Na posadzce peronu stacji Świętokrzyska linii M1 pojawiły się symbole M2 i strzałki. Tworzą one ścieżkę prowadzącą do linii M2 przez antresolę, czyli pierwszy podziemny poziom stacji. Podobne oznaczenia naklejone zostały na filarach – jest tam znak "M2", strzałka i napis: "Dojście do M2 schodami do góry".
Oznaczenia są biało-czerwone i nawiązują do oznaczeń drugiej linii warszawskiego metra. Aby ułatwić pasażerom przesiadającym się z linii M1 do M2 przejście tą drogą, część bramek wejściowych (dokładnie 3 z 5) na peron M2 została z tej strony otwarta i dodatkowo oznaczona.
Nowe oznaczenia mają rozładować tłok, który tworzy się szczególnie w godzinach szczytu w łączniku łączącym perony linii M1 i M2.
"Okazało się, że nie wszyscy nasi pasażerowie wiedzieli, że jest jakaś inna opcja niż ten łącznik. Tak naprawdę te stacje zostały tak wymyślone, żeby poruszać się górą, czyli korzystać ze schodów ruchomych i przemieszczać się antresolą. Dzisiaj zaczynamy tam otwierać bramki żeby też uspójnić strefę biletową, bo wiemy, że była to jedna z irytujących przeszkód, które mogły zniechęcić do korzystania z przejścia górą" - wyjaśniła w środę rzeczniczka ratusza Monika Beuth. "Pojawiły się oznakowania na posadzce typu lotniskowego po to, żeby ułatwić odnalezienie przejścia górą, bo część osób może się zagubić w tym przejściu antresolą" - dodała. Podkreśliła, że warto z tej trasy korzystać, bo czas przejścia łącznikiem i antresolą tę trasę sprawdzić, gdyż jeśli chodzi o czas przejścia łącznikiem i góra to właściwie wychodzi na to samo.
Zaznaczyła, że jeśli chodzi o łącznik to jest bardzo mało opcji. "On się pojawił dodatkowo, początkowo nie był tam nawet planowany a operujemy w miejscu gdzie przestrzeń została już praktycznie wykorzystana - nie ma możliwości poszerzenia tego łącznika" - powiedziała. Przypomniała, że był też pomysł, by zlikwidować w tym miejscu windę, żeby zrobiło się więcej miejsca. "Ale przecież windy są bardzo potrzebne" - podkreśliła.
Odpowiedziała też na pytanie jakie działania zostaną podjęte, gdy jednak podróżni dalej będą wybierać przejście łącznikiem. "Zamknięcie łącznika jest ostatecznym wyjściem do którego się nie palimy. Rozważamy ewentualność wprowadzenia tam ruchu jednokierunkowego" - powiedziała.
W pierwszym dniu funkcjonowania nowych oznaczeń nie widać zwiększonego zainteresowania przejściem górą. Większość podróżnych z przyzwyczajenia idzie łącznikiem. Pytani, czy będą korzystać z przejścia górą w większości przypadków odpowiadają, że spróbują.
"Przejście tym łącznikiem to tragedia. Tłok i ścisk. Szczerze mówiąc nawet nie wiedziałam, że można przesiąść się inaczej. Jutro też tu będę to spróbuję" - powiedziała spotkana w łączniku pani Magdalena. (PAP)
Autorka: Marta Stańczyk
gn/