Jan Piekło były ambasador RP na Ukrainie w rozmowie z PAP.pl skomentował wydarzenia w Przewodowie oraz reakcję Polski i NATO. "Od jakiegoś czasu rosyjskie rakiety spadają w okolicy Jaworowa, Lwowa i to, co się wydarzyło właściwie utwierdza nas w przekonaniu, że tego rodzaju wydarzenia mogą mieć miejsce" - powiedział.
Jego zdaniem "obecną sytuację Rosja wykorzysta do swoich celów propagandowych". "Już to wykorzystuje, mówiąc o tym, że polska, a właściwie natowska obrona przeciwlotnicza jest nieszczelna" - wyjaśnił.
Na pytanie, czy reakcje Sojuszu Północnoatlantyckiego są wystarczające, Jan Piekło podkreślił, że ta reakcja ciągle trwa. "Ona się dzieje. Był pomysł na uruchomienie artykułu 4. NATO, natomiast dzisiaj jest decyzja o tym, żeby go na razie nie uruchamiać. W wypowiedziach pana prezydenta Dudy i w wypowiedziach polityków jest taka wskazówka, informacja, że to nie było intencjonalne, że to był przypadek" - dodał.
Odniósł się też do słów prezydenta Dudy o tym, "że jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta ukraińskiej obrony".
"Jedna rzecz nie podlega wątpliwości, że w wyniku ataku, wybuchu – nie wiemy, czego dokładnie - zginęło dwóch polskich obywateli i jest to bezpośrednia wina Rosji i agresji Rosji na Ukrainę. A to, czy jest to rakieta ukraińska, czy to jest rakieta rosyjska, to ma zupełnie drugorzędne znaczenie" - podsumował Jan Piekło.
Autorka: Monika Rutke
js/