Fundacja Wolność i Demokracja poinformowała, że 2 listopada uzyskała zgodę władz ukraińskich na rozpoczęcie prac archeologiczno-poszukiwawczych mogił Polaków zamordowanych przez oddział UPA w lutym 1945 roku w miejscowości Puźniki na Podolu, w dawnym województwie tarnopolskim.
Sellin o zgodzie Ukrainy na prace poszukiwawcze mogił Polaków: gest, idący w dobrym kierunku
Wiceminister kultury pytany w Studiu PAP o to, co ta decyzja mówi o relacjach polsko-ukraińskich w kontekście ludobójstwa wołyńskiego, odpowiedział: "Są po prostu lepsze - i to jest krok we właściwym kierunku. My o to, żeby móc poszukiwać miejsc, gdzie dziko pochowano ofiary rzezi wołyńskiej, szeroko rozumianej, bo nie tylko na Wołyniu ta rzeź się odbywała przeciwko Polakom, ale też potem wydobywać i dokonywać godnych pochówków, a potem upamiętnień trwałych, staraliśmy się od kilku lat".
"Ukraina nie była na to otwarta. Jakby chciała zapomnieć o tej sprawie. Natomiast po 24 lutego dużo się zmieniło, Ukraińcy zrozumieli w czasie wojny, którą Rosja przeciwko nim wszczęła, gdzie są prawdziwi przyjaciele. Okazało się, że najbardziej przyjaznym krajem, który - jak mówią niektórzy ukraińscy politycy - doprowadził do tego, że Ukraina w ogóle przeżyła te ostatnie miesiące, jest Polska. I wyciągają z tego wnioski, i uznają, że róże zaszłości z przeszłości należy jednak wyjaśniać, należy się przychylić do polskiej wrażliwości w tej sprawie i pozwolić na to, o co zabiegamy od lat" - mówił Sellin.
Przyznał, że ma nadzieję, iż ten proces się zacznie. "Nie wiem, jak szybko, bo oczywiście, jak trwa wojna, to trudno tam duże ekipy wysyłać do realizacji tego zadania. Rakiety rosyjskie spadają w różnych miejscach, nawet daleko od frontu, więc będziemy się do tego przygotowywać i w odpowiednim momencie te prace rozpoczniemy. To jest nasze zadanie, chcemy to zadanie wykonać, uważamy, że zgodnie z regułami naszej cywilizacji ludziom należy się godny pochówek i godne upamiętnienie. A bardzo często w miejscach, gdzie doszło do tej rzezi, gdzie doszło do ludobójstwa przeciwko Polakom, takich sytuacji nie ma. Nie ma godnych pochówków" - podkreślił.
Ocenił, że to jest "gest, ale idący w dobrym kierunku". "Będziemy zabiegać o wyjaśnianie z Ukraińcami tych spraw z przeszłości, przez całe lata. To na pewno nie będzie łatwe, mimo że tak się z Ukraińcami do siebie zbliżyliśmy. Ukraińcy jednak poszukują w przeszłości punktów odniesienia, sytuacji czy osób, z którymi chcą się utożsamiać. Niestety, nie zawsze w ostatnich latach to były osoby, z którymi naszym zdaniem powinni się byli utożsamiać i wynosić na pomniki, choćby osoby odpowiedzialne za ludobójstwo, osoby zaangażowane w skrajnie nacjonalistyczne organizacje ukraińskie, które dokonywały czystek etnicznych czy narodowych na terenie dzisiejszej Ukrainy Zachodniej. Z tym trzeba będzie się zmierzyć. Trzeba będzie z Ukraińcami spokojnie o tym dyskutować. Musimy to zrobić, bo przyszłość należy do sojuszu polsko-ukraińskiego. Jeżeli chcemy, żebyśmy byli podmiotowo traktowani w Europie, to dobrze by było, żebyśmy się do siebie zbliżyli. Jeżeli chcemy, żeby na trwałe wyeliminować zagrożenie imperializmu rosyjskiego w naszym regionie Europy, to musimy się trzymać razem. Zrozumieliśmy to, zwłaszcza w ostatnich miesiącach i różne kwestie z przeszłości, nie powinny nam w tym przeszkadzać. Myślę, że obie strony zaczynają to rozumieć i polska, i ukraińska" - wskazał wiceszef MKiDN. (PAP)
Rozmawiała: Anna Nartowska
Autorka: Katarzyna Krzykowska
mmi/