W piątkowym wydaniu "GPC" opublikowano rozmowę z wiceszefem MON, w której zapytano go, czy wiadomo już, co dokładnie zdarzyło się w Przewodowie (woj. lubelskie), gdzie spadł we wtorek pocisk, zabijając dwie osoby. "Cały czas trwają badania ekspertów w tej sprawie. Jedno, co można z całą pewnością stwierdzić to to, że była to rakieta produkcji rosyjskiej, czy jeszcze wcześniej - radzieckiej" - powiedział Skurkiewicz.
Jak dodał, ze strony MON do wsparcia śledczych skierowani zostali eksperci z WAT oraz Wojskowego Instytutu Techniki i Uzbrojenia. "To są najlepsi fachowcy, którymi dysponuje minister obrony narodowej. W pełni angażujemy się w to, aby sprawa została dogłębnie wyjaśniona" - powiedział wiceszef MON w rozmowie z "GPC". Dodał, że wykluczyć nie można, iż w śledztwie weźmie udział również strona ukraińska.
Pytany o zarzuty, że polska obrona przeciwlotnicza nie zdziałała, Skurkiewcz ocenił, że są to "insynuacje samozwańczych ekspertów, którzy często nie mają elementarnej wiedzy wojskowej". "Proszę pamiętać, że mówimy o jednorazowym, jednopunktowym uderzeniu rakiety obrony przeciwrakietowej systemu ukraińskiego. Taki pocisk, nie osiągając celu - rakiety manewrującej - powinien ulec samozniszczeniu. Tutaj najprawdopodobniej coś nie zadziałało. Jak dokładnie do tego doszło, muszą wyjaśnić śledczy" - zaznaczył Skurkiewicz.
Wiceszef MON zapytany również został o podniesienie gotowości bojowej części jednostek wojskowych. "Ta podwyższona gotowość bojowa była realizowana w niektórych jednostkach już wcześniej. Minister Mariusz Błaszczak podjął decyzję, żeby podwyższyć tę gotowość we wszystkich jednostkach 16. i 18. Dywizji Zmechanizowanej, które operują na wschód od Wisły. Oprócz tego nasze lotnictwo zostało podniesione w stan podwyższonej gotowości, szczególnie bazy lotnictwa taktycznego. To w obecnej sytuacji jest czymś zupełnie naturalnym. Podobnie jak to, że w stanie gotowości są wojska radiotechniczne i działające w cyberprzestrzeni. Wszystkie one bardzo intensywnie pracują" - oświadczył Skurkiewicz. (PAP)
kgr/