Chodzi o zdarzenie, do którego doszło w poniedziałek przed południem na placu przed Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Lubaczowie. Ojciec, po wyjściu wraz z dorosłą córką z ARiMR, poderżnął nożem najpierw jej gardło, a później sobie. Oboje trafili do szpitala. Stan mężczyzny określany jest jako poważniejszy. Przyczyną konfliktu były sprawy majątkowe.
Jak powiedziała we wtorek PAP prokurator rejonowy w Lubaczowie prok. Agnieszka Nieckarz-Proszek w sprawie zostało wszczęte śledztwo w kierunku usiłowania zabójstwa. Jednak do sformułowania zarzutów konieczna jest opinia biegłego z zakresu medycyny, który oceni rodzaj obrażeń, ich zakres i stopień.
Jak wyjaśniła prokurator dopiero po zapoznaniu się z opinią biegłego w tej kwestii możliwe będzie ustalenie kwalifikacji czynu i sformułowanie zarzutu. Oceniła, że nie powinno to potrwać dłużej, niż dwa dni, i że więcej będzie wiadomo prawdopodobnie w środę.
Zapewniła jednocześnie, że czynności w sprawie cały czas trwają. Została m.in. przesłuchana 38-letnia pokrzywdzona - córka napastnika. Natomiast przesłuchanie i zatrzymanie sprawcy, 69-letniego mężczyzny, możliwe będzie wtedy, gdy jego stan zdrowia na to pozwoli.
Prok. Nieckarz-Proszek powiedziała PAP, że przyczyną konfliktu była ziemia, którą ojciec chciał odebrać córce. Prokurator dodała, że obdarowana nie sprzeciwiała się temu, ale pod pewnymi warunkami. Właśnie w tej sprawie oboje udali się do ARiMR i tam doszło do nieporozumień.
Jednak z uwagi na dobro śledztwa, na obecnym jego etapie prokuratura nie ujawnia więcej szczegółów w tej sprawie.
Z tego samego powodu prokurator zapytana o to, czy prawdą jest, że ojciec leczył się psychiatrycznie, również odmówiła komentarza. (PAP)
autorka: Agnieszka Pipała
mar/