Wiosną tego roku eksperci zdecydowali o otamowaniu podziemnych wyrobisk w rejonie katastrofy tysiąc metrów pod ziemią ze względu na trwający tam pożar. Obecnie - jak wynika z danych JSW i nadzoru górniczego - większość wskaźników wskazuje na możliwe wygaśnięcie pożaru, jednak temperatura w tym rejonie prawdopodobnie wciąż jest wysoka, powyżej 200 stopni Celsjusza.
"Sytuacja w otamowanym rejonie jest monitorowana - analizowane są rozmaite dane z czterech punktów pomiarowych, m.in. stężenie gazów i inne wskaźniki. Część tych danych pokazuje że pożar wygasł, inne - że w minimalnym stopniu coś jeszcze w tym rejonie się dzieje. Trzeba też spodziewać się, że temperatura jest tam wciąż wysoka" - powiedział w środę PAP wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) Krzysztof Król, który przewodniczący specjalnej komisji wyjaśniającej przyczyny i okoliczności katastrofy w Pniówku.
Podczas niedawnego posiedzenia komisji przedstawiciel Jastrzębskiej Spółki Węglowej zaprezentował zakres przedsięwzięć organizacyjno-technicznych w rejonie otamowanej ściany, służących w perspektywie likwidacji pola pożarowego oraz - w pierwszym etapie - zawężeniu rejonu otamowanych wyrobisk. Komisja nie wniosła zastrzeżeń do tych planów, jednak decyzje należą do Okręgowego Urzędu Górniczego (OUG) w Rybniku, do którego JSW złożyła już stosowny wniosek w tej sprawie.
"Przygotowany został plan działań ukierunkowanych na możliwość zlikwidowania pola pożarowego. Z tym wiąże się propozycja zawężenia rejonu otamowanych wyrobisk, będąca pierwszym etapem działań zmierzających do poszukiwania zaginionych po katastrofie górników. Podjęcie tych działań wymaga akceptacji Okręgowego Urzędu Górniczego oraz przygotowania szczegółowego planu akcji ratowniczej, bowiem wszystkie prace w tym rejonie muszę być wykonywane na zasadach takiej akcji" - wyjaśnił w środę PAP rzecznik JSW Tomasz Siemieniec.
Wiceprezes WUG Krzysztof Król wskazał, że obecnie otamowany rejon w kopalni Pniówek jest rozległy. Jego zawężenie - po ewentualnej likwidacji pola pożarowego - ma także ułatwić przyszłe poszukiwania ciał zaginionych pod ziemią górników.
"Obecnie otamowany obszar jest bardzo duży. Akcja poszukiwawcza byłaby utrudniona ze względu na duże odległości i trudne warunki mikroklimatyczne. Należy zatem doprowadzić do stanu, w którym skrócimy drogi penetracji i stworzymy ratownikom warunki do bezpiecznego działania. To oznacza przesunięcie tam do chodników, ograniczających otamowany rejon do ściany i chodników przyścianowych" - wyjaśnił przewodniczący specjalnej komisji.
Jak powiedział wiceprezes WUG, podstawą takich działań musi być pozytywna opinia kopalnianego zespołu ds. zagrożeń, poszerzonego o specjalistów z wiodących ośrodków naukowych. Później konieczny jest szczegółowy plan akcji ratowniczej (zawierający m.in. szczegóły techniczne likwidacji tam, sposoby przewietrzania rejonu itp.), uzgodnienia z jednostkami ratownictwa górniczego oraz akceptacja Okręgowego Urzędu Górniczego. Związane z tym procedury mogą zająć kilka tygodni.
"Dopiero kiedy ratownicy faktycznie wejdą w ten rejon, będzie można bardziej precyzyjnie ocenić sytuację, rozeznać stan chodników po wybuchach oraz zaplanować dalsze działania. Dziś wciąż jest bardzo dużo niewiadomych" - zaznaczył Król.
Wiceprezes nie chciał prognozować, kiedy i w jakiej formule możliwa będzie ostateczna penetracja rejonu katastrofy w celu wydostania ciał siedmiu zaginionych tam górników. Nie skomentował też nieoficjalnych informacji mówiących o tym, że prawdopodobnie będzie to możliwe dopiero wczesną wiosną przyszłego roku, a więc około rok po wypadku.
29 kwietnia br. w wyniku serii ok. 20 wybuchów metanu życie w kopalni Pniówek straciło 16 górników i ratowników górniczych, którzy po pierwszym wybuchu ruszyli z pomocą poszkodowanym. Siedmiu z nich zostało za trzema tamami, które po katastrofie odgrodziły rejon pożaru od pozostałych wyrobisk. Dotychczas odbyły się cztery posiedzenia komisji wyjaśniającej przyczyny i okoliczności katastrofy. Niezależne postępowania prowadzą także Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku oraz prokuratura.
Trzy dni po wypadku w Pniówku, 23 kwietnia br., doszło do katastrofy w innej kopalni JSW – Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju. W wyniku silnego wstrząsu i wypływu metanu zginęło 10 pracowników. Komisja wyjaśniająca przyczyny katastrofy oceniła, iż w kopalni Zofiówka prognoza zagrożeń, stosowana profilaktyka i sposób wykonywania robót były prawidłowe.(PAP)
kgr/