego przez Rosjan. Ekshumują je i dokonują godnych pogrzebów. Polacy nie mieli takiej możliwości przez wiele dziesięcioleci. Jestem przekonany, że w tych ostatnich dniach wykuwa się zupełnie nowy standard relacji polsko – ukraińskich.(PAP)

Rozmawiał: Michał Szukała

dsk/