Wiceszef MSWiA: kiedyś władza dopuszczała do prowokacji podczas Marszu Niepodległości

2022-11-14 08:26 aktualizacja: 2022-11-14, 10:44
Marsz Niepodległości w Warszawie, Fot. PAP/Paweł Supernak
Marsz Niepodległości w Warszawie, Fot. PAP/Paweł Supernak
Kiedyś władzy zależało na tym, żeby pokazać, że Marsz Niepodległości to chuligani, jakiś skrajny margines sceny politycznej, że to miejsce niebezpieczne, że nie warto świętować w ten sposób . I wydaje się, że dopuszczano do tego typu prowokacji, bo władza nie reagowała na nie. To była błędnie przyjęta taktyka - powiedział wiceszef MSWiA Maciej Wąsik.

Wiceszef MSWiA w audycji Poranek Polskiego Radia 24 był m.in. pytany o to, czy podczas tegorocznego Marszu Niepodległości były próby prowokacji.

"Były próby prowokacji, chyba najwyraźniej było to widać w Warszawie, gdzie bojówki nazwijmy to radykalnie antypatriotyczne - KODowskie czy Obywatele RP próbowali dotrzeć do Marszu Niepodległości po to, żeby sprowokować jakąś reakcję agresywną uczestników. Na szczęście byliśmy na te działania przygotowani. Zgodnie z prawem Marsz Niepodległości jest już imprezą cykliczną, a w związku z tym nie można urządzać żadnych zgromadzeń bliżej niż 100 metrów od trasy marszu" - skomentował Wąsik.

Zaznaczył, że Policja zadziałała zdecydowanie, zgodnie z prawem.

"Przesunęła uczestników tych prowokacji tam gdzie prawo wskazuje, że powinni być" - dodał. Podkreślił, że były też inne próby. "Policja wykryła osoby, które miały różnego typu niebezpieczne narzędzia, które szykowały się do jakieś prowokacji. Na szczęście byliśmy naprawdę dobrze przygotowani" - dodał.

Podziękował wszystkim służbom i organizatorom m.in. straży Marszu za to, że było bezpiecznie.

Wąsik pytany był też o próby prowokacji ze strony Rosji czy Białorusi.

"Łatwo sobie wyobrazić taką prowokację w momencie kiedy Polska pomaga Ukrainie, stoi twardo po stronie kraju, który broni się przed Rosją, żeby np. gdyby ktoś spalił ukraińską flagę, wtedy ten obraz zostałby zniszczony przez taką prowokację" - odpowiedział. Zaznaczył, że do takich sytuacji było daleko, co zawdzięczamy działalności służb i organizatorów. Podkreślił, że część środowisk narodowych wręcz niosła ukraińskie flagi.

Odniósł się też do wcześniejszych Marszów Niepodległości, szczególnie w latach 2011-2012, kiedy to dochodziło do różnych sytuacji niebezpiecznych.

"Kiedyś władzy zależało na tym, żeby pokazać, że Marsz Niepodległości to chuligani, jakiś skrajny margines sceny politycznej, że to miejsce niebezpieczne, że nie warto świętować w ten sposób. I wydaje się, że dopuszczano do tego typu prowokacji, bo władza nie reagowała na nie. To była błędnie przyjęta taktyka" - powiedział wiceszef MSWiA. "My zupełnie inaczej zabezpieczamy tego typu wydarzenia" - dodał.

Ocenił, że wydaje się, że ówczesnej władzy zależało na takiej zadymie, zależało na tym, żeby Bartłomiej Sienkiewicz mógł powiedzieć "idziemy po Was". Przypomniał sytuację, kiedy to policjant po cywilnemu, na ulicy Wilczej, kopał jednego z demonstrantów w głowę. "Na szczęście on poniósł zasłużoną karę. Nie można tolerować takiego zachowania policji. Dziś policja zachowuje się zupełnie inaczej, zdecydowanie lepiej" - podkreślił. (PAP)

Autorka: Marta Stańczyk

kw/