Wiceszef MSZ: w rozmowach z KE wszystko na papierze, bo w ustne deklaracje chyba nie można wierzyć

2022-11-15 08:05 aktualizacja: 2022-11-15, 12:07
Wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk, fot. PAP/ Marcin Obara
Wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk, fot. PAP/ Marcin Obara
Liczymy, że dojdzie do porozumienia z Komisją Europejską w sprawie KPO, ale wszystko teraz musimy mieć jasno określone na papierze, bo w ustne deklaracje chyba nie możemy wierzyć - podkreślił we wtorek wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk.

Arkadiusz Mularczyk w Polskim Radiu 24 był pytany o stan negocjacji Polski w sprawie KPO oraz o to, czy minister ds. europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk rzeczywiście zażądał od Komisji Europejskiej informacji na piśmie w sprawie stanu realizacji przez Polskę tzw. kamieni milowych.

Mularczyk przypominał, że wciąż ponosimy jako kraj np. gigantyczne koszty w związku z wojną na Ukrainie. "Te środki są nam potrzebne i myślę, że powinno nastąpić pewne opamiętanie wśród establishmentu europejskiego, który za namową partii opozycyjnych chce tu bardzo szkodzić rządowi" - zaznaczył wiceszef MSZ.

"Liczymy na opamiętanie, że dojdzie do porozumienia, ale wszystko musimy mieć jasno określone na papierze, bo w ustne deklaracje chyba nie możemy wierzyć" - dodał.

"Nie jesteśmy w stanie sobie pozwolić na żadne daleko idące zmiany w rządzie"

Mularczyk był dopytywany, czy rozważano "poświęcenie" za KPO ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, który nie chce żadnych ustępstw wobec KE, a wobec którego wniosek o wotum nieufności ma złożyć opozycja. Według wiceszefa MSZ "na obecnym etapie nie są możliwe głębokie rekonstrukcje w rządzie czy wyrzucanie kogoś z rządu". "To wiązałoby się z destabilizacją polityczną naszego obozu" - zauważył.

"W obecnym etapie nie jesteśmy w stanie sobie pozwolić na żadne daleko idące zmiany w rządzie. Jesteśmy w stanie wynegocjować środki w najbliższych tygodniach z KPO i wierzę, że jesteśmy w stanie wygrać kolejne wybory i wspólnie rządzić Polską" - podkreślił Mularczyk.

Rada Europejska na szczycie w grudniu 2020 zawarła porozumienie dotyczące perspektywy finansowej Unii Europejskiej na lata 2021-2027 i wartego 750 mld euro Funduszu Odbudowy, a także mechanizmu warunkowości - uzależniającego wypłatę danemu państwu członkowskiemu środków od przestrzegania w tym kraju praworządności. "Mechanizm warunkowości został ograniczony bardzo precyzyjnymi kryteriami. Przyjęte konkluzje blokują w przyszłości możliwość zmiany tych zasad wbrew Polsce" - mówił po negocjacjach premier.

W konkluzjach szczytu znalazły się zapisy mówiące m.in., że budżet UE, włączając Next Generation EU (Fundusz Odbudowy), musi być chroniony przeciwko wszelkiego rodzaju nadużyciom finansowym, korupcji, konfliktowi interesów, a samo ustalenie, że doszło do naruszenia zasady państwa prawnego nie wystarczy do uruchomienia mechanizmu blokowania środków finansowych dla państw członkowskich. Komisja Europejska - która ma uruchamiać mechanizm blokowania środków unijnych - opracuje i przyjmie wytyczne dotyczące sposobu w jaki będzie stosować rozporządzenie, w tym metodologii przeprowadzania swojej oceny.

Komisja Europejska na początku czerwca zaakceptowała polski Krajowy Plan Odbudowy, co było krokiem w kierunku wypłaty przez Unię Europejską 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy, jednak pieniądze nie zostały wypłacone. KE zaznaczyła, że polski KPO "zawiera kamienie milowe związane z ważnymi aspektami niezależności sądownictwa, które mają szczególne znaczenie dla poprawy klimatu inwestycyjnego i stworzenia warunków dla skutecznej realizacji" i że "Polska musi wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte przed dokonaniem jakichkolwiek wypłat w ramach Funduszu Odbudowy".

Jednym z oczekiwań KE była likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, co stało się w połowie lipca, gdy weszła w życie prezydencka nowela ustawy o SN. Wątpliwości co do tego, czy nowe przepisy spełniają tzw. kamienie milowe w tej sprawie wyrażali w ostatnim czasie niektórzy przedstawiciele Komisji. (PAP)

Autor: Piotr Śmiłowicz

mj/